Taksówkarze są wściekli, bo muszą jeździć zgodnie z przepisami, a klientom się spieszy

Taksówkarze są wściekli, bo ich jazda ma być zgodna z przepisami, a klientom się spieszy. Trzeba im wszystko tłumaczyć za pomocą obrazków. Witajcie w Londynie, w strefie prędkości 20 mil na godzinę. 

Taksówkarze są grupą zawodową szczególnie narażoną na mandaty. Parkowanie byle gdzie, wiecznie spieszący się klienci i duże dzienne przebiegi sprzyjają ich otrzymywaniu. Mogliby jeździć zgodnie z przepisami, ale mogłoby się okazać, że wtedy ich usługi straciłyby sens, a klienci nie rozumieliby, o co chodzi. Dokładnie tak dzieje się w Londynie, gdzie w wyniku zmiany prawa taksówkarze zostali zmuszeni do przestrzegania przepisów.

Warto jednak podkreślić, że Brytyjczycy są mniej pobłażliwi dla sprawców wykroczeń drogowych. Obowiązuje tam limit 12 punktów karnych, po którego przekroczeniu zabierane są uprawnienia. Punkty są ważne przez dwa lata, a część wykroczeń niesie ze sobą poważne konsekwencje. Korzystanie z telefonu komórkowego podczas jazdy to 6 punktów. Twarde prawo, ale prawo jak to mówili Rzymianie. Jednak do tej pory samo uprawnienie do kierowania nie było skorelowane z dodatkowymi uprawnieniami takimi jak licencja taksówkarska. Teraz to się zmienia i wszyscy są wściekli — klienci, bo nie mogą się wyrobić, taksówkarze, bo muszą jechać zgodnie z przepisami przy akompaniamencie wrzasków klientów i policja, bo ma więcej roboty. Co się tam wydarzyło?

Taksówkarze są wściekli, bo ich jazda ma być zgodna z przepisami

Władze Londynu sprawiły, że stolica Wielkiej Brytanii staje się miejscem nie do życia. Na ulicach centralnej części Londynu obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 mil na godzinę, tj. 32 km/h. Może ktoś powiedzieć, że to i tak nie dużo, bo średnia prędkość uzyskiwana przez kierowców wynosi zaledwie 8 mil na godzinę, ale taksówki korzystają z buspasów, więc mogły sprawniej poruszać się po zatłoczonym mieście. Dzięki temu były i są bardzo popularnym sposobem przemieszczania się po drogach.

Nowe wytyczne polityki transportowej określają, że kierowcy taksówek jako profesjonaliści muszą podlegać ostrzejszym wymaganiom. Od teraz po zdobyciu 6 punktów mogą mieć zawieszoną licencję taksówkarską. A zdobyć je niezwykle łatwo. Tyle punktów kosztuje nierozsądna jazda, czyli np. gwałtowne zmiany pasa ruchu, korzystanie z niewłaściwego pasa na rondzie, itd. Jeżeli kierowca nie przyjmie mandatu i odwoła się do sądu, a ten przyzna mu częściowo rację, to jeżeli dostanie mniej niż 6 punktów, to licencja jest zawieszona na 3 miesiące. Ale to nic, najlepsze dopiero przed nami. Jeżeli kierowca w okresie 5 lat zostanie ukarany przez sąd więcej niż raz za jedno z wykroczeń, za które można dostać 6 punktów karnych, to ma poważny problem. Straci licencję i nie będzie mógł jej wyrobić przez kolejne 7 lat. Nic dziwnego, że w taksówkach pojawiły się takie komunikaty.

Doskonała sprawa

Kilkoma prostymi trikami władze Londynu wypychają samochody z centrum. Tutaj strefa 20, tam poważne ograniczenia dla taksówek, zaraz okaże się, że autobusy to też trochę przeszkadzają. W końcu w centrum przestaną się pojawiać zwykli ludzie, a ulice zapełnią się luksusowymi limuzynami, które będą wiozły bankierów, finansistów, przedsiębiorców do ich szklanych biur. I tak pomału się żyje w wielkim mieście, co do którego władze mają plan. I nie zamierzają przestać go realizować. Oczywiście najprostszym sposobem na walkę z systemem jest przestrzeganie przepisów, ale może spowodować to spadek atrakcyjności taksówek, a wtedy kierowcy nie będą potrzebni. Ale przynajmniej nie będą emitować CO2.