Felietony

Wykorzystała prywatny parking jako osiedlowy. To co się stało później, zaskoczyło ją

Felietony 14.12.2022 316 interakcji

Wykorzystała prywatny parking jako osiedlowy. To co się stało później, zaskoczyło ją

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski14.12.2022
316 interakcji Dołącz do dyskusji

Prywatny parking traktowany jako osiedlowy to zmora właścicieli obiektów handlowych. Na jednym z parkingów w Lublinie właściciel znalazł sprytny sposób jak sobie poradzić z problemem.

W miastach powstaje coraz więcej osiedli, które łączy jedno – zbyt mała liczba miejsc do parkowania. Nie będę teraz wnikał, czy to wina zbyt słabo opracowanych planów zagospodarowania przestrzennego, czy efekt tego, że samorządy wydają pozwolenia na akademiki, gdzie jedno miejsce przypada na 4 lokale, a deweloper w ostateczności buduje blok mieszkalny. Problem jest i każdy go widzi. Każde nowe osiedle, a czasem i stare zawalone jest samochodami. Biada, gdy w okolicy jest jakiś większy parking należący do sklepu. Mieszkańcy okolicznych osiedli błyskawicznie go zajmują, blokując przy okazji miejsca klientom. Wtedy zazwyczaj rozpoczyna się wojna, kto pierwszy wymięknie. Czy właściciel prywatnego parkingu postawi parkometr, czy ugnie się pod naporem mieszkańców? W Lublinie doszło do kuriozalnej sytuacji na tym tle.

prywatny parking osiedlowy

Wykorzystała prywatny parking jako osiedlowy, a później przyszedł szok

Jak czytamy w poście, sytuacja była dramatyczna. Mama autorki posta w zależności od wersji była klientem pawilonu, poszła do paczkomatu, stanęła na chwilę na prywatnym parkingu przy sklepie. Wtedy jej samochód został zaskoczony przez człowieka odśnieżającego parking. Złośliwie wykorzystał te kilka chwil, żeby całkowicie odśnieżyć parking, a samochody, które stały na miejscach zostały otoczone zwałami śniegu. Widzę to tak, że siedział pewnie w spychaczu za rogiem, zobaczył, że mama autorki wysiadła na chwilę do paczkomatu i cyk pojechał zwalić śnieg. To były sekundy, chciałoby się powiedzieć.

Na szczęście autorka posta już zawiadomiła odpowiednie służby. Nie wiem o jakich mowa, czy to osoby odśnieżające miasto, czy jakaś lotna brygada do spraw parkingów, a może policja. Efekt jest taki, że one już jadą i zaraz zrobią porządek z tym, kto odśnieżał parking. Przez takie nasypanie śniegu mąż autorki musiał zakasać rękawy i uwolnić auto za pomocą łopaty. Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że prezydent miasta rozważa mu przyznanie medalu za zasługi.

Coś się nie klei

Zapanowała wyjątkowa zgoda w komentarzach, pojawiły się relacje mieszkańców okolicznych osiedli, którzy mówili wprost, że to jednak nie było kilka minut przy paczkomacie, tylko dłuższe parkowanie i korzystanie z prywatnej nieruchomości jak ze swojej. Niestety jest to poważny problem. Niektórzy powiedzą, że ktoś, kto odśnieżał był złośliwy, bo wysypał śnieg przed autem.

Z drugiej strony jakby nie było tam samochodów wieczorem, po godzinie otwarcia sklepu, to cały parking można było odśnieżyć bez żadnego problemu. Być może niewielu to wie, ale wymóg odśnieżania takich parkingów jest zapisany w przepisach, za niewywiązanie się z niego grozi mandat w kwocie do 1500 zł lub kara nagany. Reguluje to art. 117 Kodeksu wykroczeń.

prywatny parking osiedlowy

Prywatny parking to nie parking osiedlowy

Ludzie muszą sobie z tego zdać sprawę. To tylko i wyłącznie ich problem, że nie mają gdzie zaparkować na swoim osiedlu. Mogli kupić miejsce parkingowe, a nawet więcej, gdy mają kilka samochodów, mogą znaleźć sobie płatny parking w okolicy. Przerzucanie na prywatnych właścicieli oraz na społeczeństwo problemów z parkowaniem urąga ludzkiej godności. Kupiłeś samochód, to tylko i wyłącznie twój problem. Nie dewelopera, miasta, rady gminy, rządu, czy właściciela sklepu. Wystarczy nie stawać na prywatnej posesji i wtedy rano nic nas nie zaskoczy. Dziwne, ale działa.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać