Wiadomości

Sprzedawałem samochód. Kupiec się pomylił, ja się pomyliłem. Co z tego wyszło?

Wiadomości 24.04.2023 210 interakcji

Sprzedawałem samochód. Kupiec się pomylił, ja się pomyliłem. Co z tego wyszło?

210 interakcji Dołącz do dyskusji

Sprzedawałem samochód, moment zawierania transakcji był odrobinę nerwowy. Nie wszystkim świecą się oczy na widok dużego pliku gotówki. Cyfryzacja transakcji płatniczych sprawia, że obcowanie z większą sumą fizycznych pieniędzy może być stresujące.

Tak było podczas sprzedaży mojego ostatniego auta. Kupiec miał opóźnienie i dotarł na oględziny wieczorem. Mówi się, żeby samochód oglądać zawsze w świetle dnia, ale tym razem po prostu nie było jak. Ostatecznie zapadła decyzja o zakupie, ustaliliśmy cenę i doszło do płacenia. Siadamy w samochodzie (niestety nie było innej możliwości), kupujący liczy i przekazuje partiami gotówkę. Potem sprzedający, czyli ja, liczy znowu i pakuję ją do woreczka. Przeliczone i zapłacone. Żegnamy się, choć mam jakieś dziwne przeczucie, że trzeba policzyć jeszcze raz.

Po powrocie do domu natychmiast liczę ponownie pieniądze. Stwierdzam, że jest o okrągły tysiąc złotych za dużo. Nic nie mówiąc na głos, proszę żonę o przeliczenie. Jej również wychodzi za dużo. OK – nie mamy wątpliwości – kupiec przepłacił. Dzwonię więc natychmiast do niego, żeby poinformować o nadpłacie. Zdziwiony kupiec zatrzymuje się, żeby przeliczyć to, co mu zostało w kieszeni. Za chwilę oddzwania, potwierdza i z całego serca dziękuje. Umawiamy się, że wyślę mu forsę blikiem. Za chwilę dostaję smsa, w którym ponownie dziękuje mi za uczciwość i potwierdza odbiór gotówki. I to mogłoby być w sumie na tyle, ale ta historia ma kolejny akt.

Moja decyzja o uczciwym rozliczeniu (choć nie wyobrażałbym sobie postąpić inaczej) szybko do mnie wróciła. Następnego dnia dostałem od kupca wiadomość, że zostawiłem w aucie miernik grubości lakieru. Faktycznie – był w samochodzie – dostępny dla klientów i odjechał do nowego domu, ale również jemu pisane było wrócić w prawowite ręce. W kolejnych wiadomościach podałem dane do wysyłki i otrzymałem zapewnienie, że sprzęt trafi do mnie z powrotem.

Sprzedawałem samochód i dostałem prezent

Być może wszystko, co piszę, nie jest jakieś nadzwyczajne i prawdę mówiąc nie planowałem tego opisywać, ale ostatecznie skłoniła mnie do tego zawartość paczki, którą odebrałem z paczkomatu. Poza miernikiem lakieru był w niej prezent. Nowy właściciel samochodu dołączył do mojego urządzenia grę planszową. W ten sposób podziękował mi i wyraził swoją uprzejmość. Ta gra planszowa sprawiła, że zdecydowałem się o tym wszystkim opowiedzieć. Tylko po to i aż po to, żeby pokazać, że nawet handel samochodami może być uczciwy i pełen uprzejmości (a nie tylko spamu), czego wszystkim życzę.

Czytaj dalej:

Ja tylko chciałem sprzedać samochód. Zamiast oferty dostawałem wiadomości od AAA

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać