Ciekawostki / Wiadomości

Quantino 25 podobno jeździ na słoną wodę. To kit, ale jedno rozwiązanie się przyjmie

Ciekawostki / Wiadomości 28.12.2022 12 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.12.2022

Quantino 25 podobno jeździ na słoną wodę. To kit, ale jedno rozwiązanie się przyjmie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.12.2022
12 interakcji Dołącz do dyskusji

Quantino twentyfive to prototyp samochodu elektrycznego zasilanego baterią przepływową. Właśnie poinformowano, że powstało amerykańskie przedstawicielstwo tej marki. Czy to znaczy, że faktycznie takie auta trafią do klientów? No tu bym mocno powątpiewał.

Po przeczytaniu informacji na temat bezbateryjnego samochodu elektrycznego zasilanego superspecjalnym elektrolitem, mój mózg zagotował się i od razu na myśl przyszedł mi film „Idiokracja”, gdzie motyw elektrolitów pojawia się przez cały film. W skrócie: ludzkość jest coraz głupsza i w pewnym momencie zaczyna podlewać uprawy roślin słodkim napojem „Brawndo”, ponieważ wierzy, że ten napój ma „elektrolity”. Nikt jednak nie wie, czym są elektrolity. Po prostu bezmyślnie powtarzają korporacyjne hasło reklamowe.

Firma nanoFlowcell Holdings utrzymuje, że stworzyła samochód elektryczny napędzany baterią przepływową

To znaczy ona go stworzyła już wiele lat temu, i to w trzech różnych wersjach, nazwanych Quant E, Quant FE i Quantino. Teraz ten ostatni, dodatkowo nazwany „twentyfive” ma trafić do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Mam jednak graniczące z pewnością podejrzenie, że zapowiedzi firmy nie zostaną dotrzymane, a cała sprawa to kit na kółkach. Jest w niej natomiast jeden bardzo interesujący aspekt, do którego przejdę później.

Oczywiście, że baterie przepływowe istnieją

To rodzaj akumulatora, w którym dwa naładowane przeciwnie elektrolity przepływają wzdłuż metalowej, półprzepuszczalnej membrany, a gdy się stykają, powstaje między nimi reakcja elektryczna – elektrony płyną z jednego elektrolitu do drugiego i powstaje prąd elektryczny. Ten typ baterii przepływowych nazywa się redoks – redukcyjno-oksydacyjne. Takie akumulatory mają wiele zalet, na przykład ładowanie ich wymaga tylko zlania rozładowanych elektrolitów i wlania nowych. Nie ulegają samoczynnemu rozładowaniu i są bardzo trwałe, mogą pracować przez ok. 30 lat bez żadnej konserwacji. Czy takie baterie przepływowe mogłyby zasilać samochód?

Tak, ale musiałyby być przeogromne

Problem polega na tym, że baterie przepływowe mają bardzo niską gęstość energetyczną. Dobrze nadają się do zastosowań stacjonarnych, jak np. zasilanie awaryjne. W samochodzie byłyby gigantyczne i dawałyby mało mocy. Firma nanoFlowcell ponoć rozwiązała ten problem, stosując nanotechnologię i tym sposobem powiększając „kolektory”, gdzie odbywa się wymiana elektronów. Lub przynajmniej można tak podejrzewać, bo nic szczególnego na ten temat nie napisali. W każdym razie obiecywane przez nich osiągi pojazdu elektrycznego są tak bardzo z innej planety, że trudno w to uwierzyć.

Po pierwsze – jest to pojazd niskiego napięcia

48 woltów to strasznie mało. W każdym kole tego pojazdu ma się znajdować silnik o mocy 60 kW. Nonsens stosowania osobnych silników dla każdego koła już wiele razy był tłumaczony, no ale skoro się upierają… tylko że przy zaledwie 48V przeniesienie mocy 60 kW będzie wymagało ogromnego natężenia prądu, typu 1250 amperów na koło. Ciekawe jak grube muszą być przewody, żeby nie zagrzały się przy takim natężeniu. Poza tym auto ma przyspieszać w 2,5 sekundy do setki i wymagać tankowania co ok. 1800 km w zależności od stylu jazdy. I tu wchodzi najciekawsza kwestia: czym będzie się tankowało ten samochód? W komunikacie od firmy nanoFlowcell można znaleźć informację, że paliwo „bazuje na słonej wodzie lub wodzie poprzemysłowej”, co oczywiście wywołuje spazmy szczęścia ze strony osób, które uznają, że będzie można wlać do tego auta słoną wodę i jechać.

Będzie dokładnie odwrotnie

Nie wiem, czy bateria przepływowa zasilająca samochód to kit, czy prawda, bo nie znam się na tej technologii. Słyszałem i czytałem o niej pobieżnie. Jedno natomiast przykuło moją uwagę: to, że firma nanoFlowcell do swojego pojazdu Quantino opracowała specjalne paliwo o nazwie bi-ION. Nie powiedziano, jaki będzie skład tego paliwa, ale być może wreszcie, po tylu latach prób, udało się opracować samochód, który uzależni użytkownika od paliwa dostarczanego przez producenta. To by była rewolucja. Do tej pory samochody korzystały z powszechnie dostępnych paliw, które są takie same dla każdego auta. Do starego dostawczaka i nowego BMW wlewamy ten sam olej napędowy, Dacię Spring i Teslę Model X ładujemy tym samym prądem. Być może nanoFlowcell wreszcie rozwiązało ten problem i stworzy paliwo, które będzie można tankować tylko w ich serwisie. To by było wspaniałe, wzniosłoby użytkowanie samochodu na zupełnie nowy poziom.

Aż szkoda, że to wszystko lipa.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać