REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Produkuje wódkę w zabytkowym browarze w Szczytnie. Najpierw rozbił crowdfundingowy bank, dziś startuje ofertą akcji

Mazurska Manufaktura Alkoholi to rodzinna firma z siedzibą w ponad 100-letnim browarze w Szczytnie. Specjalizuje się w produkcji wysokoprocentowych alkoholi rzemieślniczych klasy premium. Dziś browar wchodzi w nowy etap – startuje z publiczną ofertą akcji. Emisja została zaplanowana na 4,4 mln zł i podzielona na dwie tury. Pieniądze posłużą do rewitalizacji zabytkowego browaru, uruchomienie produkcji piwa Jurand oraz rozproszenie akcji przed tegorocznym debiutem na NewConnect.

05.11.2020
9:58
Produkuje wódkę w zabytkowym browarze w Szczytnie. Najpierw rozbił crowdfundingowy bank, dziś startuje ofertą akcji
REKLAMA

Browar w Szczytnie ma już doświadczenie z pozyskiwaniem akcjonariatu. W lipcu 2019 roku spółka pozyskała 2,54 mln zł od ponad 1000 nowych akcjonariuszy w ramach crowdfundingu na platformie Beesfund. Plasuje ją to w pierwszej dziesiątce największych emisji crowdfundingowych w Polsce.

REKLAMA

Mieliśmy wówczas konkretną koncepcję biznesu i obiecujące, ale raczkujące marki, jednak nie mieliśmy jeszcze aktywów. Wymagało więc to od potencjalnych inwestorów dużej dozy zaufania i wiary w nasz potencjał

- wspomina Jakub Gromek, szef MMA (Mazurskiej Manufaktury Alkoholi).

Przedsiębiorca podkreśla, że akcjonariusze są czynnie zaangażowani w życie spółki. 149 z nich na początku 2020 roku zainwestowało kolejne 1,45 mln zł w ramach emisji zamkniętej.

To symboliczne zamknięcie etapu startupu – jesteśmy rentowni, nie konsumujemy środków pozyskanych z rynku, możemy iść dalej. Z drugiej strony to właśnie ukłon w stronę naszych akcjonariuszy – chcemy dać im możliwość zyskownego wyjścia z inwestycji, opcję wyboru. To forma odwdzięczenia się za to zaufanie, którym obdarzyli nas na początku

– dodaje Gromek.
 class="wp-image-1248895"
Wódka Bielik zjeżdza z taśmy.

Pieniądze zostały z dwóch emisji wykorzystane zostały na unowocześnienie zakładu, co przełożyło się na zwiększenie możliwości produkcyjnych do 2 mln litrów alkoholu rocznie. W pierwszym półroczu tego roku Manufaktura wypracowała 1,5 mln zł zysku przy przychodach netto ze sprzedaży na poziomie 4,8 mln zł. Gromek podkreśla, że w obliczu kryzysu, dane dotyczące obrotu schodzą jednak na drugi plan. Najważniejsze ma być ograniczenie kosztów stałych.

Aby utrzymać zakład i mieć status rentownego podmiotu, wystarczy wykorzystanie 10 proc. naszych możliwości produkcyjnych. Do tego wchodzimy w projekty marek własnych i mniej rentowne zlecenia, by mieć nieprzerwaną produkcję i optymalizować koszty. Ważnym projektem, realizowanym po wybuchu pandemii było też wprowadzenie na rynek linii środków dezynfekujących

- podkreśla szef MMA.

Właśnie te działania pozwoliły mu uchronić się przed negatywnymi skutkami koronawirusa. Plany? Są bardzo dalekosiężne. Manufaktura ma już za sobą próbny, rozlew piwa Jurand, który rozszedł się w błyskawicznym tempie. Na przełomie dwóch pierwszych kwartałów przyszłego roku spółka ma wystartować z jego produkcją na poziomie 400 tys. litrów rocznie. Do tego MMA pracuje nad rozwojem lokalnej współpracy z sektorami hotelarskim oraz gastronomicznym, a także lokalną dystrybucją alkoholi.

Nasz cel to 100 nalewaków na Warmii i Mazurach do końca przyszłego roku. W obliczu ograniczeń prawnych dot. sprzedaży alkoholu przez internet rozwijamy usługę click and collect w sklepie internetowym. Do końca roku planujemy uruchomienie punktów odbioru naszych produktów w Warszawie, Gdańsku oraz Olsztynie. Mamy więc pełne ręce roboty

- podkreśla Gromek.
 class="wp-image-1248892"
Jakub Gromek, szef Mazurskiej Manufaktury Alkoholi.

Z korporacji po ratowanie zabytkowego browaru.

Bardzo ciekawa wydaje się również historia samego szefa MMA. Jakub Gromek ma za sobą 4 lata pracy w Eurocashu, gdzie zarządzał kategorią alkoholi wysokoprocentowych. To właśnie tak poznał rynek od środka. Kiedy dowiedział się o kłopotach i wystawieniu na sprzedaż zabytkowego ponad 100-letniego browaru w Szczytnie, nie zastanawiał się długo i w 2016 roku, wspólnie ze swoją rodziną zaciągnął kredyt i przejął spółkę.

Karol Kopańko, Spider's Web: Zaczynał Pan swoją karierę w Eurocashu, czyli solidnej korporacji z horyzontami na rozwój.

Jakub Gromek, MMA: Od początku mojej przygody z korporacją byłem nastawiony na pilną naukę i pozyskiwanie branżowej wiedzy, bo to najlepsze miejsce na dynamiczny rozwój kariery. W Eurocash byłem uczestnikiem Programu Menedżerskiego, w którym zarządzałem kategorią alkoholi mocnych. To pozwoliło mi czerpać ekspercką wiedzę i rozwijać kontakty.

Ciągnęło Pana „na swoje”?

Już wtedy podświadomie się na to nastawiałem. Nie musiałem długo czekać - trafiła mi się okazja życia w postaci wystawionego na sprzedaż Browaru w Szczytnie. Uznałem, że to znak, by ruszyć dalej. Doceniam czas spędzony w Eurocash i wyniesione stamtąd doświadczenia, ale absolutnie nie żałuję swojej decyzji.

Co było impulsem do kupna browaru?

Sentyment do samego browaru oraz jego imponującej historii. To zabytkowy ponad 100-letni budynek i ostatni z działających słynnych Browarów Warmińsko-Mazurskich. Nie mówiąc już o tym, że Mazury to miejsce, skąd pochodzą moi dziadkowie.

 class="wp-image-1248898"
Budynek Manufaktury.

A kwestie biznesowe?

Były tu oczywiście kluczowe. Do zakupu przekonał mnie fakt, że miałem na miejscu gotowe linie rozlewu alkoholu, skład podatkowy i produkcję alkoholi mocnych, które stały się przecież moją specjalizacją w Eurocashu. W końcu, nie przejąłbym zakładu, gdyby nie moi rodzice oraz moja żona, którzy nie tylko we mnie uwierzyli, ale pomogli mi finansowo. Sprzedający narzucił dość ciasne ramy czasowe całego procesu. Bez pomocy moich rodziców i żony nie udźwignąłbym w tak krótkim czasie tak dużego zobowiązania finansowego.

Jakiego konkretnie?

Na tyle dużego, że cała nasza rodzina musiała zaciągnąć gigantyczne kredyty.  

Był październik 2016 roku. Od miesiąca nie pracował Pan już w korporacji. W jakich klientów zaczął Pan celować na samym początku?

Chcemy docierać do miłośników dobrych alkoholi, pasjonatów kraftu, którzy są otwarci na różne smaki i doceniają jakość nabywanego produktu. Patrząc na trwającą w ostatnich latach kraftową rewolucję na rynku piwa jestem przekonany, że coraz więcej osób może i co najważniejsze, chce płacić więcej za dobry alkohol. Wiele badań wskazuje na to, że do samego spożywania alkoholu podchodzimy coraz bardziej świadomie – picie staje się miłym, okazjonalnym dodatkiem do spędzania wolnego czasu. Celebrujemy smak alkoholu, rozwijamy wiedzę na jego temat, próbujemy nowości i świadomie inwestujemy w jakość.

Do tego dochodzi rozwijany w ostatnich latach patriotyzm konsumencki, stąd też rosnące zainteresowanie rodzimymi, lokalnymi producentami. Kolejna kwestia to postępująca premiumizacja, która jest obecna nie tylko na rynku alkoholi, ale i w całym sektorze spożywczym.

Czym teraz wyróżnia się produkcja alkoholu w manufakturze, jeśli porównać ją do konkurentów?

REKLAMA

Wszystkie receptury są tradycyjne, korzystamy z naturalnych składników, a nawet sami macerujemy owoce. Poświęcamy dużo czasu i uwagi procesowi produkcji. Stawiamy na powolną filtrację na najniższych wskaźnikach (300-500 litrów na godzinę), bo przekłada się to na wyższą jakość końcowego trunku.

Proces produkcji niektórych alkoholi musi odbyć się tego samego dnia, w którym przyjeżdżają do nas świeże półprodukty. W ciągu kilkunastu godzin musimy je odpowiednio przygotować, wymieszać i rozlać do butelki, co powoduje, że nasze produkty powstają w limitowanych ilościach

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA