Wiadomości

W Oslo jest pewien problem z elektrycznymi autobusami. Nie zgadniecie dlaczemu

Wiadomości 12.01.2024 255 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 12.01.2024

W Oslo jest pewien problem z elektrycznymi autobusami. Nie zgadniecie dlaczemu

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz12.01.2024
255 interakcji Dołącz do dyskusji

Muszę pisać „dlaczemu” zamiast „dlaczego”, żeby dostosować poziom przekazu do osób, które rechoczą, gdy zamarznie elektryczny autobus.

Miejmy to za sobą. W Oslo mają elektryczne autobusy, dużo elektrycznych autobusów. I one zimą sobie nie poradziły i teraz jest tam kłopot. Nie bardzo umiem zrozumieć, dlaczego to jest śmieszne.

W Oslo odwołano tysiące kursów

W tym tygodniu odwołano 200 kursów, znowu. Wcześniej szło to w tysiące. Kursy trzeba było odwoływać, bo nie było wystarczającej liczby autobusów. A nie było ich wystarczająco dużo, bo nie były w stanie jeździć. Patrząc na kalendarz, łatwo jest odgadnąć, dlaczego tak się stało. Elektryczne autobusy w Oslo zostały pokonane przez zimę.

Elektryczne autobusy szybciej zużywają energię w mroźne dni i trzeba je częściej ładować. To dezorganizuje rozkład jazdy. Miasto musiało przeprosić się z autobusami zasilanymi silnikami Diesla. Mimo to władze miasta liczą, że samochody elektryczne dalej będą służyć mieszkańcom, także w czasie zimy.

Śmieszne?

Tak, wiem, ubaw po pachy. Zamarzły elektryczne autobusy, trzeba było wyciągnąć diesle. W przeglądzie twórczości polskich kabaretów taki skecz zająłby pierwsze miejsce, tuż za chłopem przebranym za babę. Właściwie ten problematyczny stan trwa u nich od grudnia, jeśli nie dłużej, ale teraz dostali poważny cios.

W Oslo zanotowano temperatury sięgające 31,1 stopnia poniżej zera. To najniższa temperatura w stolicy tego kraju odnotowana w historii pomiarów. Tutaj musimy rechotać po raz drugi, bo przecież „gdzie to globalne ocieplenie, skoro jest tak zimno”. Z zimowymi warunkami są tam zaznajomieni, ale taki mróz pokonuje także spalinową komunikację miejską. Dla uczciwości dodajmy jednak, że przy minus 12 też był kłopot z realizacją kursów. No ale tak, niezwykle to śmieszne.

Nieśmieszne

A najlepiej to niech sobie dojadą rowerami, skoro im się elektryczne autobusy zepsuły. Z pewnością, gdy spalinowy autobus nie odpali, osoby rechoczące z elektrycznych autobusów od razu wsiadają na rowery. Akurat elektryczna autobusowa flota nie jest nonsensownym rozwiązaniem. Spalinowy autobus emituje dość potężnie, a zdjęcie z miejskiego powietrza ciężaru kilkunastu tysięcy kursów wykonanych dieslem może mieć wpływ na jakość powietrza. Miejski autobus zużywa około 30 litrów paliwa na każde sto kilometrów, a przejeżdża ich sporo w ciągu dnia. Roczne zapotrzebowanie na paliwo do miejskiej floty liczone jest w milionach litrów.

O ile bawi mnie wmawianie ludziom, że podróżowanie zimą elektrycznym samochodem w ogóle nie jest kłopotliwe, to elektryczne autobusy nie sprzedają takich historii. Mogą istotnie zmniejszyć poziom emisji z transportu w mieście. I tyle, koniec historii. Nikt i tak nie chce jeździć komunikacją miejską, co za różnica, czym jest napędzana. Da się też tak zarządzać flotą, by unikać kłopotów w stylu norweskim.

Mam dziwne przekonanie, że w Norwegii to jakoś ogarną i następnej zimy będą lepiej przygotowani. Skrócą zimą liczbę kursów wykonywanych na jednym ładowaniu, na przykład, i za rok nie będziemy się już tak strasznie śmiać z tej strasznie śmiesznej sprawy.

Komunikacja miejska:

Polecam trolejbusy

Trochę nie rozumiem, dlaczego nie stawia się już na najwspanialszy wynalazek świata, czyli trolejbusy. Może trzeba oszpecić miasto siatką drutów, ale nie są potrzebne tory, a krytyczne odcinki da się pokonać, korzystając z energii zgromadzonej w akumulatorach. Te mają mniejszą pojemność niż w autobusach bez pałąków, a oba rodzaje pojazdów emitują tak samo, czyli wcale. Mieszkam w mieście, które ma trolejbusy. Jest zima i nikt się z niczego nie śmieje.

 

Zdjęcie główne:  CC BY 2.0 DEED

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać