Przegląd rynku

Przegląd rynku: Powrót do szkoły. Spalaniem tych SUV-ów pokażesz, że nie jesteś biedny

Przegląd rynku 04.09.2023 106 interakcji

Przegląd rynku: Powrót do szkoły. Spalaniem tych SUV-ów pokażesz, że nie jesteś biedny

Piotr Barycki
Piotr Barycki04.09.2023
106 interakcji Dołącz do dyskusji

Podwiezienie dzieci do szkoły dużym samochodem już nie wystarczy, żeby pokazać, że nam się udało. W końcu nawet nowe samochody z roku na rok palą mniej, a jeśli ktoś ma auto, które niewiele pali, no to jak to o nim świadczy? No tak nieprzesadnie. Oto 5 nowych aut, w przypadku których na zadane przez zaprzyjaźnionego rodzica pytanie „ile to pali?” można z czystym sumieniem odpowiedzieć „wszystko”.

Oczywiście nie-SUV-y w zestawieniu się nie liczą, bo kto by chciał dziecko do szkoły podwozić jakimś kombi czy sedanem. Fuj.

Mercedes-AMG GLS 63

No dobrze, to niby też jest hybryda, ale typu mild, więc możemy udawać – i to nie będzie za bardzo udawanie – że wcale żadnej hybrydy tutaj nie ma i o Priusach prosimy w naszym towarzystwie mówić szeptem, a najlepiej to w ogóle.

Producent deklaruje wprawdzie średnie zużycie paliwa na poziomie 13,3 l na każde 100 km, ale to wynik optymistyczny, który pewnie trudno uzyskać, mając pod stopą ponad 600 KM i stojąc w korku przy wyjeździe z modnego osiedla, z którego da się wyjechać tylko jedną drogą. Dużo bardziej realistyczna jest wartość podawana w katalogu dwa wersy wcześniej, czyli… 21,1 l / 100 km.

I to jest życie. Nieco ponad 4 sekundy do setki, 21 l co 100 km, 302 g CO2 w powietrze na każdy kilometr i osiem cylindrów pod maską. Nawet trochę zazdroszczę, może poza tym odwożeniem dzieci do szkoły, bo przecież powinny sobie pojechać rowerem czy coś. Albo nie, bo na ulicach jest za dużo wielkich i mocnych samochodów.

Land Rover Defender 130 P500

Idealne auto do wożenia dzieci – 2,7 tony minimum, 5,36 m długości, 5 litrów i 8 cylindrów pod maską. Zatwierdzam i przy okazji pytam, kto chciałby mnie adoptować – mógłbym nawet znowu trochę pochodzić do szkoły, to było na tle obecnych doświadczeń bardzo bezstresowe środowisko.

Spalanie? Na bogato, bez wątpienia, bo średnio 130 z V8 powinien spalić 14,8 l – dla przypomnienia, GLS AMG miał w tym polu wpisane 13,3 l. Niestety nie udało mi się dokopać do informacji, ile spali Defender w cyklu „niskim”, ale pewnie jeśli będziemy mieć pecha – albo po prostu poranny i popołudniowy korek – to bez 20 litrów z hakiem się nie obejdzie.

Aczkolwiek w przypadku Defendera chyba nie trzeba będzie specjalnie tłumaczyć, że to jest drogie auto i nie obchodzą nas takie rzeczy jak spalanie czy niezawodność.

Audi RS Q8

Tutaj będziecie mieć problem, bo RS Q8 jest aktualnie niedostępne do zamówienia, ale może tym bardziej warto poczekać, podczas gdy inni pójdą na łatwiznę i zamówią coś, co jest.

Co dostaniecie w zamian za to czekanie? 8 cylindrów (jak one dobrze brzmią!), 600 KM, 300 g CO2 na kilometr i obietnicę średniego spalania na poziomie 13,5 l, w którą raczej – jako ludzie rozsądni i zaradni – nie uwierzycie. Natomiast patrząc na GLS 63 i biorąc jego wynik za dobrą wróżbę – szykujcie się raczej na grube 20 litrów przy jeździe po zakorkowanym mieście. Albo lepiej niech szykują się na to wszystkie stacje benzynowe, które będziecie regularnie odwiedzać. Ale 3,8 s do setki może być tego warte.

BMW X7 M60i

Mówią, że nie ma już odważnie narysowanych aut, a tu proszę – jest X7. Mówią, że V8 umiera, a tu proszę – wiadomo co i wiadomo pod maską jakiego auta.

Niestety, tym razem 4,4 l trochę rozczarowuje, bo apetyt na paliwo ma póki co najmniejszy w tym rankingu. Średnie – i to takie średnie „ta, akurat” – w tym przypadku wynosi zaledwie 12,9 l. No nie jestem pewien, czy pokazałbym się takim pod szkołą. Na wszelki wypadek, na widok Defendera 130 P500 czy GLS 63, zaparkowałbym co najmniej jedną ulicę dalej (ok, nie wchodzi w grę).

Subaru Outback 2.5i

Eeee, tak, to auto nie pali znowu okropnie dużo. Nawet spalanie przy niskiej prędkości – czyli ta pozycja, gdzie GLS AMG miał w tabelce ponad 20 litrów – wypada dość blado na tle konkurentów z tego zestawienia, bo wynosi zaledwie trochę ponad 12 litrów. To dlaczego się tutaj znalazło?

Z prostego powodu – bo Outback z 2.5i to idealne rozwiązanie, żeby móc denerwować posiadaczy wielokrotnie droższych samochodów z naszej małej listy. Jak to zrobić? Wystarczy podejść np. do takiego posiadacza GLS 63, zerknąć na jego auto, westchnąć, a potem stwierdzić, że no tak, turbina, hybryda, wszystko po to, żeby oszczędzić trochę paliwa i pieniędzy, a my to się takimi drobiazgami nie przejmujemy, nam się żyje na tyle komfortowo, że stać nas na to, żeby mieć wolnossący silnik, bez żadnego – hatfu – elektrycznego wspomagania.

I że oczywiście, tak, pali dokładnie tyle, ile mu się wleje. Ale jakoś się tym specjalnie nie przejmujemy.

Czytaj również (bo też dużo pali):

Jak to jeździ: Mercury Marquis z 1971 roku. Full size sedan, gliniarze i stare, dobre czasy

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać