Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Zajedź komuś drogę i złośliwie zahamuj, a sąd udzieli ci nagany, bo pewnie sam tak robi

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 07.11.2023 25 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.11.2023

Zajedź komuś drogę i złośliwie zahamuj, a sąd udzieli ci nagany, bo pewnie sam tak robi

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.11.2023
25 interakcji Dołącz do dyskusji

Grzywna: 0 zł, pełne zwolnienie z kosztów sądowych i kara w postaci nagany: tak sędzia M. G.-P. potraktowała kierowcę, który zajechał komuś drogę, a potem złośliwie zahamował, żeby doprowadzić do kolizji. 

Wyrok sądu opublikowany na karcie Społeczność kanału „Bandyci drogowi” może być nieco szokujący, zwłaszcza w zestawieniu z mandatem, jaki grozi za takie zachowanie. W czasach narastającego potępienia dla drogowej bandyterki całkowita pobłażliwość wobec agresji na drodze ma większe konsekwencje niż się sędzi M. G.-P. może wydawać.

Sędzia, zapewne na podstawie filmu z kamery, musiała uznać winę oskarżonego

Kierowca pojazdu marki B. (ciekawe co to za marka? Borgward? Brilliance?) po wyprzedzeniu pojazdu na autostradzie zjechał na prawy pas przed wyprzedzony pojazd, a następnie zaczął gwałtownie hamować. Wygląda na niewątpliwe zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nie brakuje już wyroków w takich sprawach, gdzie sprawcy otrzymywali karę od 1500 do nawet 10 tys. zł, a czasem sąd orzekał nawet zakaz prowadzenia pojazdów, jak w przypadku pana A.T. kierującego samochodem B. (nie był to Bentley ani Bricklin). Surowe karanie i upublicznianie wyroków to jedyny sposób, żeby zniechęcić kierowców (nie tylko Bugatti i Bedfordów) do takich zachowań. Tymczasem sąd w Zgierzu postanowił wyłamać się z tej tendencji i sprawcę wyłącznie zganić. Nie śmiem podejrzewać, że może występować jakaś korelacja między obwinionym a organami sprawiedliwości. Przecież to nigdy nie mogłoby się zdarzyć w cywilizowanym państwie.

Nie wiedziałem, że sąd może wymyślać sobie kary nieprzewidziane w ustawie

Wystarczy, żeby sędzia M. przeczytała artykuł 86 par. 1 kodeksu wykroczeń, na który się powołuje. Stoi tam napisane „czarno jak na białym”, że za wykroczenie polegające na zagrożeniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym wymierza się karę grzywny. Nie nagany, więzienia, ani chłosty, tylko właśnie grzywny, której oskarżony mimo uznania jego winy, nie otrzymał. Wyrok należy więc bezzwłocznie zaskarżyć, pytanie tylko kto miałby to zrobić – pewnie jedynie poszkodowany, czyli kierowca samochodu marki T., któremu zajechano drogę. Mało komu jednak się chce szarpać i boksować się z sądami. Ja od dwóch lat bezskutecznie próbuję złożyć pozew przeciwko kierowcy, który zniszczył mi posesję, a sąd bez ustanku go odrzuca, twierdząc że brakuje odpisów pism. Składam je już nie w trzech, a w pięciu egzemplarzach, w odpowiedzi dostając wiadomość, że „wzywa się do uzupełnienia braków formalnych” i tak się bawimy.

najdroższe samochody świata
Samochód marki B.

Dlatego stawiam, że nikt z tym nic nie zrobi

A kierowca samochodu B. ma obecnie sądową podkładkę, że może swoją działalność kontynuować w sposób niezakłócony i nikt nie może mu nic zrobić. To prosta droga do modelu haitańskiego, gdzie wyroki wydaje ulica i są one egzekwowane w drodze samosądu obywatelskiego. Być może następnym razem poszkodowany w takiej sytuacji nie poda sprawcy do sądu, tylko pojedzie za nim i zrobi coś również niezgodnego z prawem. A może tą poszkodowaną następnym razem będzie sędzia M., która machnie ręką, uznając że każdy przecież ma niezbywalne prawo do powodowania groźnych wypadków na autostradzie. A nie, przepraszam – udzieli mu mentalnej nagany.

Czytaj również:

Zdjęcie sądu w Zgierzu: Mikola Vasylyk, Google Images

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać