Testy aut nowych

Oto Renault Express Van w praktyce. Recenzja młotka, test śrubokręta, omówienie piły

Testy aut nowych 16.10.2021 89 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 16.10.2021

Oto Renault Express Van w praktyce. Recenzja młotka, test śrubokręta, omówienie piły

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski16.10.2021
89 interakcji Dołącz do dyskusji

Jakie jest Renault Express Van? Na to pytanie udziela odpowiedzi na stronie sam producent pisząc „praktyczny samochód dostawczy, po prostu” – i to może wystarczyć za cały tekst. To taki motoryzacyjny odpowiednik prostego narzędzia.

Nie wiem po co w ogóle zmienia się modele w segmencie dostawczaków-blaszaków. Nie widzę żadnego powodu. To, co zrobiło obecnie Renault, jest już niezrozumiałe do potęgi trzeciej. Oto gama małych aut dostawczych Renault przedstawia się tak:

Większości producentów wystarczy jedno małe auto dostawcze. Renault ma ich trzy. Jeździłem tym pierwszym z lewej, czyli Renault Express Van. Oprócz tego jest jeszcze zupełnie nowe Kangoo Van, które nie ma słupka B z prawej strony (Express ma) oraz Kangoo Express, które jest po prostu starym Kangoo II, zaprezentowanym w 2007 r. Czyli wśród konfiguracji słów „Kangoo”, „Express” i „Van” mamy konfigurację „Kangoo + Van”, „Express + Van” i „Kangoo + Express”. Brakuje zatem jedynie połączenia Van + Van. Renault Van Van. Wezmę z sosem słodko-kwaśnym.

Koniec tych żartów, o co tu chodzi?

Nie mam pojęcia. Express Van to nowy model, który de facto jest zliftingowaną Dacią Dokker. Dacii Dokker już w ofercie nie ma. Wcześniej Dacię Dokker na rynkach pozaeuropejskich sprzedawano jako Renault Kangoo. Wyglądała tak:

Teraz ten południowoamerykański model trafia na rynek europejski, prezentując się tak:

Niby to samo, ale nie do końca. Trochę zmienił się przód, dodali relingi, inne są boczne listewki. Inne też jest wnętrze (niż w Dacii Dokker). Do wyboru są trzy silniki: 1.5 dCi 75, 1.5 dCi 95 i benzynowy 1.3 TCe 100 KM. Jeździłem tym ostatnim.

W tym samochodzie nie ma nic, co można byłoby opisać

Ma schowek nad kierownicą, półkę pod sufitem, ma silnik i sześć biegów. Aha, i kamerę cofania. Bez tej kamery cofania to pewnie w ogóle bym go nawet nie odebrał. Powinna być obowiązkowa w każdym blaszaku. Jak wyjechać blaszakiem bez kamery cofania z ukośnego lub prostopadłego miejsca parkingowego? To proste: trzeba zapewnić sobie pomoc drugiej osoby. A jeśli nie ma drugiej osoby? No trudno. To trzeba sobie zamontować kamerę. Pakiet z kamerą cofania kosztuje 2500 zł. Renault reklamuje jeszcze inny fajny gadżet, tzn. kamerę wyświetlającą permanentnie obraz z tyłu za autem montowaną zamiast lusterka wstecznego. Fajne, ale biorąc pod uwagę że testowany egzemplarz miał szybę w przegrodzie bagażowej, to wystarczyłoby zrobić przyciemnione szyby w tylnych drzwiach i ta kamera stałaby się zbyteczna. Można też zamówić sobie przeszklone drzwi z prawej strony (te przesuwane) za 400 zł i widzieć wtedy coś do tyłu w prawo. Ogólnie widoczność w blaszakach, czy też raczej jej brak, to jest temat na osobny wpis.

renault express van
O teraz coś widać na prawo i do tyłu. Tak trzeba jeździć.

Coś jeszcze o Renault Express Van?

Z benzynowym 1.3 TCe to jest prawdziwy dzik. Niby ma tylko 100 KM, ale krótkie przełożenia i po prostu idzie jak wściekły. Na pusto ma 11,9 do setki. A wiecie co jeszcze miało 11,9 do setki? Golf trójka 2.0 8V GTI z automatem. Czyli takie Renault Express Van idzie na równo z samochodami sportowymi. Przesyłki na pace trzymają się swoimi tekturowymi łapkami żeby nie polecieć do tyłu.

Mile zaskoczyło mnie zużycie paliwa, które w mieście trzyma się na 7 l/100 km. Naprawdę nieźle, bo pamiętam że z dieslem 1.5 dCi Dacia Dokker potrafiła palić 6,3-6,5 l/100 km. Niech nawet takie Renault Express Van z 1.5 dCi pali sześć. To wychodzi wtedy 6 zł różnicy za 100 km, czyli po 10 tys. km zrobi się nam z tego 600 zł różnicy, a po 40 tys. km – 2400 zł różnicy w paliwie. Natomiast różnica w cenie między benzynowym a dieslem to 2500 zł. Trzeba więc nakręcić 40 tys. km, żeby diesel miał sens. Obstawiam, że większość firm kupujących Expressa blaszaka te 40 tys. km przejeździ w dwa lata, więc kupią diesla. No i dobrze, trzeba kupować 1.5 dCi póki jeszcze istnieje. 

Coś jeszcze jeszcze o Renault Express Van?

Testowana wersja nie miała reklamowanego w folderze rozwiązania, tj. kraty oddzielającej przestrzeń ładunkową od szoferki, którą dodatkowo można złożyć i uzyskać wersję jednoosobową. Oczywiście składa się wówczas też prawy fotel. No i każą dopłacić 500 zł za koło zapasowe. Ciekawe, bo jakby kupić osobno nową felgę stalową i nową oponę, to wyjdzie nas ono najwyżej 300 zł. Już nie wspominając o tym, że za 200 zł można kupić koło używane, które świetnie posłuży jako zapas. Zwłaszcza że taki Express Van ma najzwyklejszy rozmiar:

Auto jest tak uproszczone, że nie ma nawet kierunkowskazów w lusterkach. Brakuje tylko, żeby miało odtwarzacz kaset.

I to już właściwie wszystko. Uczciwy, prosty dostawczak, który maksymalnie (w korku) spalił mi 7,6 l/100 km.

Oraz samochód, do którego z łatwością wkładam cztery rowery – tu na zdjęciu są dwa, ale zapewniam że mam cztery i jakbym potrzebował, to bym włożył, i nawet by się nie przewróciły.

Renault Express Van – cena

Netto 53 950 zł za wersję Pack Clim, czyli tę lepszą. Diesel o 2500 zł drożej. To teraz zgadnijcie, ile kosztuje bardzo porównywalne wymiarami Kangoo Van z tym samym silnikiem i też w wersji Pack Clim. Pięć kafli drożej? Nie. Dziesięć? Nie. Jest droższe o dwadzieścia tysięcy złotych. Co to w ogóle ma znaczyć i dla kogo jest ta oferta? Absolutnie tego nie rozumiem. Nawet na to nie patrzcie. Nie warto dopłacać dwóch dych do bardzo podobnego dostawczaka tylko dlatego, że nie ma słupka z boku. Renault Express Van zrobi dokładnie to, czego potrzebujecie w swojej firmie za rozsądne pieniądze, dobrze jeździ, ma długą przestrzeń ładunkową (1,9 m) i jest palone z kluczyka jak na porządny samochód przystało. Nie był to ekscytujący test, pewnie równie ekscytujący co wybór blaszaka do firmy – ale przynajmniej dowiedzieliście się z niego, że Kangoo Van kosztuje kupę siana, a Express Van – nie, i to się liczy. W sumie w całym tym samochodzie chodzi wyłącznie o to, żeby tanio kosztował i dużo zarabiał. Przecież to i tak nie nabywca będzie tym jeździł.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać