Ciekawostki

Youtuber wjechał Hummerem w dziurę, czyli jak w 15 minut stracić 1,5 mln złotych

Ciekawostki 07.11.2022 70 interakcji

Youtuber wjechał Hummerem w dziurę, czyli jak w 15 minut stracić 1,5 mln złotych

70 interakcji Dołącz do dyskusji

Ten Hummer EV nie miał szczęścia. Pewien Amerykanin odebrał go z salonu i rozbił w 20 min. Jak do tego doszło? Odpowiedź można skondensować do jednego słowa: youtuberzy. No dobrze, niech będzie siedem słów: obrzydliwie bogaci amerykańscy youtuberzy z Los Angeles. 

Hummer EV to motoryzacyjna sensacja w USA. Taki samochód w salonie kosztuje około pół mln zł, ale ponieważ GM wyprodukowało ich bardzo niewiele, to jest na nie obecnie ogromny popyt. To z kolei sprawia, że dealerzy nakładają tzw. „markups”, czyli dodatkowe marże. Auto zamiast pół mln zł kosztuje półtora mln zł. Wiecie, co jest najgorsze? Dookoła nas wszystko tak drożeje, że nawet gdyby kosztował te 1,5 mln zł prosto z salonu (tzw. MSRP Price), to wcale nie byłbym zaskoczony.

Youtuber kontra Hummer EV

W filmiku najpierw widzimy jak główny bohater, youtuber Mondi, odbiera swoje nowe cacko. Takich nagrań to widzieliśmy już setki. Odbieranie gabloty od dealera ze znajomymi, okrzyki „YOOOOO, man, YOOO, bruh” i udawanie, że to wszystko takie naturalne, że to taki american dream. Z tego powodu możecie sobie odpuścić pierwsze kilka minut nagrania. Polecam od razu przewinąć do piątej minuty.

Tam Mondi razem z pasażerami „upala” już swojego Hummera na baterie. Docieranie? Elektryka to chyba nie trzeba… W takim razie, co? Pełna moc. Jeżdżą sobie tak po wyschniętych miejskich kanałach odpływowych. Niestety na ich drodze w pewnym momencie pojawia się głęboka wyrwa. Kiedy kierowca ją zauważa, jest już za późno. Hummer EV z impetem ląduje w dziurze, a operatorowi wypada z ręki kamera…

Okazuje się, że 4-tonowy kolos przejechał przez pułapkę. Najpierw spadając wydążył dziurę w ziemi, potem odbił się od niej i pojechał dalej. Niestety nie obyło się bez poważnych strat w sprzęcie. O dziwo w samochodzie nie wybuchły poduszki powietrzne i nikomu nic się nie stało.

Po zaryciu przodem w glebę od Hummera EV odpadła jedna z dolnych przednich osłon oraz cała masa innych mniejszych części. Jedna z chłodnic uległa zniszczeniu i z auta wylało się chłodziwo. To jednak dopiero początek ujemnego bilansu. Przesunięciu uległa maska oraz przednie błotniki, a to oznacza, że prawdopodobnie rama pojazdu została wygięta. Jeśli tak się stało, to samochód nadaje się jedynie na złom lub na eksport do Polski. Straty nie kończą się na przedniej części pojazdu. Prawe tylne koło zostało częściowo oderwane i kulturalnie mówiąc „nie trzyma zbieżności”. W praktyce jest tak wygięte, jakby było skręcone.

I co dalej? Zadowolony z siebie youtuber wysiadł z Hummera zaraz po wypadku i  gaworzył, że „o maj gad”, oraz że w sumie to auto już może sprzedać. Zauważa, że nacieszył się nim jedynie 20 minut i przejechał w tym czasie 9 mil, czyli ok. 15 km.

Jaki jest morał z historii? Jest ich kilka

Po pierwsze youtuberzy w USA mają słodkie życie. Po drugie to nawet 4-tonowy Hummer nie jest niezniszczalny – szczególnie, gdy pokonuje go inercja jego masy własnej. Po trzecie to niezależnie od tego, czy się nagrywa filmik na YouTube, czy nie, to trzeba się upewnić, że gdy wciskamy gaz do dechy, to na naszej planowanej trasie nie ma przeszkód.

Jeśli chodzi o samego Mondiego, to cóż… wyliże się i pewnie zrobi o tym niejeden filmik, bo na koniec nagrania prosi jedynie, żeby lajkować i subskrybować jego kanał.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać