Wiadomości

Nowy odcinek S7 już otwarty. To kolejny powód by wybrać samochód zamiast komunikacji zbiorowej

Wiadomości 31.08.2022 29 interakcji

Nowy odcinek S7 już otwarty. To kolejny powód by wybrać samochód zamiast komunikacji zbiorowej

Piotr Barycki
Piotr Barycki31.08.2022
29 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy odcinek S7 na trasie Warszawa Lotnisko – Lesznowola jest już otwarty. Kierowcy cieszą się, że teraz z okolic Warszawy dojedzie się do miasta dużo szybciej. Argumentów za tym, żeby nie pchać się do stolicy samochodem, jest z dnia na dzień coraz mniej. 

Czysto informacyjnie: GDDKiA poinformowała o oddaniu do użytku 6,6-kilometrowego odcinka S7 pomiędzy węzłami Warszawa Lotnisko a węzłem Lesznowola. Trasa ma dwie jezdnie po trzy pasy w obu kierunkach i zdecydowanie pasuje to kierowcom, co zresztą można było natychmiast zobaczyć chociażby na Twitterze:

Do tej pory przejechanie tego odcinka zajmowało – przynajmniej według Map Google – około 22-37 minut, w zależności od pory dnia i ruchu. Teraz czas przejazdu skrócił się niemal o połowę – zakładając, że te 11 minut oznacza jazdę z przepisową prędkością. Nawet jednak jeśli przepisowy czas przejazdu jest nieco dłuższy, to i tak komfort jazdy po 3 gładkich, równych, elegancko oddzielonych od reszty świata pasach jest i tak wystarczającą zachętą, żeby z takiej drogi skorzystać. Potwierdzam, jako regularny użytkownik AOW i S5.

Czyli wszystko spoko? Czy znowu jakiś problem?

Tak, taki maleńki. Związany chociażby z tym, że Warszawa w ostatnich latach regularnie twierdzi, że w sumie to miło by było, gdyby trochę ograniczyć ten ruch samochodów, więc zwęzi drogę tu, tu i tam, tam doda jakieś doniczki albo inne palety i już ludziom będzie łatwiej, bo wszyscy uznają, że w takim razie do miasta nie ma co wjeżdżać samochodem.

Po czym powstaje droga, której jednym z efektów jest to, że do miasta jak najbardziej opłaca się wjechać samochodem. No nie ma innej opcji.

Przyjmijmy z zapasem, że z Lesznowoli do Galerii Mokotów jedzie się 15 minut samochodem po nowym odcinku S7. Jakie mamy alternatywne opcje? Zgodnie z Mapami Google:

  • możemy pojechać autobusem, przesiąść się w pociąg, potem przesiąść się w autobus i 4 minuty iść piechotą – w sumie 65 minut
  • możemy wsiąść w autobus, przesiąść się w autobus, a potem w jeszcze jeden – 63 minuty
  • możemy wsiąść w autobus, potem w jeszcze inny autobus – 62 minuty
  • możemy wsiąść w autobus, potem w inny, a potem w jeszcze inny – 62 minuty

Dla ułatwienia i wyrównania szans możemy w sumie przyjąć, że startujemy z pobliskiego Piaseczna. Wtedy przesiadki będą tylko dwie, a cała trasa zajmie od 25 do 47 minut. W tym samym czasie cały odcinek nowej drogi (6,6 km) przy zachowaniu przepisowej prędkości (120 km/h) pokonamy w niecałe 4 minuty – reszta to już kręcenie się po mieście.

To co, nie należało tej drogi budować?

Pewnie należało, jak najbardziej – w końcu ludzie są zadowoleni, a o to chodzi. Ja też bardzo temu projektowi kibicuję, bo nie mieszkam w Warszawie, więc ewentualne korki mnie nie interesują.

Co niestety w żaden sposób nie zmienia faktu, że ta droga – w połączeniu z ofertą alternatywnych form dostania się z tych okolic do miasta – całkowicie zabija sens jakichkolwiek prób jechania do Warszawy inaczej niż samochodem. Dwie albo trzy przesiadki i wyraźnie dłuższy czas dojazdu na teoretycznie krótkiej trasie – dziękuję, posiedzę. W swoim samochodzie. Dlaczego miałbym wybrać coś innego? Będzie tylko problem, jak te wszystkie samochody trafią na te wszystkie zwężone drogi, no ale któż mógł się tego spodziewać. No i taki drugi problem, jak ktoś na przykład nie ma samochodu, albo nawet nie ma prawa jazdy, to jest w jeszcze gorszej sytuacji wobec osób zmotoryzowanych. Musi zmienić pracę, wziąć kredyt, kupić auto i zacząć martwić się o ceny paliw, parkowanie i takie inne niezbyt przyjemne rzeczy.

I tak to się kręci, zresztą nie tylko w okolicach Warszawy. Przykładowo przejazd pociągiem z Wrocławia do Trzebnicy zajmuje mniej więcej 60 minut. Dokładnie ta sama trasa, ze startem na Dworcu Głównym i przejazdem przez 2/3 miasta, zajmuje 37 minut. I to teraz, w godzinach szczytu.

To jeszcze raz – dlaczego miałbym na którejkolwiek z tych tras wybrać pociąg i nie wjeżdżać autem do miasta? Bo coś mi się tutaj średnio kalkuluje.

* Zdjęcie główne: GDDKiA

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać