REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Tu już nie chodzi o ekogroszek. Polacy wykupują każdy rodzaj węgla, jaki tylko zobaczą

Polacy nauczeni niekontrolowanym wzrostem cen węgla wolą dmuchać na zimne. O tym, co się dzieje z cenami i dostępnością ekogroszku rozpisujemy się już od kilku miesięcy. Teraz przyszedł na czas na inne rodzaje. Trudno się dziwić tym, którzy opalają domy węglem. Wychodzą z założenia, że przeciągająca się wojna w Ukrainie będzie doprowadzi do kolejnych podwyżek.

12.04.2022
17:28
Tu już nie chodzi o ekogroszek. Polacy wykupują każdy rodzaj węgla, jaki tylko zobaczą
REKLAMA

Ekogroszek i inne rodzaje węgla to absolutny hit ostatnich tygodni. Nie wypłacamy już gotówki z bankomatów, nie stoimy w kolejkach na stacjach paliw, nie wykupujemy papieru toaletowego, ale węgiel wykupujemy na pniu.

REKLAMA

Rosyjska agresja na Ukrainie nie na żarty przestraszyła ich, że przyszłe rachunki za energię będą rekordowe, a do tego wszystkiego będzie kłopot z dostępnością do też drogiego paliwa. Dlatego rzucili się na węgiel już teraz, co ma swoje konsekwencje. W cenie jest nie tylko tak popularny w Polsce ekogroszek.

Cena węgla w 2016 r. oscylowała koło 780,38 zł. Ale w kolejnych latach ta cena tylko rosła. W 2021 r., kiedy krajowe gospodarki zaczęły budzić się po pandemii, co charakteryzowało się rekordowym zapotrzebowaniem energetycznym, średnia cena węgla kamiennego w Polsce była już na poziomie 996,60 zł. Czyli w ciągu 5 lat wzrost cenowy osiągnął blisko 28 proc.

Z kolei Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla podaje, że polskie gospodarstwa domowe wydały na zakup węgla w 2021 r. średnio 2992 zł, czyli 15 proc. więcej niż rok wcześniej. W dobie zaś możliwego unijnego embarga na rosyjską energię i rewanżu ze strony Putina - można przypuszczać, że w tym roku będzie jeszcze drożej, chociaż oczywiście pewności do końca nie można mieć. 

Prawda jest taka, że dzisiaj nie wiadomo jak to będzie wyglądać. Zbyt dużo znaków zapytania, rynek charakteryzuje się naprawdę dużą niepewnością – uważa ekonomista Marek Zuber.

W portach ARA mamy na razie do czynienia z czasowym uspokojeniem sytuacji. Po tym jak cena węgla tam osiągnęła absolutny rekord i 8 marca wspięła się na poziom 459,8 dol., najpierw była obniżka a teraz jesteśmy świadkami pewnej stabilizacji. Za tonę węgla trzeba zapłacić ok. 270 dol. To jednak ciągle zdecydowanie więcej niż w przededniu rosyjskiej agresji na Ukrainę: 23 lutego tona węgla w portach ARA kosztowała ledwo ok. 186 dol. 

Węgiel coraz droższy i trudno dostępny

Ale Polacy nauczeni ostatnimi wypadkami wolą dmuchać na zimne. (O tym, co się dzieje z cenami i dostępności ekogroszku możecie przeczytać w tym miejscu). Trudno się dziwić tym, którzy opalają domy węglem. Podejrzewają, że przeciągająca się w czasie rosyjska agresja w Ukrainie będzie powodować kolejne podwyżki cen, zwłaszcza paliw przed kolejnym sezonem grzewczym, który tradycyjnie startuje w październiku. Dlatego uważają, że warto kupić nieco węgla teraz, żeby potem nie przepłacać zbytnio. Tyle tylko, że to nagłe zainteresowanie węglem pod koniec marca ma też konsekwencje. Dotyczące i ceny surowca i jego dostępności. 

Węgiel zwykły orzech jest teraz za 1500 zł. Ale lepiej się spieszyć. To są jego ostatki, a już mamy sygnał, że z kopalni nowa dostawa przyjedzie z jeszcze wyższą ceną - słyszę w bytomskim składzie opału Zibi Węgiel, który informuje klientów na swojej stronie, że ceny się zmieniają i trzeba najlepiej dzwonić, żeby dowiedzie się jakie są akurat aktualne.

Na rynku można znaleźć trochę tańszy węgiel. W katowickim składzie opału Ganga Stefana Stanika za tonę czarnego złota trzeba zapłacić 1150 zł. Ale za to trzeba czekać na dostawę, tak z tydzień albo i nawet dwa. Dlaczego?

Wiadomo sio się dzieje z rosyjskim węglem, a on stanowi aż 60 proc. podaży w Polsce. Stąd całe to zamieszanie – tłumaczą mi w składzie Ganga.

Cena węgla: lepiej sprawdzać na bieżąco

Na taką a nie inną sytuację na rynku węgla odpowiednio reagują też polskie spółki. Na wprowadzenie ograniczenia w handlu na przykład zdecydował się Lubelski Węgiel Bogdanka. Od 21 marca ustalono, że osoba fizyczna może dziennie kupić do 3 t węgla, ale nie więcej niż 10 t w skali roku. 

W przypadku przedsiębiorstw, które chcą zakupić węgiel w ilości powyżej 3 t, ewentualna realizacja zamówienia odbywać się będzie po uzyskaniu akceptacji - informuje spółka. 

Wcześniej na podobny krok zdecydowała się też Polska Grupa Górnicza, która limit zakupów na sprzedawany przez siebie opał wprowadziła już 11 marca. Tutaj można maksymalnie kupić 5 ton węgla, ale jak informuje PGG: limit liczony jest w okresie kolejnych 12 miesięcy. Ale cena jest na tyle atrakcyjna, że te reguły nikogo nie odstraszają. Za tonę węgla Kostka (z KWK Piast-Ziemowit) zapłacimy raptem w okolicach 841 zł, a za Orzech I (z tej samej kopalni) - 792 zł. Na rynku trudno znaleźć porównywalne ceny.

Dotychczas w tej formie sprzedaży zaoferowaliśmy ponad 7000 ton co daje ogrzewanie dla ok 1400 gospodarstw domowych. Zainteresowanie węglem z PGG jest ogromne, pomimo wprowadzonych limitów, towar z półki sklepowej znika błyskawicznie. PGG prowadzi jednak sprzedaż ciągłą każdego dnia przekazując do sprzedaży kolejne transze produktów - zapewnia Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.

REKLAMA

Nie inaczej jest też w Tauronie Wydobycie. Jak słyszę w Zakładzie Górniczym Janina w Libiążu jednorazowo można kupić maksymalnie 6 ton. Tylko, że trzeba składać wcześniej rezerwację, przy okazji kierowca, który będzie odbierać surowiec musi przedstawić dowodów osobisty i dowód rejestracyjny.

Na węgiel typu orzech trzeba czekać jakieś 1,5 tygodnia. Cena na dzisiaj to 738 zł za tonę, ale w następnych dniach może się zmienić - instruuje mnie pracownica sklepu internetowego Tauron Wydobycie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA