Wiadomości

Skoda Enyaq Coupe iV oficjalnie. Fani Tudora w końcu mogą spełnić swoje marzenia

Wiadomości 31.01.2022 134 interakcje

Skoda Enyaq Coupe iV oficjalnie. Fani Tudora w końcu mogą spełnić swoje marzenia

Piotr Barycki
Piotr Barycki31.01.2022
134 interakcje Dołącz do dyskusji

Jeśli ktoś z jakiegoś powodu zawsze chciał kupić sobie auto z nadwoziem coupe i logo Skody, to teraz będzie miał – pierwszą od dekad – szansę. Oto Skoda Enyaq Coupe iV.

Był sobie kiedyś, dokładniej niemal równo 20 lat temu, model studyjny Skody o nazwie Tudor. Z jednej strony był po prostu Skodą Superb z odrąbaną tylną parą drzwi. Z drugiej – właściwie był pełnoprawnym coupe, i to takim, których dzisiaj brakuje – z prawie 3-litrowym V6 pod maską, z manualną przekładnią i pewnie, gdyby doszło do produkcji seryjnej, ceną, która w wielu dziś wzbudziłaby myśl „kiedyś to było”.

Ale nie było. Tudor nigdy nie trafił do produkcji, a pierwszym europejskodostępnym, współczesnym prawie-coupe od Skody będzie zaprezentowana dziś Skoda Enyaq Coupe iV. Może to i dobrze. Ci, którzy 20 lat temu zachwycali się Tudorem, dzisiaj potrzebują prawdopodobnie czegoś, do czego trochę łatwiej się wsiada, z czego trochę więcej widać – dzięki wyższej pozycji za kierownicą – i do czego łatwiej wpakuje się dzieci na tylne siedzenia. A może nawet i wnuki.

Ach, no i oczywiście Skoda Enyaq Coupe iV jest elektryczna.

Co w sumie nikogo nie dziwi, biorąc pod uwagę, że i zwykły Enyaq jest modelem zasilanym wyłącznie elektrycznością. Do wyboru będą wersje napędowe iV 60 (132 kW, 58 kWh akumulatora netto), iV 80 (150 kW, 77 kWh), napędzane na tylną oś, a także iV 80x i RS iV, z dodatkowym silnikiem elektrycznym przy przedniej osi. Pierwsza z mocniejszych odmian wygeneruje 195 kW, natomiast RS – aż 220 kW. Rozpędzenie się do setki w najszybszej Skodzie Enyaq Coupe iV powinno zająć 6,5 sekundy, aczkolwiek maksymalnie pojedziemy tylko 180 km/h. W sumie po co więcej.

Zasięg? Do 545 km dla wersji iV 80, czyli tej z napędem tylko na jedną oś i największym akumulatorem. Pewnie uda nam się skutecznie zredukować ten rezultat, jeśli podepniemy coś odpowiednio ciężkiego do opcjonalnego haka – pozwala on bowiem ciągnąć za sobą przyczepę o masie do 1400 kg.

Skoda Enyaq Coupe iV – co warto wiedzieć poza tym?

Chociażby to, że auto będzie miało 4653 mm długości, 1879 mm szerokości, 1622 mm wysokości i 2765 mm między osiami. W standardzie, już od najtańszej wersji, znajdziemy m.in. 19-calowe felgi (maksymalnie 21 cali), 13-calowy wyświetlacz systemu multimedialnego, dwustrefową klimatyzację, kierownicę obszytą skórą, bezkluczykowy system uruchamiania i przyciemniany dach panoramiczny, który przy okazji ma być największym dachem panoramicznym w całej gamie Skody.

Dopłacić będzie trzeba natomiast chociażby za Crystal Face, czyli podświetlane pionowe żeberka grilla, za co odpowiada 131 LED-ów. Chyba że zdecydujemy się na wersję RS – w jej przypadku podświetlenie grilla jest standardową opcją. Wersje RS i Sportline w standardzie oferowane będą też z matrycowymi reflektorami LED.

W standardzie w wersjach z większym akumulatorem oferowane będzie też dodatkowo podgrzewanie wszystkich foteli i przedniej szyby.

We wnętrzu największe zmiany to prawdopodobnie dwie nowe wersje wykończeniowe przeznaczone specjalnie dla odmiany RS iV – ze wstawkami udającymi karbon, aluminiowymi pedałami i sportowymi fotelami z naszywkami RS, ewentualnie z fotelami z przeszyciami w kolorze limonkowym. Sportline również dostanie specjalną wersje wnętrza, przy czym będzie ona głównie czarna – z szarymi przeszyciami.

No i jeszcze zdjęcie bagażnika, który ma mieć 570 l pojemności (przed złożeniem kanapy na płasko):

I jeszcze informacja od Skody, zgodnie z którą pasażerowie z tyłu mają mieć tyle miejsca nad głowami, ile w Octavii Combi – ciekawe, biorąc pod uwagę opadającą linię dachu. Trzeba będzie sprawdzić na którymś z naszych redaktorów.

Teraz już wiemy prawie wszystko. Nie znamy tylko ceny, ale na jakieś szalone okazje nie ma raczej co liczyć. Obecnie najtańszy Enyaq iV kosztuje 189 300 zł, a za modniejsze nadwozie pewnie trzeba będzie dopłacić co najmniej kilkanaście tysięcy. Możemy więc mieć chyba niedługo do czynienia z pierwszą skodą, która na dzień dobry kosztuje minimum 200 000 zł.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać