09.03.2023

Zestaw naprawczy do opon – plusy, minusy, jak używać. I w ogóle wszystko, co musisz wiedzieć

Zestaw naprawczy do opon w wielu autach zastąpił niegdyś „nieśmiertelne” koło zapasowe. To rozwiązanie ma swoje niezaprzeczalne zalety, ale i poważne wady.

Gdy standardem w samochodach były koła zapasowe, czyli w zasadzie jeszcze kilkanaście lat temu, to głównym problemem kierowcy w przypadku tzw. złapania gumy było wyciągnięcie tego koła z samochodu. Nierzadko operacja ta wymagała wyjęcia z kufra przewożonych bagaży, a czasem także mocnego pobrudzenia się, jeśli to koło znajdowało się od strony podwozia i było narażone na obrywanie wszystkimi drogowymi nieczystościami, od pyłu poczynając, na błocie i soli drogowej kończąc. Dochodziła tu też kwestia konieczności podniesienia pojazdu na podnośniku oraz regularnego dbania o odpowiednie ciśnienie w kole zapasowym – o czym, nawiasem mówiąc, do dziś raczej mało kto pamięta.

W międzyczasie w samochodach zaczęły pojawiać się zestawy naprawcze do opon. Początkowo dość nieśmiało, ale obecnie w wielu modelach stanowią już standardowy element wyposażenia, zastępując tym samym koło zapasowe. Ba – często jest tak, że koła zapasowego nie można mieć nawet w opcji. Innymi słowy, całkiem spora jest szansa, że i wy będziecie kiedyś musieli takiego zestawu kiedyś użyć. A to oznacza, że warto o nim wiedzieć to i owo.

Zestaw naprawczy do opon Osram TYREseal. Zdjęcie pobrane z oferty na Allegro.

Zestaw naprawczy do opon – zalety

Choć do dziś zestawy naprawcze do opon mają swoich przeciwników, nie można im odmówić szeregu zalet – oto i one:

No dobrze, to tyle najważniejszych zalet. Pora na mniej przyjemną część.

Zestaw naprawczy do opon – wady

Do wad zestawów naprawczych zaliczymy przede wszystkim:

Zestaw naprawczy do opon – jak używać?

Pomiędzy konkretnymi zestawami mogą wystąpić pewne różnice, ale bez obaw – na każdym znajduje się instrukcja, często także obrazkowa. Zwykle samochodu nie trzeba podnosić. Musimy więc:

  1. Podjechać samochodem tak, by wentyl lub uszkodzenie opony znalazły się w miejscu zalecanym w instrukcji obsługi zestawu. Należy pamiętać, że w instrukcji niektórych zestawów zaleca się uprzednie usunięcie przyczyny przebicia opony (np. wkrętu), a w innych – wręcz przeciwnie.
  2. Podłączyć zasobnik z uszczelniaczem do kompresora.
  3. Podłączyć zestaw do gniazda zapalniczki (12V) oraz do wentyla.
  4. Rozpocząć pompowanie. Kompresor powinien być wyposażony w manometr, więc będzie wiadomo, kiedy można go wyłączyć.
  5. Jeśli uda się napompować oponę, kompresor należy odłączyć, po czym samochodem powinno się przejechać nie więcej niż kilkaset metrów.
  6. Ponownie podłączyć kompresor i sprawdzić ciśnienie. Jeśli jest na takim poziomie jak zaraz po napompowaniu koła, można kontynuować podróż – po uprzednim sprawdzeniu w instrukcji, czy ustalono jakiś limit odległości i prędkości.
  7. Zalecane jest, by, tak czy owak, udać się do warsztatu wulkanizacyjnego w celu kontroli stanu ogumienia i ewentualnej naprawy.

Kiedyś często zwracano uwagę na to, by wulkanizatora ostrzec, że użyliśmy podobnego rozwiązania – uszczelniacze tworzą bowiem wewnątrz opony uciążliwą w usunięciu warstwę. Trudno jednak upierać się przed tym ostrzeganiem – realia rynkowe są jakie są, jeśli wulkanizator do tej pory nie przyzwyczaił się do faktu istnienia zestawów z uszczelniaczami do opon, to może powinien rozważyć zmianę branży.

Ile kosztuje zestaw naprawczy do opon?

Choć kompresory nie należą raczej do awaryjnych urządzeń – zwłaszcza że nie używa się tego sprzętu nad wyraz intensywnie – to jak najbardziej da się kupić kompletne zestawy, składające się z zasobnika z uszczelniaczem oraz właśnie kompresora. Zwykle ich cena zawiera się w przedziale od 150 do 300 zł, zależnie od tego, czy mówimy o zamienniku, czy zestawie takim jak stosowany na pierwszy montaż (co gwarantuje, że będzie on pasować do wyznaczonego miejsca pod podłogą bagażnika). Są i droższe wyjątki – górna granica cen to nieco ponad 700 zł. Za sam uszczelniacz płaci się na ogół 70-150 zł.

Zestaw naprawczy do opon – czy istnieje tańsza alternatywa?

Owszem – chodzi o puszki ze środkiem do uszczelniania opon, znajdującym się pod ciśnieniem – podłącza się je do wentyla i opróżnia, co w zamyśle ma zadziałać podobnie, jak „pełnoprawny” zestaw. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ taka puszka jest zwyczajnie zbyt mała, by oponę porządnie napompować – zwykle kończy się z ciśnieniem rzędu 1-1,5 bara, co pozwala kawałek podjechać z niską prędkością, ale na pewno nie może być mowy o kontynuacji dalszej podróży. Niektórzy praktykują stosowanie dwóch takich puszek, jedna po drugiej – co nie wydaje się być złym pomysłem, choć nie daje możliwości kontrolowania ciśnienia na bieżąco podczas pompowania. Zależnie od producenta, jedna sztuka takiego produktu kosztuje od ok. 20 do 50 zł. Cenowo wygląda to więc doskonale nawet w przypadku zakupu dwóch puszek, ale po pierwsze, trzeba znaleźć na nie miejsce, gdzie nie będą przeszkadzać ani hałasować, a po drugie, zachowują one wszystkie wady zestawów fabrycznych.

Uszczelniacz do opon marki STP. Zdjęcie pobrane z oferty na Allegro.

Inna opcja to zestaw naprawczy zawierający szydło, frez, klej i sznury. Za kwotę od 5 do nawet ok. 300 zł mamy możliwość własnoręcznego załatania niewielkiego uszkodzenia w bieżniku opony, ale tutaj nie da się już powiedzieć, że to czysta operacja – poza tym na ogół takie zestawy nie zawierają kompresora.

Zdjęcie z oferty na Allegro.

Zestaw do naprawy opon – więcej wad niż zalet, ale…

… korzyści w rodzaju powiększenia użytecznej przestrzeni w bagażniku, niskiej masy czy łatwości użycia nie są bez znaczenia – i wiele osób uważa je za kwestie na tyle istotne, że za kołem zapasowym nie tęsknią. Trudno mieć wobec tego jakieś obiekcje, bo w końcu każdemu według potrzeb – i każdy musi samodzielnie zdecydować, która opcja jest dla niego lepsza. I zadbać o to, co już posiada – więc po lekturze sprawdźcie stan opony i stopień jej napompowania w przypadku koła zapasowego oraz datę ważności uszczelniacza w zestawie do naprawy opon.

Żeby nie było, że nikt wam o niczym nie przypomniał.

 

Czytaj również:

Skąd biorą się drgania kierownicy? Ze spraw, które zaniedbałeś