Relacje / Ciekawostki

Na tej malutkiej, odległej wyspie na środku oceanu złom czai się w każdych krzakach

Relacje / Ciekawostki 26.11.2023 17 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.11.2023

Na tej malutkiej, odległej wyspie na środku oceanu złom czai się w każdych krzakach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.11.2023
17 interakcji Dołącz do dyskusji

Nauru to jeden z najmniejszych krajów świata. Całkowita jego powierzchnia wynosi 21 km kw., a liczba ludności – 12 tys. To tak, jakby Sopot był państwem.

Jednak historia Nauru jest dość smutna i tragiczna. Wyspa jest całkowicie odcięta od świata i uzależniona od transportu dóbr drogą morską lub lotniczą, głównie z Australii. Tragedią Nauru okazały się fosforyty, których duże złoża odkryto tam w XX wieku. Przez krótki czas Nauru było… najbogatszym państwem na świecie, jeśli chodzi o dochód na głowę mieszkańca. Był on nawet 4 razy wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. Pieniądze z eksportu fosforytów pozwoliły na jakiś czas stworzyć państwo dobrobytu z darmową edukacją, medycyną i mieszkalnictwem. Władze Nauru literalnie rozdawały ludziom domy i pieniądze. W pewnym momencie chyba szef lokalnej policji sprowadził sobie na Nauru Lamborghini. Następnie nie jeździł nim, ponieważ się do niego nie mieścił. Był zbyt otyły.

Potem fosforyty się skończyły i nastąpił krach

Próbowano ratować sytuację, czyniąc z Nauru bezpieczny „bank” dla rosyjskiej mafii, co skończyło się jeszcze gorzej, bo uzależniona od dostaw z zewnątrz wyspa nie mogła zignorować międzynarodowych sankcji. Nie da się jeść ani pić pieniędzy, a na Nauru nawet woda pitna dowożona jest statkiem, bo wskutek zniszczenia środowiska wydobyciem fosforytów cała woda opadowa spływa błyskawicznie do morza i nie ma jak jej zatrzymać.

Na Nauru zasadniczo też nie ma stacji demontażu pojazdów

W ogóle samo istnienie motoryzacji na Nauru jest totalnym absurdem. Rozumiałbym, gdyby na 12 tys. osób było tam może 100 pojazdów dostawczych i drugie tyle mikrobusów do wożenia ludzi z miejsca na miejsce. Ale tam jest pięć tysięcy samochodów – 5000 aut na obszarze, gdzie najdalsze punkty wyspy są oddalone od siebie o 9 kilometrów! Dokąd oni jeżdżą tymi autami, to naprawdę nie wiem, a nieustająco sprowadzane są kolejne, głównie z Australii, czasem też z Japonii. Jeśli myśleliście, że to w Polsce jest samochodoza, to nie byliście na Nauru. Właściwie to nikt nie był, turyści tam nie przyjeżdżają. W dodatku wiele aut jest w ogóle niezarejestrowanych, bo policja działa raczej wybiórczo. Wszyscy się znają i wszyscy wiedzą że np. Andrzej jeździ autem bez tablicy, ale ogólnie to nie ma o co kruszyć kopii.

Resztki motoryzacyjnego zachłyśnięcia się Nauru z czasów prosperity gniją po krzakach

Na tej wyspie niewiele jest miejsc objętych Google Street View, ale nawet na znikomym odcinku naliczyłem kilkanaście gnijących gratów, a kolejne pokazane są w tym filmie:

Trochę przypomina mi to wyspę zmotoryzowanych z komiksu o Tytusie, Romku i A’Tomku, tyle że w prawdziwym świecie. Wyspiarze wydają się być zupełnie niezmartwieni swoją sytuacją i tym, że wokół nich zalegają sterty zużytych samochodów, których nie ma jak zutylizować. Jakoś to będzie, no trudno, nie szkodzi, dawaj sprowadzimy sobie jeszcze parę aut z Australii. Nawet jak się wpisze „Nauru” do wyszukiwarki serwisu zdjęć stockowych Alamy, to wychodzi co? ZŁOM. I to niejeden. 

Obecnie krajobraz motoryzacyjny Nauru jest dość skromny

To prawie same kilkunastoletnie minivany i SUV-y japońskich marek. Głównie Toyoty, Nissany i Hondy, w tym sporo pickupów. Wszystkie części i benzyna muszą być sprowadzane statkiem lub samolotem. Gdyby jeszcze istniała tam jakaś siatka ulic, która rozprowadzałaby ruch dość równomiernie, ale nie. Tam jest tylko jedna ulica – obwodnica wokół wyspy i to tyle. Ma ona długość 30 km, więc gdyby wziąć 5000 nauruańskich samochodów stojących jeden za drugim, przyjmując że jedno auto zajmuje pięć metrów (pojazd + przerwy między nimi), to można byłoby z nich ustawić korek o długości 25 kilometrów. Czyli wszystkie auta na Nauru w ruchu jednocześnie zajęłyby 40 proc. powierzchni wszystkich ulic.

Gdybym był prezydentem Nauru, to zakazałbym posiadania samochodu w ogóle i kazał wszystkim mieszkańcom przesiąść się na rowery. Tam jest ciepło, nie ma wymówki że jest zero stopni i pada marznący deszcz. A skoro już o rowerach mowa, to Nauryjczycy są też najbardziej otyłym narodem świata i najmocniej uzależnionym od nikotyny. Chyba amerykańskie marzenie weszło tu za mocno.

Powyżej mamy zrzuty z filmu. To jeszcze mapa wyspy; infrastrukturę to mają na wypasie…

Czytaj również:

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać