Wiadomości

To potrącenie rowerzysty doczekało się już memów. Kierowca autobusu to nowy wróg publiczny nr 1

Wiadomości 05.11.2023 530 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 05.11.2023

To potrącenie rowerzysty doczekało się już memów. Kierowca autobusu to nowy wróg publiczny nr 1

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz05.11.2023
530 interakcji Dołącz do dyskusji

Rowerzysta oczywiście też dostał za swoje. To potrącenie rowerzysty nie musiało się wydarzyć, ale żeby od razu mówić o wyroku?

W kategorii największy zbiór emocji przypadający na sekundę filmu ten krótki utwór wizualny ma poważne szanse na zwycięstwo. Potrącenie rowerzysty jest jedno, ale punktów widzenia jest więcej niż szprych w rowerze. Jakbym był kierowcą tego autobusu, to przez kilka dni nie wychodziłbym z domu. Tak na wszelki wypadek, żeby nie dostać pompką.

Sprawa rozpala tak, że przed chwilą widziałem na jej temat mema z Donaldem Tuskiem. Obrazek z byłym i zapewne przyszły premierem ma napis: Jak to jest być wrogiem publicznym numer jeden? Nie wiem, zapytajcie rowerzystów. Szkopuł w tym, że to kierowca autobusu jest na dobrej drodze, by zajął się nim Tommy Lee Jones, jak w Ściganym.

Potrącenie rowerzysty, który jechał za szeroko

Film jest krótki. Widzimy na nim rowerzystę, który porusza się bardzo blisko linii środkowej rozdzielającej pasy ruchu. Jezdnia nie ma pobocza, a prawa strona pasa nie wygląda na przesadnie gładką. Lewym pasem wyprzedza go autobus miejski i niestety, potrąca rowerzystę.

Za nim przejdziemy do emocji, napiszę od razu, kto jest winny. Winny jest kierowca autobusu, bez dwóch zdań. Widać nawet, jak przekracza linię środkową, by po potrąceniu rowerzysty, powrócić na lewy pas. Niektórzy z powodu widocznego tu przekroczenia przypisują mu zabójcze instynkty. O współwinie nie ma mowy, ale na podstawie nagrania można też rowerzyście przyznać mandat za to, że nie trzymał się prawej strony pasa ruchu.

Art. 16. – Obowiązki kierującego pojazdem

  1. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.

Przepis ten został naruszony, ale nie sprawia to, że można było rowerzystę rozjechać.

Rowerzysta nie przyczynił się do wypadku

Obrońcy rowerzysty mówią tak: którędy on miał jechać, skoro prawa część pasa była dziurawa jak sito? Otóż sprawy mają się tak. Jest to jego problem, wybrał się na rower, to ma sobie poradzić, niezależnie od tego, w jakim stanie jest droga. Przykro mi. Widzimy tylko krótki fragment nagrania, ta droga ma spore mankamenty, lecz nie takie, które uniemożliwiają jazdę rowerem. A co uniemożliwiają? Prawa strona prawego pasa mogła uniemożliwiać jazdę rower z taką prędkością i w takim komforcie, jakiego życzył sobie rowerzysta. A o prawie do komfortu i prawie do utrzymywania dobrej średniej z przejazdu nie ma mowy w przepisach.

Ten rowerzysta mógł jechać bliżej prawej krawędzi jezdni, ale tego nie chciał. Nie dziwię mu się, ale na podstawie tego, co widzimy, da się stwierdzić tylko, że nie było podstaw, by jechać tak blisko linii środkowej. Czy to było złośliwe zachowanie, mające manifestować to, że rowerzyści też mają prawa i nie zamierzają chować się po krzakach? Tego nie wiemy i nie możemy mu przypisywać takich intencji. Może się po prostu zapomniał. Podobnie, nie możemy przypisywać kierowcy autobusu zbrodniczych intencji.

Kierowca autobusu zachował się nieprawidłowo

Tylko że to nieprawidłowe zachowanie nie oznacza, że powinniśmy od razu skazać go na szafot i wieczne potępienie. Widać, że przy wyprzedzaniu rowerzysty przekracza linię środkową i wtedy dochodzi do potrącenia. I tyle. Muszę zmartwić wszystkich linczujących, ale nie widać tu intencji. Właściwie to nawet nie widać, czy był już całkowicie na lewy pasie i na chwilę przekroczył linię, czy dopiero wjeżdżał na lewy pas i nie zachował przy tym ostrożności. Nie ma innych podstaw, by podejrzewać, że linię przekroczył specjalnie, by chociażby nastraszyć rowerzystę, jeśli nie po to, by całkiem go pacnąć bokiem pojazdu. No nie ma. Cóż więc zrobił nieprawidłowo.

Podjął decyzję o wyprzedzaniu, to zrobił nieprawidłowo.

Art. 24. – Wyprzedzanie

  1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.

To nie to przekroczenie środowej linii było złą decyzją, to był tylko skutek złej decyzji, tej o rozpoczęciu manewru wyprzedzania. Nie dało się w tej sytuacji zachować bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego, więc nie należało wyprzedzać. A że tego miejsca nie było za sprawą rowerzysty, który jechał zbyt blisko środka? To trudno. Przyczyny nie mają znaczenia, wyprzedzać nie należało.

To zupełnie tak, jak z potrąceniem nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu. To że ktoś zrobił coś nieprawidłowo, nie zwalnia nas z obowiązku stosowania się do przepisów i niepowodowania kolizji i wypadków drogowych.

Obie strony zlekceważyły tu przepisy, ale tylko jedna jest winna potrącenia. Nie, nie jest to tak, że rowerzysta sobie nagrabił. Nie można potrącać ludzi łamiących przepisy, nawet jeśli są rowerzystami.

Czytaj dalej:

  • Rowerzyści na drodze zagrażają tylko sobie. Tak uważasz? To patrz teraz

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać