Wiadomości

Tysiące odbiorców nadal bez prądu. Chyba te samochody z V2G i V2H nie są złym pomysłem

Wiadomości 21.02.2022 90 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 21.02.2022

Tysiące odbiorców nadal bez prądu. Chyba te samochody z V2G i V2H nie są złym pomysłem

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski21.02.2022
90 interakcji Dołącz do dyskusji

Właśnie słyszałem w radiu, że skutki przejścia przez Polskę orkanu są nadal mocno odczuwalne na zachodzie kraju, gdzie bez prądu jest kilkadziesiąt tysięcy odbiorców.

Od co najmniej 2 dni czytam też na fejsie i twitterze narzekania ludzi, którzy wyprowadzili się na wieś i od ponad 24 godzin nie mają prądu. Dodzwonienie się do operatora sieci energetycznej graniczy z cudem, a jeśli już nawet się uda, to można się tam ewentualnie dowiedzieć, że noo, jest awaria.

Japończycy mają z tym do czynienia stale

Trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii to tak jak strzelaniny w Stanach Zjednoczonych – codzienny element życia. Dlatego tamtejsze samochody elektryczne mają często funkcję V2G – vehicle-to-grid, czyli akumulatory samochodu mogą oddawać energię do sieci (lub zasilać gospodarstwo), a jak prąd wróci, to auto się znów podładuje. W takie rozwiązanie wyposażony jest m.in. Nissan Leaf czy Mitsubishi Outlander PHEV. Ostatnio podśmiewałem się z tego rozwiązania przy okazji tego, że w Wielkiej Brytanii chcieliby wesprzeć ogólną sieć energetyczną na samochodach elektrycznych podłączonych do gniazdek w przydomowych garażach i wysysać z nich energię, gdy powstaje wyższe zapotrzebowanie. I to jest oczywiście pomysł bzdury, ale awaryjne wykorzystanie energii z samochodu elektrycznego już takie bzdurne nie jest.

Jak wykorzystać auto elektryczne do zasilania urządzeń zewnętrznych?

Po pierwsze, musi ono w ogóle mieć funkcję V2G (vehicle-to-grid) lub V2H (vehicle-to-house). To już wspomniany Leaf, Outlander, ale też na przykład Honda e. Nie wystarczy jednak mieć samochód z takim wyposażeniem, ponieważ prąd zebrany w akumulatorach trzeba jeszcze przetworzyć do postaci zdatnej do zasilania urządzeń domowych. W tym celu potrzebny jest specjalny inwerter, a jego cena, to – uwaga, uwaga – 5200 euro.

Ładniutki.

Ktoś powie: co to za jakieś szaleństwo! Wystarczy generator prądu!

To prawda, wystarczy, o ile go masz. Większość osób go nie ma, a jak już ma, to rzadko odpala i nie ma jak go wystartować, bo ma rozładowany akumulator, a zaraz po przejściu orkanu dostępność generatorów w całym województwie była znikoma. Oczywiście na „teraz” generatory prądu to lepsze rozwiązanie, ale jeśli spojrzymy w przyszłość i zdamy sobie sprawę, że jest to przyszłość bez paliw kopalnych, to w sumie zostają nam samochody z V2H/V2G. Za parę lat Alert RCB będzie rozsyłać wezwania, żeby naładować auto na zapas, bo niedługo może nie być prądu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać