Wiadomości

Toyota patentuje wożenie powietrza na pace. Najpierw trzeba je tylko sprężyć

Wiadomości 05.02.2024 48 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 05.02.2024

Toyota patentuje wożenie powietrza na pace. Najpierw trzeba je tylko sprężyć

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski05.02.2024
48 interakcji Dołącz do dyskusji

Aby zapobiec turlaniu się przedmiotów w skrzyni ładunkowej pickupa, Toyota opatentowała genialny system nadmuchiwanego worka, który trzymałby je w miejscu. Kurczę, gdyby tylko ktoś wymyślił auta z zamykaną przestrzenią ładunkową…

Pewnie są wśród czytelników naszego serwisu fani aut typu pick-up. Mam nadzieję, że jest ich niewielu, bo trudno o bardziej nonsensowny typ pojazdu – chyba, że chodzi o małe pick-upy z pojedynczą kabiną używane w rolnictwie. Nie oszukujmy się jednak, to znaczna mniejszość pojazdów tego rodzaju. Większość stanowią terenówki z otwartą skrzynią ładunkową. Cokolwiek na nią włożymy i nie przypniemy, zacznie się ruszać, turlać, podskakiwać, a nawet może wypaść. Pewnie dlatego w Polsce raczej używa się zamkniętych furgonów z blaszaną skrzynią ładunkową oddzieloną grodzią od szoferki. W takim furgonie rzeczy mogą się przewracać ile chcą, bo nie zrobią krzywdy ani kierowcy, ani innym uczestnikom ruchu.

Ale Amerykanie muszą jeździć pick-upami

Tak na serio to nie wiem dlaczego, bo jeździłem po USA autem osobowym kilka razy i jest to o wiele wygodniejsze i przyjemniejsze od jazdy pick-upem. Ale oni muszą, bo się uduszą. A skoro już o duszeniu mowa, to Toyota wpadła na wspaniały pomysł stworzenia nadmuchiwanego materaca mocowanego do górnej pokrywy skrzyni ładunkowej, który to materac miałby swój osobny kompresorek i po odpaleniu auta pompowałby się, gniotąc rzeczy zeskładowane na pace, uniemożliwiając im ruch. Genialne!

Oczywiście system, mimo że już opatentowany, wymaga jeszcze pewnego dopracowania

Najbardziej przydałaby mu się możliwość regulacji ciśnienia. Jeśli wieziemy w przestrzeni ładunkowej szklane żyrandole, to może niekoniecznie powinno się je zgniatać siłą kilku atmosfer. Drugą sprawą jest możliwość ręcznego wyłączenia urządzenia, bo przy przewożeniu czegoś ostrego balon momentalnie by się podziurawił. Ogólnie powinno się pozostawić łatwość demontażu całego worka powietrznego.

Po dłuższym zastanowieniu należy uznać, że ten pomysł zawiera więcej wad niż zalet. Wyobraźcie sobie wystrzał tego worka przy maksymalnym ciśnieniu. Te rzeczy z paki mogłyby tego nie przeżyć. Dodatkowo mamy tu do czynienia z dość skomplikowanym i podnoszącym masę auta systemem, w którym kompresor musiałby być nadzwyczaj wydajny – w końcu powinien pompować worek na całą objętość paki w kilka chwil. Takie rzeczy to umieją duże kompresory przemysłowe, a nie małe bzyczki z dyskontu. Poza tym cały ten układ można w parę chwil zastąpić pasami i gumami typu ekspander mocowanymi do haków na pace. Albo jeszcze lepiej: zamiast debilnego pick-upa wybrać samochód, który posiada dach nad przestrzenią ładunkową. Trzeba jednak pogratulować Toyocie, że próbuje twórczo rozwiązać problem, do którego sama – za sprawą Hiluxa, Tacomy czy Tundry – przykłada rękę.

Co więcej, podobny workomaterac miałby też znaleźć się w typowych SUV-ach

Zapewne trzeba byłoby go najpierw rozciągnąć ponad rzeczami w bagażniku, a dopiero potem napompować. Brzmi jak bardzo dużo niepotrzebnie zużytej energii, czyli jak całe Stany Zjednoczone.

Pomysł nadmuchiwanego worka do trzymania rzeczy to jeden z tych szalonych konceptów, które pojawiały się w latach 50., jak czajnik na desce rozdzielczej albo worek do wieszania psa za oknem. Wtedy jednak wydawało się, że pędzimy do przodu z postępem, a teraz jesteśmy po prostu znudzeni. Różnica jest też taka, że w owym czasie istnieli wynalazcy, którzy te rzeczy wymyślali, obecnie robią to koncerny po to, żeby zająć jak najwięcej patentów, w razie gdyby ktoś inny jeszcze chciał coś takiego wykombinować. Tymczasem jednak, gdyby ktoś faktycznie chciał, to zawsze może napompować sobie worek na śmieci pompką do materaców i upchać do bagażnika – tylko uwaga na prawa patentowe!

Czytaj również:

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać