Ciekawostki

Twoja stara jest tak stara, że pamięta jak Bugatti Veyron był nowy. Teraz już je remontują

Ciekawostki 06.03.2023 182 interakcje

Twoja stara jest tak stara, że pamięta jak Bugatti Veyron był nowy. Teraz już je remontują

182 interakcje Dołącz do dyskusji

Francuski producent ultraszybkich hipersamochodów właśnie ogłosił, że odrestaurował dwa egzemplarze przełomowego modelu Bugatti Veyron. Czytałem o tym z niedowierzaniem, bo… przecież ten samochód jeszcze niedawno był świeży jak przysłowiowa bułeczka.

Ale jak to odrestaurowują Bugatti Veyron? Pamiętam odcinek Top Gear, w którym James May pojechał takim ponad 400 km/h. W mojej głowie to było dosłownie kilka lat temu, a Veyron cały czas jest nowym, przełomowym i genialnym bolidem drogowym. Prawda jest taka, że ten model jest na rynku prawie 20 lat i niektóre egzemplarze wymagają już odrestaurowania. Dwa z nich właśnie ponownie wyjechały z fabryki, po tym jak przeszły 9-miesięczną odbudowę.

Ja, kiedy słyszę słowo remont, to oczami wyobraźni widzę, jak jakiś pijany blacharz wymienia w stodole zgniłe progi ze zmęczonego Volkswagena T4. Nie tak się to odbywa w Bugatti. Tutaj wszystko jest wyjątkowe, nawet ekipa remontowa. Firma nazwała to programem „La Maison Pur Sang”. Jego celem jest przywrócenie do świetności zarówno historycznych, jak i nowożytnych egzemplarzy z logo Bugatti na masce. Jak twierdzi Bugatti – to dla przyjemności przyszłych pokoleń.

Remont nie jednego, a dwóch Bugatti Veyron

Tym razem na warsztat nie trafił żaden przedwojenny Atlantique, tylko dwa Veyrony. Konkretnie są to 16.4. Coupe oraz Grand Sport. Oba należą do jednego z pierwszych kolekcjonerów Bugatti z Bliskiego Wschodu i nie są już młode. Ten pierwszy pochodzi z 2006 r., a drugi z 2009 r. Musiały mieć bardzo ciężkie życie, bo moja Honda Civic jest z 2006 r. i nie wymaga remontu, a codziennie wożę nią małe dzieci. Kto ma lub miał małe dzieciaczki, wie, co one robią z samochodem.

Znowu zmieniłem temat, przepraszam. Wróćmy do świata bardzo bogatych. Dwoma Veyronami zajął się Luigi Galli – specjalista Bugatti ds. dziedzictwa i certyfikacji (Bugatti’s Heritage and Certification Specialist). To on kierował projektem od początku do końca.

Podczas dziewięciomiesięcznego pobytu w Molsheim hipersportowe samochody zostały poddane rewitalizacji oraz renowacji. Zespół specjalistów Bugatti przeprowadził kompleksowy przegląd techniczny, polegający m.in. na sprawdzeniu wszystkich komponentów, podsystemów oraz układów, w tym napędowego. To jednak nie wszystko, ponieważ samochodom zupełnie zmieniono kolory wnętrz. Poza tym Veyron 16.4 Coupe został przemalowany w kultowe barwy, czyli czarny oraz niebieski.

Po zakończeniu prac oba egzemplarze otrzymały pełną certyfikację „La Maison Pur Sang”. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy – chodzi właśnie o ten papier. W świecie supersamochodów, auto z pełną historią serwisową od producenta jest warte po latach dużo więcej od identycznego egzemplarza, ale serwisowanego gdzie indziej i bez teczki kwitów.

W przypadku Bugatti chodzi dokładnie o to samo. A więc jak upewnić się, że ten, czy inny egzemplarz Veyrona, utrzymuje maksymalną wartość na rynku wtórnym? Nie ma lepszego sposobu niż zapewnić mu dyplom z Molsheim – certyfikat autentyczności. Samo Bugatti mówi o tym wprost i jasno stwierdza, że tylko certyfikowane egzemplarze są akceptowane przez międzynarodową społeczność kolekcjonerów samochodów.

To nie do końca prawda, bo na „szczura” Veyrona również znajdą się chętni. Należy jednak pamiętać, że odbudowanie takiej bestii na własną rękę jest ekstremalnie trudne. Bugatti nie sprzeda tak po prostu części zamiennych bez potwierdzenia, do jakiego samochodu będą użyte. Np. Ford, sprzedając części do modelu GT, prosi o zwrot zużytych elementów wymontowanych z remontowanego pojazdu. Nie zdziwiłbym się, gdyby Molsheim miało podobne oczekiwania.

Kolejna sprawa, to ceny części zamiennych. Nawet jeśli uda się coś kupić, to możecie być pewni – Veyron to najwyższa półka cenowa. Serwisowanie go jest dużo droższe nawet od następcy – Chirona. W środowisku kolekcjonerów supersamochodów panuje opinia, że lepiej kupić Chirona, bo można go dużo taniej obsługiwać.

źródło: Bugatti Newsroon

Czytaj również:

Niemcy powiedzieli NEIN. Właśnie wyhamowali zakaz sprzedaży aut spalinowych

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać