Przez Turów możemy stracić część dotacji unijnych. Nowy czeski rząd chce Polskę docisnąć finansowo
Po zmianie władzy w Czechach i przejęciu sterów przez prawicowych konserwatystów z ODS mogło wydawać się, że spór o kopalnię Turów uda się rychło zażegnać. Tylko że rząd w Pradze jest koalicyjny i swoje do powiedzenia będzie miała też proeuropejska Partia Piratów.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa nie miała innego wyjścia, jak tylko dopuścić Greenpeace Polska do postępowania dotyczącego koncesji dla kopalni Turów. W 2019 r. - na podstawie zaskarżonej przez organizacje ekologiczne decyzji środowiskowej – wydłużono ją do 2044 r. Teraz sąd uznał, że trzeba stawiane wtedy argumenty dokładnie przeanalizować. Tym samym decyzję o przedłużeniu koncesji można zaskarżać.
Ministra klimatu i środowiska, Anna Moskwa powinna uchylić koncesję na wydobycie węgla w odkrywce Turów. Odejście od węgla do 2030 roku ma szansę uchronić fundusze na sprawiedliwą transformację regionu turoszowskiego – uważa Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych z Greenpeace Polska.
To jednak tylko wierzchołek góry kłopotów, które mogą spaść na Polskę za kopanie Turów. Nawet tworzący nowy rząd w Czechach mają dość tego, że Polska nie stosuje nałożonych na nią kar przez TSUE (od 20 września naliczanych ma być 500 tys. euro za każdy dzień; w sumie uzbierało się już tego 38,5 mln euro), a węgiel cały czas w Turowie jest produkowany.
Kopania Turów: Polska nie chce płacić, KE musi działać
Nowy czeski rząd oprócz konserwatywnej ODS organizuje też koalicja Spolu (tworzą ją chadecka KDU-CSL i liberalna partia TOP 09) oraz koalicja PirSTAN, którą z kolei tworzą ruch Burmistrzowie i Niezależni oraz Partia Piratów. Warto przypomnieć, że w Parlamencie Europejskim Partia Piratów należy do frakcji Zielonych.
W ich programie czytamy o odejściu od węgla w Czechach już w 2033 r. I można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że rozmowy z nimi na temat przyszłości kopalni Turów nie będą łatwe. Co też potwierdza ostatni komentarz Mikulasa Peksa, członka PE, wiceprzewodniczącego Partii Piratów.
Wydaje się, że rząd w Warszawie nie chce nic zapłacić. Mimo to kopalnia nadal działa. Co z tym zrobić?
– zastanawia się Peksa na Twitterze.
Bruksela odbierze Polsce dotacje unijne?
Jego zdaniem możliwe są trzy scenariusze. W pierwszym Komisja Europejska sama analizuje wpływ kopalni Turów na środowisko i formuje końcowe wnioski. Gdyby zostały one rozpatrzone i zaakceptowane przez sąd, nie byłoby możliwe, aby górniczy gigant PGE nadal zasłaniał się kłamstwami i manipulacjami – uważa członek Partii Piratów. Drugi scenariusz zakłada z kolei presję finansową na Warszawę ze strony Brukseli.
Komisja mogłaby nawet łatwo odliczyć odpowiednią kwotę od dotacji, które Unia Europejska wysyła do Polski
– proponuje Peksa.
I jeszcze jest trzecie, ostateczne wyjście z tego impasu. KE może uznać polskie uchybienia dotyczące kopalni Turów (podobnie jak ma to miejsce w przypadku reform wymiaru sprawiedliwości) za poważne naruszenie wartości UE, co też mogłoby się odbić na programach finansowych.
Polska jest jednym z krajów najhojniej dotowanych w związku z likwidacją górnictwa węglowego
– przypomina przy tej okazji członek czeskiej Partii Piratów.
Turów będzie fedrował jeszcze tylko 5 lat?
Wiadomo jedno: polski argument, że w przypadku Turowa zapadłby się cały system energetyczny - już nie ma tej mocy co jeszcze parę miesięcy temu. W tym kontekście Zala Primc z organizacji Europe Beyond Coal zwraca uwagę na niedawne analizy Fundacji Instrat.
Stosunek polskiego rządu do węgla nie przysparza mu zbyt wielu przyjaciół - przekonuje przy okazji.
Z analizy Instrat z kolei wynika, że zużycie węgla energetycznego już w 2030 r. spada z obecnych 32 do 10 mln ton i może być zaspokojone przez samą Kopalnię Bogdanka. Eksperci wskazują, że należy założyć, że Kompleks Turów będzie wyłączony w 2026 r. i przekształcony w elektrownię szczytowo-pompową.
Założono również, że kontrakty mocowe wygasające po 2025 r. sprzedane zostaną innym wytwórcom. Dwa kontrakty do 2028 trafiłyby do elektrowni Ostrołęka B (przedłużając obecne o 3 lata), a kontrakt 15-letni zrealizowałby blok 10 w Elektrowni Łagisza (obecnie ma on kontrakt do 2025 r.) - czytamy w dokumencie.