Wiadomości

Jeżdżą elektryczną terenówką po Afryce za darmo. Jest zasilana w całości światłem słonecznym

Wiadomości 17.10.2023 73 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 17.10.2023

Jeżdżą elektryczną terenówką po Afryce za darmo. Jest zasilana w całości światłem słonecznym

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski17.10.2023
73 interakcje Dołącz do dyskusji

Nawet sami twórcy tego przedsięwzięcia, czyli holenderscy studenci z Eindhoven, są zdziwieni efektywnością energetyczną swojej solarnej terenówki o nazwie Stella Terra (Gwiazda Ziemia, super nazwa).

Samochody napędzane słońcem są coraz lepsze wraz ze wzrostem efektywności paneli. Tym razem na serio już udało się stworzyć całkiem użyteczny, choć niezbyt estetyczny pojazd w całości napędzany energią ze Słońca. Nieco pokraczny wóz „Stella Terra” pokonał trasę przez całe Maroko od północnego wybrzeża na południe (1000 km) bez korzystania ze stacji ładowania. Akumulatory ładowano wyłącznie poprzez rozkładany system paneli słonecznych na dachu pojazdu.

Sami studenci z Solar Team Eindhoven byli w szoku co do skuteczności paneli

Wyszło im, że Stella Terra jest o 33 proc. efektywniejsza niż sądzili. Zasięgi tego pojazdu są imponujące: do 710 km w słoneczny dzień, 660 w pochmurny i około 540 km przy jeździe terenowej, wymagającej więcej energii przy niższej prędkości. Niestety nie podano ile czasu trzeba stać na słońcu i się ładować, żeby osiągnąć taki zasięg. Podano za to, że falownik Stelli Terry ma tylko 3 proc. strat, czyli przetwarza 97 proc. światła słonecznego na energię elektryczną. Pojazd rozwija 90 km/h i waży tylko 1200 kg, co oznacza że pozbyto się z niego wszystkich zbytecznych gadżetów. Pozostawiono rozkładane fotele, żeby można było w nim spać. Niestety, gdy bliżej przyjrzałem się zdjęciom, to stwierdziłem że studenci z Holandii nie do końca jechali sami. Jechał z nimi wóz serwisowy w postaci Toyoty Land Cruiser, bynajmniej nie zasilanej słońcem, czyli wyemitowali pewnie jakieś ćwierć tony CO2 na tę podróż. Postęp wymaga ofiar.

Dodatkowa kwestia jest taka, że przy obecnej skuteczności paneli wynoszącej nawet 45 proc., nie jest problemem zrobienie samochodu, który może jeździć tylko na energii słonecznej. Problemem jest koszt jego wytworzenia, gdzie w przypadku Stelli Terry nikt przesadnie się tym nie przejmował, podobnie jak jej trwałością, kwestią recyklingu paneli gdy się zużyją, i tak dalej. Te wszystkie kwestie trzeba jeszcze zdecydowanie dopracować.

Czy to oznacza, że będziemy w przyszłości jeździć samochodami solarnymi?

Nie, oczywiście że nie. Skąd ten pomysł? Nikt nie będzie przecież sprzedawał produktu, na którego eksploatacji nie da się zarobić i nie da się uzależnić nabywcy od sieci sprzedaży paliwa. Byłoby to bezsensowne pozbawienie się dochodów. Już widzę miny akcjonariuszy wielkiego koncernu, gdy szefostwo ogłasza, że „nasz nowy pojazd nie potrzebuje paliwa, jeździ całkowicie za darmo”. Zatem jeśli ktoś się zastanawia, czy biorąc pod uwagę sukces Holendrów z Eindhoven, gdzieś tam wzmożono prace nad komercyjnymi autami słonecznymi, to nie. Co nie znaczy, że panele słoneczne nie będą dalej stosowane w samochodach jako wspomaganie utrzymania działania klimatyzacji czy napięcia w akumulatorze pomocniczym. Kiedyś taki gadżet miał Nissan Leaf, ale z niego zrezygnowano. Pewnie szkodził sprzedaży akumulatorów 12V.

A jedyna próba sprzedaży samochodu solarnego, czyli Lightyear, skończyła się bankructwem zanim cokolwiek wyprodukowano.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać