REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Czołg na statku-parkingu w szczerym polu, czyli inwestycyjny absurd za unijne miliony

Oto krótka historia czołgu, wielkich pieniędzy, statku, który nigdy nigdzie nie popłynie i innego statku, który popłynął, ale nie tam, gdzie trzeba. I to wszystko w miejscowości, która liczy mniej niż 6 tys. mieszkańców.

05.07.2022
10:40
Absurdy inwestycyjne. Czołg na statku-parkingu w Ścinawie, którego nikt nie potrzebuje
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

Szybkie wprowadzenie: lubię jeździć rowerem... w losowe miejsca. Klikam gdzieś na mapie, wyznaczam trasę, wsiadam na rower i jadę.

REKLAMA

Tym razem padło na malutkie miasto Ścinawa, ale nie dlatego, że kusiło mnie czymkolwiek specjalnym – ot, po prostu była tam przeprawa przez Odrę położna najbliżej miejsca, które faktycznie chciałem zobaczyć – czyli Parku Krajobrazowego Dolina Jezierzycy.

Po tak małym mieście nie spodziewałem się aż takiej dawki wrażeń.

Już na wstępie było fascynująco, bo od strony wschodniej wita nas na drodze krajowej przepięknie odremontowany, zabytkowy most... z jedną jezdnią i jednym pasem ruchu. Tak, na drodze krajowej, która tuż przed mostem łączy się jeszcze z drogą wojewódzką, obowiązuje ruch wahadłowy.

Koszt prac? „Ponad 30 mln zł”, choć podobno sam remont mostu kosztował 28 mln zł. To jednak sprawka GDDKiA i wcale nie najciekawszy punkt imprezy, która zaczyna się po wjeździe do Ścinawy.

Gwoździem programu jest tutaj... czołg. A dokładniej: czołg stojący na okręcie.

Okręcie, który nigdy i nigdzie nie popłynie, bo nie jest prawdziwą jednostką wodną, a... parkingiem typu Park & Ride, ukształtowanym właśnie tak, żeby przypominał statek.

Całość jest płatna – jeśli chodzi o parkowanie – pomieści 122 samochody (w weekend stały na nim 2), ma w dziobie toalety (darmowe po wykupieniu biletu parkingowego) i kosztowała... 9 640 958 zł. Oraz 70 groszy.

Skąd takie niewielkie miasto i niewielka gmina miała tyle pieniędzy? Otóż w sumie to nie miała – projekt został zrealizowany w dużej mierze z funduszy unijnych (6,4 mln zł dofinansowania) oraz innych dotacji, co sprawiło, że ostateczny wkład własny wyniósł... ok. 323 tys. zł. Jak za darmo.

Z pokładu statku roztacza się piękny widok na stację przesypową cementu, dwa mosty, hałdy piachu i trochę chaszczy. Obok jest marina kajakowa/wypożyczalnia łodzi, które mają własne parkingi, bardzo przyjemna knajpka, okręgowa stacja pojazdów i serwis ogumienia.

 class="wp-image-1853302"

Jaki więc projekt realizuje przy tym ten parking? Zgodnie z opisem - „Wdrażanie strategii niskoemisyjnej poprzez ograniczenie ruchu zmotoryzowanych w centrum miasta Ścinawy”. Brzmi rozsądnie – w końcu należy ograniczać indywidualny transport samochodowy, a najlepiej robić to nie nakazami i zakazami, a podnosząc jakość i komfort podroży komunikacją zbiorową.

Tylko tutaj pojawia się kilka problemów.

Ścinawa jest świetnie skomunikowana kolejowo np. z Wrocławiem, do którego centrum dojedziemy pociągiem w mniej więcej godzinę – samochodem prawie nieosiągalne. P&R ma tu więc sporo sensu.

Szkoda tylko, że statek P&R jest właściwie po drugiej stronie tej niewielkiej miejscowości. Według Map Google, jeśli zostawimy samochód na statku, czeka nas jeszcze 20-30 minut marszu. W sumie to nie jestem pewien, czy jest w Ścinawie miejsce bardziej oddalone od dworca niż ten P&R.

 class="wp-image-1853305"

Jest jednak nadzieja, bo ze statku odjeżdża jeszcze autobus, m.in. linii 512. Podobno musi na tej pętli zawracać na trzy, ale mniejsza z tym – zaczyna mieć to jakiś sens.

Problem w tym, że linia 512, kursująca do Lubina 9 razy dziennie, żeby dotrzeć do tego Lubina, musi przejechać właściwie przez całą Ścinawę. W samej Ścinawie jest 5 zwykłych przystanków i 2 na żądanie – nie licząc stacji początkowej.

Czyli scenariusze wyglądają tak:

1) mieszkaniec Ścinawy wsiada rano do samochodu, jedzie jakieś 4 minuty na P&R, wsiada do autobusu (czyli musi dostosować się do jego rozkładu jazdy), któremu 12 minut zajmuje kręcenie się po Ścinawie, po czym jest na końcowym przystanku po jedynych 34 minutach od wejścia na pokład busa. Dla porównania – ta sama trasa przejechana samochodem zajmie mu mniej więcej 20 minut – i to od wyjścia z domu.

2) mieszkaniec Ścinawy wsiada rano do samochodu, jedzie jakieś 4 minuty na P&R, wsiada do autobusu, jedzie nim na dworzec PKP (7 minut), po czym wsiada do pociągu i jedzie do Wrocławia. Oszczędza więc jakieś -7 minut i jeszcze musi dopasować się do rozkładu jazdy autobusu i pociągu.

Jest oczywiście szansa, że z któregoś z tych rozwiązań skorzysta mieszkaniec wsi położonych na wschód od Ścinawy, tym bardziej że linia 512 jest bezpłatna, więc zawsze są to jakieś oszczędności.

 class="wp-image-1853308"

Tyle tylko, że na dobrą sprawę niewiele to daje w kwestii zmniejszenia ruchu w centrum Ścinawy, bo i tak DK prowadzi daleko od centrum. Z kolei jeśli jedziemy ze Ścinawy na ten P&R... to w sumie sami robimy ten ruch samochodowy w centrum.

Zresztą mieszkańcy chyba doszli do tego samego wniosku i parking za blisko 10 mln zł – według ich relacji – świeci pustkami.

To jednak nie koniec. Ścinawa po prostu kocha statki.

Do tego stopnia, że postanowiła zamówić sobie swój własny. Skąd w ogóle ten pomysł? Lokalna władza w żaden sposób tego nie ukrywa – bo większą część z 5 mln, które trzeba było za ten statek zapłacić, pokryje kto inny. A skoro kto inny płaci, w mieście teoretycznie jest port (a ma być faktycznie prawdziwy port), to dlaczego nie zafundować małemu miastu statku.

Statek miał przy tym służyć w dni robocze do wożenia uczniów (jest ich aż tylu w Ścinawie?), natomiast w weekendy wozić turystów. Na pokładzie zmieścić się miało ponad 90 pasażerów.

Po drodze pojawiły się niestety problemy z realizacją, co poskutkowało intrygującymi zmianami w umowie – chociażby takimi, że zamiast 4 etapów płatności, ostatecznie z wykonawcą rozliczano się w... 114 transzach, przelewanych natychmiast po realizacji jednego ze 114 etapów budowy. I przy okazji prawie całość kwoty przelano jeszcze przed odbiorem jednostki.

W końcu jednak przeciwności udało się pokonać, wydawało się, że sztorm ustał, ale...

Statek zbudowano, za to do portu już nie dopłynął.

Bo i nie miał jak. Nie pozwalał na to „stan kanału portowego” i ogólne warunki na Odrze na tym odcinku. Nie jestem pewien, jak to się stało, że ktoś nie sprawdził, czy ten statek może w ogóle dotrzeć do portu miasta zamawiającego, ale tak właśnie wyszło. Opcji na transport lądowy statku też nie było, za to było przerzucanie się odpowiedzialnością, kto odpowiada za to, żeby dało się do tego portu dopłynąć i wpłynąć.

Nijak nie przeszkodził to jednak w urządzeniu imprezy z okazji odbioru statku, z listą ważnych osób tak długą, że aż stanowi większą część np. tego artykułu.

Gdzie odbyła się impreza, skoro do Ścinawy nie da się tym statkiem dopłynąć? W Ścinawie... tyle że Ścinawie Polskiej. Może to przypadek, może nie – w każdym razie Ścinawa Polska leży ponad 100 km jazdy samochodem od Ścinawy, w kompletnie innej gminie i kompletnie innym powiecie. O dziwo województwo się zgadza.

I co teraz?

Teraz trzeba będzie wszystko przygotować, żeby ten statek mógł do Ścinawy wpłynąć. Kiedy to wszystko się zakończy? Niespecjalnie wiadomo, bo dopiero w czerwcu tego roku miano podpisać umowę na budowę odpowiedniej infrastruktury.

REKLAMA

Grunt, że mieszkańcy będą mogli odetchnąć z ulgą, bo właśnie tego najbardziej potrzebowali w mieście liczącym mniej niż 6000 mieszkańców – czołgu na statku i statku na rzece.

Chyba nie muszę przy tym dodawać, jak wygląda ścinawski rynek po rewitalizacji? Każdy bez trudu się domyśli.

Piotr Barycki – redaktor Autoblog.pl i prowadzący spidersweb.pl.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA