Youngtimer Warsaw Bemowo: 19 najpiękniejszych klasyków z otwarcia sezonu 2018

W niedzielę, na warszawskim Autodromie Bemowo miała miejsce cudowna impreza dla fanów motoryzacji. Zloty klasyków organizowane przez ekipę Youngtimer Warsaw z roku na rok robią się coraz większe. I przyciągają właścicieli coraz ciekawszych modeli samochodów. 

Poniższa lista najładniejszych klasyków jest bardzo mocno subiektywna, no ale inaczej się nie dało. Duża rotacja samochodów na Autodromie w połączeniu z tłumem ludzi na pewno sprawiła, że nie zobaczyłem wszystkich aut, które chciałem zobaczyć. A z tych które widziałem, najfajniejszymi moim zdaniem okazały się:

Fiat 600 albo Zastava 750

Na Bemowie strasznie brakowało mi fajnych ratów. Gdyby nie ten Fiat-Zastava to już w ogóle byłbym niepocieszony. Ogólnie fajnie jest mieć w życiu chociaż jeden samochód, który można sobie bezkarnie wgniatać i przycierać. Szkoda, że codzienna jazda w korku z otwartymi w ten sposób drzwiami raczej nie przejdzie.

Renault NN

Renault NN z kolei pojawił się na liście, bo nigdy wcześniej nie widziałem tego samochodu na żywo. Nie miałem okazji spytać właściciela, który to rocznik, ale najpóźniej za 10 lat, maszyna ta obchodzić będzie swoje setne urodziny. Setne. Który z obecnie produkowanych samochodów doczeka takiego sędziwego wieku?

Fiat 125p

Na liście są dwa polskie akcenty. Pierwszym z nich jest pomarańczowy duży fiat ociekający chromem. Uwielbiam takie połączenie. Patrzysz się na taki samochód kilka minut i nagle chcesz nauczyć się surfować. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko białego dachu.

Citroen 2CV

Jeszcze 10-15 lat temu widziałem sporo tych modeli jeżdżących po Warszawie. Dzisiaj jest to niezwykle rzadki widok, więc fajnie, że właściciel tego egzemplarza ma jeszcze czas i nerwy, żeby utrzymywać go na chodzie.

Ford Fiesta XR2i

Bardzo rzadka, sportowa wersja Fiesty. Spotkaliśmy się na sam koniec imprezy. Stała biedna przed wyjściem z zepsutą pompą paliwa i czekała na hol. 103 KM przy wadze 900 kg musi dawać sporo frajdy z jazdy. Na tę wersję mnie pewnie nie stać, ale od jakiegoś czasu chodzi za mną pomysł kupienia Fiesty MK3, jako auta na zimę.

Ford Crown Victoria Łi-o-łi-o

Nic nie poradzę, że uwielbiam amerykańskie radiowozy. I wiem, że sprowadzenie sobie takiego do polski to nie jest jakiś wymagający projekt, ale kto powiedział, że posiadanie fajnego samochodu musi być wymagające. Na miejscu właściciela, przy każdej kontroli drogowej, po usłyszeniu „prawo jazdy i dowód rejestracyjny” odpowiadałbym „i vice versa”.

Saab 96 V4

Wierzcie lub nie, ale tak kiedyś wyglądały sportowe Saaby. Oprócz świetnej kondycji samochodu, spodobało mi się też to, że na Bemowo przywiózł on czteroosobową rodzinę. Fajnie, gdy rodzina ma wspólne hobby, które w dodatku jeździ. Takim Saabem (no, trochę innym) jeździł słynny kierowca rajdowy Erik Carlsson.

Volvo P1800

Wiecie, czemu Szwedzi zaczęli robić najbezpieczniejsze na świecie i trochę nudne (teraz to się zmieniło) samochody? Bo sportowe coupe wychodziły im tak sobie. P1800 jest tego najlepszym przykładem. Chociaż przyznam, że te trochę za duże koła i żółty, zmęczony lakier z wychodzącą korozją dodają temu konkretnemu egzemplarzowi uroku. Mam nadzieję, że jest jeżdżony codziennie.

Toyota Supra A70

Czerwona, poliftowa Supra z T-Topem i 3 litrową, turbodoładowaną jednostką znajduje się na mojej liście marzeń, których pewnie nigdy nie zrealizuję. No ale przynajmniej zrobiłem jej ładną fotkę. W tym samochodzie wszystko jest tak, jak powinno.

Nissan 200SX

Wizualnie SX podoba mi się bardziej, niż Supra. No i Nissany nie kosztują jeszcze fortuny, więc co jakiś czas oglądam je sobie w internecie i zastanawiam się, jak bardzo niepraktyczny byłby dwu-plus-dwuosobowy japoński samochód sportowy w codziennym użytkowaniu. W tym roku wygrał rozsądek i kupiłem kombi. Japońskie rzecz jasna.

Volkswagen Typ 3 Variant

Miałem kiedyś obsesję na punkcie starych Volkswagenów, ale dopiero na Bemowie po raz pierwszy udało mi się obejrzeć na żywo Typ 3 w wersji kombi. Samochód wzbudzał tak duże zainteresowanie, że ciężko było mu zrobić jakiekolwiek sensowne zdjęcie.

Porsche 911 (964)

Skoro już jesteśmy przy czerwonych samochodach i moich marzeniach: chciałbym mieć to Porsche. Jeździłbym nim sobie przepisowo na jakieś weekendowe wycieczki za miasto i byłbym bardzo szczęśliwym człowiekiem. Moim zdaniem po prostu nie ma ładniejszego supersamochodu.

Polonez Caro S2000

To jest ten drugi polski akcent na liście. A raczej polsko-japoński, bo silnik w tym Polonezie pochodzi z Hondy S2000. Najładniejszy projekt sportowy na Bemowie moim zdaniem. Miałem kiedyś znajomego, który w swoim Caro miał wsadzone 2 litry od Sierry i ział ogniem z wydechu. Zawsze lubiłem takie absurdalne projekty.

DeLorean DMC-12

Ja wiem, że te samochody podobno psują się od samego patrzenia i są bez sensu, ale i tak chciałbym takim jeździć. Ten konkretny egzemplarz przyjechał na Bemowo z Łotwy, więc musi być w wyjątkowo dobrym stanie. DeLoreany mają jeszcze taki problem, że wychodzą strasznie brzydko na zdjęciach, ale na żywo prezentują się absolutnie wspaniale.

Willys MB

Gdyby nie te samochody, losy drugiej wojny światowej mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Tak mi się przynajmniej wydaje. Te małe samochody rozpoznawcze produkowane były od 1941 do 1945 r. i brały udział w największym konflikcie zbrojnym w historii ludzkości. Fajnie, że kilka z nich przetrwało i jest na chodzie.

BMW E21

Na Bemowie było chyba najwięcej samochodów wyprodukowanych przez Bawarczyków. Ale to właśnie ta czerwona E21 przyciągała chyba najwięcej uwagi. Piękny lakier Hellrot w idealnym stanie, customowe felgi, nowe chromy – czego chcieć więcej. Jako ciekawostkę dodam, że E21 sprzedawany był tylko w dwóch wersjach nadwozia: sedan 2d i cabrio-coupe od Baura.

Fiat X1/9

To był pierwszy model Fiata z silnikiem umieszczonym centralnie i nie sądziłem, że zobaczę go kiedykolwiek na żywo. Co prawda X1/9 nie ma na swoim koncie żadnej bogatej historii rajdowej, ale jak przystało na włoskie auto, wygląda cudownie. Nawet dzisiaj.

Cadillac Eldorado

Ten dwudrzwiowy kabriolet jest tak ogromny, że ciężko zrobić mu jakieś ładne zdjęcie. Amerykańskie krążowniki o wiele lepiej ogląda się na żywo. Najlepiej, kiedy oprócz patrzenia, można jeszcze posłuchać tych starych, monstrualnych V8, które przy odpalaniu zużywają mniej więcej tyle samo paliwa, co nowoczesne miejskie auta przez całą zimę.

KOZMO

Jeden z ładniejszych polskich kit-carów, zbudowany na bazie Fiata Seicento 1100. Całe nadwozie prototypu zbudowano z tworzyw sztucznych (konstrukcja opiera się rzecz jasna na ramie), dzięki czemu auto jest niesamowicie lekkie. Bardzo fajny projekt. Trzymam kciuki za jego dalszy rozwój.

Lista została specjalnie nieponumerowana, ponieważ nie byłbym w stanie uporządkować jej od najmniej do najbardziej interesujących klasyków. Jeśli któreś z powyższych aut marzy wam się najbardziej na świecie, możecie zaznaczyć to w komentarzu.