Wiadomości

Fani „Szybkich i Wściekłych” palą gumę na osiedlu. Mieszkańcy dostają obłędu

Wiadomości 29.08.2022 34 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 29.08.2022

Fani „Szybkich i Wściekłych” palą gumę na osiedlu. Mieszkańcy dostają obłędu

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk29.08.2022
34 interakcje Dołącz do dyskusji

Mało który film wywarł taki wpływ na motoryzacyjną kulturę… i brak kultury, jak „Szybcy i Wściekli”. Mieszkańcy osiedla w Los Angeles, gdzie kręcono sceny, protestują.

Gdyby nie „Szybcy i Wściekli”, krajobraz motoryzacyjny początków XXI wieku wyglądałby zupełnie inaczej. To za sprawą tego filmu eksplodowała moda na tuning wizualny. Gdyby nie przygody Dominica Toretto i jego ekipy, być może wiele jeżdżących po Polsce Golfów, Civików i Astr nie dostałoby krzykliwego lakieru, naklejek na karoserii, ogromnych spojlerów i kontrowersyjnych bodykitów.

Po seansach kinowych odbywało się też palenie gumy na parkingach kin

Działo się to przede wszystkim po premierze pierwszej części (2001 rok). Czy „Szybcy i Wściekli” promowali niebezpieczną jazdę samochodem? Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. Ale niejeden chłopak z blokowiska uwierzył po seansie, że tak naprawdę jest mistrzem kierownicy z Los Angeles.

Minęło ponad 20 lat, po drodze świat zmienił się co najmniej kilka razy, ale marka serii „Szybcy i Wściekli” wciąż przyciąga widzów do kin. Właśnie powstaje dziesiąty (!) film o Toretto i innych. Ma wejść do amerykańskich kin w maju 2023 r.

Mieszkańcy dzielnicy Angeleno Heights w Los Angeles protestują

Planują utrudniać ekipie filmowej kręcenie scen z ich sąsiedztwie. Skarżą się na swój los także w telewizji i na portalach internetowych. Dlaczego? Wszystko przez to, że w serii ich dzielnica – dotychczas cicha i spokojna, która w dodatku w ostatnim czasie znacząco podrożała – „gra” ważną rolę. Mieści się tam m.in. sklep, który w filmie należy do rodziny Toretto. To sprawia, że Angeleno Heights stało się miejscem „pielgrzymek” fanów „Szybkich i Wściekłych”.

Problem nie byłby tak duży, gdyby turyści – często przyjeżdżający z drugiego końca świata – po prostu robili sobie zdjęcie pod budynkiem i odjeżdżali. Niestety, na tym się nie kończy. W występujących w filmie miejscach kierowcy lubią palić gumę i kręcić bączki.

„Szybcy i Wściekli nie dają nam spać” – skarżą się mieszkańcy

Gdyby występowali na okładce tabloidu, musieliby wskazywać palcem na plac pełen śladów opon. Skarżą się, że samochody pełne fanów serii „Szybcy i Wściekli” stwarzają niebezpieczeństwo dla nich i ich dzieci, a poza tym hałasują. W dzień i w nocy słychać pisk opon i ryk silników. Smród palonej gumy też nie jest specjalnie przyjemny. Złożono już skargi do rady miasta. Teraz w planach są protesty na planie filmowym.

Zupełnie poważnie pisząc, współczuję mieszkańcom, zwłaszcza że rozwiązanie problemu nie jest łatwe. W miejscowości Fucking w Austrii turyści wciąż kradli tabliczki z nazwą i tworzyli korki, zatrzymując się obok nich i robiąc zdjęcia. Pomogła zmiana nazwy miasteczka. Tutaj rozwiązanie kłopotu jest trudniejsze. A może by tak przenieść gdzieś plan zdjęciowy? Na przykład do Polski. Byle nie obok mnie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać