Wiadomości

Mieszkańcy stolicy: protestujemy przeciwko SCT. Radni: to jeszcze zabronimy wjazdu SUV-om

Wiadomości 07.12.2023 110 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 07.12.2023

Mieszkańcy stolicy: protestujemy przeciwko SCT. Radni: to jeszcze zabronimy wjazdu SUV-om

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz07.12.2023
110 interakcji Dołącz do dyskusji

Stołeczny radny zaproponował, żeby do warszawskiej SCT nie mogły wjeżdżać SUV-y. Pomysł cieszy się poparciem.

Na razie na portalu X, ale nie lekceważmy jego politycznej siły. Jest tak brawurowy, że może odnieść sukces. Przyklaskują mu inni radni i miejscy aktywiści. Taki pomysł pojawił się ostatnio w Paryżu, więc stalibyśmy w awangardzie europejskiej walki z SUV-ami. Nie chciałbym im psuć dobrego humoru, ale zakaz wjazdu SUV-ów do strefy czystego transportu nie jest możliwy do wykonania.

Zastrzeżenie w sprawie czystego powietrza

Nie jestem spaczony na punkcie jeżdżenia samochodem po mieście, a przynajmniej mam taką nadzieję. Staram się używać go w mieście jak najmniej. Wprawdzie tryb mojej pracy mi sprzyja, ale i wcześniej wydawało mi się to formą zniewolenia, a codzienne poszukiwanie miejsca do parkowania upokorzeniem. Jest to najwygodniejsza forma transportu, ale jej popularność przerosła jej możliwości. Ze względów zdrowotnych również pragnę czystego powietrza, ale nie specjalnie się łudzę, że nadejdzie. Powinienem być idealnym kandydatem do popierania wszelkich stref czystego transportu, ale niestety wydaje mi się, że są prowadzone zgodnie z polską tradycją. Trzeba się pokazać, rozpiąć skrzydła husarii i na przykład rozciągnąć strefę na całe miasto, żeby pokazać Europie strefę, jakiej jeszcze nie widzieli.

Starym samochodom powinno dać się naturalnie wymrzeć, co już się dzieje. Ludzi za pomocą kija i marchewki zachęcać do innych środków transportu. U nas przeważa kij, a marchewek możemy nigdy nie zobaczyć. Argumenty, których używa się w dyskusji o strefach, są bałamutne. Ostatnio widziałem, że ktoś twierdził, iż stolica ma potencjał na ocalenie 945 żyć rocznie, dzięki wprowadzeniu SCT. Jeśli ktoś tak mówi, z automatu oskarżając ludzi jeżdżących starszymi samochodami o te śmierci, nie umiem mu pomóc. Mam tylko pomysł, ocalmy 10 945 żyć rocznie, wprowadzając płatny wjazd do centrum miasta, sprawiedliwie niesprawiedliwy dla wszystkich. Ruch samochodowy zmniejszy się dużo bardziej niż tylko po eliminacji starych diesli. Przy okazji zyskamy też obniżenie poziomu cząstek stałych, pochodzących z klocków hamulcowych i opon, a nie tylko tlenków azotu. Propozycja idealna, moim skromnym zdaniem. Nie tylko dlatego, że jest moja.

Dobrze, dość już tych zastrzeżeń, bo tu ubaw mamy. To może ja podam listę absurdów, jaką automatycznie tworzy propozycja zakazu wjazdu dla SUV-ów do SCT.

Zakaz wjazdu dla SUV-ów to absurd

Widzę to, jak szczęśliwy posiadacz Toyoty RAV4 właśnie ociera łzy. Kupił sobie hybrydowy, oszczędny pojazd i będzie musiał pocałować klamkę, bo w myśl tego nowego pomysłu nie wjedzie do SCT. Może i z tego auta wyciśnie zużycie paliwa poniżej 5 litrów, jak się postara, ale nie szkodzi, należy mu zabronić wjazdu, bo auto jest SUV-em.

To jeszcze lepiej, weźmy Toyotę Yaris Cross na sztandary. Król indywidualnej sprzedaży też może być uznany za SUV-a, w końcu jest tak określany przez Toyotę. On zużycie paliwa może mieć już całkiem symboliczne, a miejsca też nie zajmuje zbyt wiele. To zupełnie nie szkodzi, bo przecież jest SUV-em. W ten sposób po SCT mogłoby hulać BMW serii 7, o długości 5 m, najlepiej z silnikiem V12, ale nie Toyota Yaris Cross. Pełnia aktywistycznego marzenia.

Możemy do tego woreczka z absurdami dorzucić też hybrydy typu plugin, które wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem, mogą palić niewiele. Większość z nich jest duża, ciężka i idealnie usuviona, ale zdolna też do przejechania kilkudziesięciu kilometrów wyłącznie na prądzie. W teorii mogą przemknąć przez każdą strefę bez puszczania dymka. No trudno, ta cecha musi zdać się na nic.

Tym radnym brakuje zrozumienia na co się porywają, nie tylko tego, że SUV niejedno ma imię, ale i dlatego, że formalnie nie ma czegoś takiego jak SUV.

Nie da się zakazać SUV-ów

Formalnie nie ma takiego typu nadwozia jak SUV. Nie znajdzie się taki wyróżnik w dowodzie rejestracyjnym i tym samym w CEP. Tym samym nie da się ich zakazać, powołując się na zapis w którejś rubryce.

Trzeba będzie radzić sobie inaczej. Francuzi przy okazji dyskusji o SUV-ach w mieście podnieśli problem masy. Masa jest zła i niedobra, wywalmy auta o dużej masie. Przypadkiem wyrzucimy wtedy też elektryczne SUV-y, bo one mają największą masę. Niektóre są tak ciężkie, że przepisy zakazują parkowania ich na chodnikach.

Można więc zrobić wyłączenie, że SUV-y, nawet te straszliwie ciężkie, będą mogły śmigać po strefie, tylko muszą być elektryczne. Tylko trochę nie wiem, z czym wtedy tak naprawdę walczymy. Spowodujemy też, że będziemy strefę dwóch mas. Niewielkie auta spalinowe będą przemieszczać się w ruchu ulicznym wśród elektrycznych 3-tonowców. W przypadku kolizji wolałbym jednak przebywać w tym pojeździe 3-tonowym.

sprzedaż aut w japonii

Można też pójść w kwestię wymiarów. Do strefy nie wjedzie auto większe niż (tu wpiszmy jakąś wartość). Można zaszaleć z długością, szerokością, a może nawet, co istotne w przypadku SUV-ów, z wysokością pojazdu. Nieśmiało tylko dodałbym do rozmiarów kwestię masy, bo da się skonstruować niewielki, ale za to ciężki pojazd. Chyba że jednak kwestia masy nie jest nagle taka istotna. W długość pojazdu jednak bym nie szedł, bo okaże się, że SUV-y zajmują całkiem niedużo miejsca. Może i mają pewne wady w postaci masy, mało opływowej sylwetki i na skutek tego, wysokie zużycie paliwa, ale to sedany i samochody kombi zajmują najwięcej przestrzeni. Jakby tego nie ugryźć, trochę trudno jest zakazać SUV-ów.

Doradzam więc stołecznym radnym, żeby możliwie precyzyjnie określili, co im w SUV-ach tak naprawdę przeszkadza. Rozmiar? Są większe samochody, które nie są SUV-ami. Masa? Pechowo, te najbardziej „ekologiczne” pojazdy są najcięższe. Zużycie paliwa? Czasy teraz są takie, że zależnie od zastosowanego napędu, spalanie w SUV-ie może być dramatycznie wysokie lub wyróżniająco niskie. Nieśmiało również zauważę, że jednorazowy wjazd wysoce paliwożernego SUV-a czyni mniej szkód powietrzu, niż codzienne nawijanie setek kilometrów po mieście hybrydowym sedanem. Tylko nie wiem, czy wypada przejmować się takimi szczegółami. Politycy są od nośnych haseł, a nie od szczegółów.

Walka z SUV-ami nabiera rumieńców

Kiedyś mówiło się tak: „nie wiem, o co walczysz”, gdy się czegoś nie rozumiało. Dochodzą mnie wieści, że ta poprawka już została złożona. Podobno jest tam wpisana wartość 2500 kg, jako granica dla masy własnej pojazdów, które mają wjeżdżać do strefy. Pałam żądzą przeczytania tej poprawki, ujrzenia jej na własne oczy. Chcę zobaczyć, o co walczą.

Bądźmy ufni, że zastosowano tę wartość tylko do samochodów osobowych, bo inaczej paczki dotrą do nas na piechotę. Jest z tą wartością jeszcze taki kłopot, że ona nie zakazuje wjazdu SUV-om. Większość dostępnych na rynku SUV-ów jest znacznie lżejsza. Jeśli jest to prawda i miałyby pod to ograniczenie podlegać tylko spalinowe SUV-y, to zostałyby ono nałożone wyłącznie na pojazdy naprawdę sporych rozmiarów, których jest znakomita mniejszość. Byłoby więc to eleganckie bicie piany, nierozwiązujące żadnych problemów.

Zaprawdę polecam radnym zakazać wjazdu do olbrzymiej części miasta samochodami takimi jak Toyota RAV4, czy Volvo XC60. Będzie to gwarancja, że nie zobaczymy ich w samorządowych fotelach po przyszłorocznych wyborach.

PS Czytałem wpisy pod postem radnego i wydaje mi się, że zdaniem wielu osób, które go popierają, zdjęcie główne do tego tekstu przedstawia SUV-a.

sct

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać