Wiadomości

Prezes Stellantis: przestańcie obniżać ceny aut elektrycznych. Chińczycy: PATRZ TERAZ

Wiadomości 23.01.2024 1586 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 23.01.2024

Prezes Stellantis: przestańcie obniżać ceny aut elektrycznych. Chińczycy: PATRZ TERAZ

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski23.01.2024
1586 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy Wuling Starlight ma taką cenę, że prezes Stellantis uderza głową w ścianę kajuty swojego jachtu ze złości.

Jeszcze nie przebrzmiały słowa Carlosa Tavaresa, prezesa Stellantis, a tu już taki cios od chińskich przyjaciół. Ale po kolei, bym nie stracił wątku, wszystko prawda, muszę być w porządku. Był zwykły zimowy dzień, kiedy pan Carlos postanowił podzielić się z nami istotną prawdą o prowadzeniu biznesu. Otóż uważa on, że wojna cenowa w segmencie samochodów elektrycznych nie doprowadzi do niczego dobrego i on nie zamierza w niej brać udziału. Innymi słowy, samochody marki Peugeot, Citroen, Fiat, Jeep, Opel i podobne, napędzane prądem, nadal będą absurdalnie drogie i niekonkurencyjne cenowo wobec Tesli czy wytwórców chińskich. Bo gdyby, dajmy na to, potaniały, to wtedy pan Carlos zarobiłby o wiele mniej wagonów pieniędzy. To mogłoby otworzyć drogę do przejęcia całości lub części jego koncernu, który stałby się chybotliwy finansowo i szukałby inwestora. Zatem dalej będzie drogo, a nawet bardzo drogo i lepiej się przyzwyczajać.

Na to wszystko wpadają Chińczycy z firmy Wuling z nowym modelem Starlight

Ten 4,8-metrowy sedan występuje w wersji elektrycznej lub PHEV. Zaprojektowano go według obecnie obowiązującej mody: kroplowaty tył bliższy nadwoziu fastback i pasek świetlny z przodu. Starlight w wersji PHEV debiutował pod koniec zeszłego roku i w ciągu pierwszego miesiąca, w ramach przedsprzedaży klientów znalazły 18 294 sztuki. Tu warto odnotować, że przedsprzedaż tego pojazdu prowadzono w cenie 13 200 dolarów. To teraz pora na cenę regularną, która nie jest wyższa, tylko niższa i wynosi… 12 500 dolarów. 50 625 złotych.

Za to:

wuling starlight
Wuling Starlight – u góry cena w juanach (88 800 = ok. 50 620 zł).

50 tys. zł za ten ogromny samochód z napędem hybrydowym lub elektrycznym. Dobra, on jest nieco podkolorowany na tym renderze i w rzeczywistości nie wygląda aż tak imponująco…

Może i faktycznie jest tu jakiś problem z proporcjami, ale nadal jest to ogromny, zapewne bardzo wygodny samochód w cenie niższej niż czterokołowiec Cenntro Avantier w Polsce. Czy oni w Wulingu nie wiedzą, że przez taką politykę cenową ich firma upadnie i przejmie ich Carlos Tavares? Mogą tego nie wiedzieć, bo do tej pory idzie to w zupełnie przeciwnym kierunku. Angielskie MG jest chińskie, szwedzkie Volvo jest chińskie, a to nie koniec przejęć.

To wnętrze to tak bez szału i polotu, ale cena czyni cuda.

Moc też nie poraża: 106 KM w wersji PHEV, 134 KM w wariancie elektrycznym i do tego akumulatory litowo-fosforanowe, co podnosi masę całego auta do prawie 1700 kg. Ale ten Wuling nadal kosztuje 1/3 tego co MG4 w Polsce. Jedną trzecią. Nie o jedną trzecią mniej, tylko jedną trzecią całości.

Czemu samochody w Chinach są tak tanie?

To jest źle postawione pytanie. Niestety kolega z redakcji stoi nade mną z foliową czapeczką, którą zaraz założy mi na głowę, ale odpowiedź brzmi: samochody w Chinach kosztują tyle, ile muszą kosztować, żeby ludzie je kupowali. Dla odmiany w Europie mamy skrajną nadregulację rynku, która (foliowa czapeczka opada powoli) jest na korzyść producentów. Mogą oni śmiało powiedzieć: zobaczcie, przez te normy emisji spalin, przez te elementy obowiązkowego wyposażenia nasze koszty budowania samochodów drastycznie wzrastają. Wskutek tego auto tej wielkości musi kosztować 200 tys. zł. To dlaczego w Chinach kosztuje 50 tys. zł? Dlaczego w Europie VW ID.3 jest dwa razy droższy niż w azjatyckim mocarstwie? Przecież one są prawie identyczne. No tak, ale, yyy, koszty dostaw, pracy w Europie i yyy, blebleble, i w ogóle to nie planujemy obniżać cen, bo to by mogło doprowadzić do tego, że samochody byłyby tanie i wtedy zamiast zarabiać Absurdalnie Dużo na każdym samochodzie, zarabialibyśmy tylko Dużo. I kto by nam wtedy oddał stracone zarobki?

Nie wiem, Carlos. Ale na twoim miejscu miałbym w domu spakowaną walizkę.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać