01.08.2018

Co dalej z Fordem w Europie? Póki co – sytuacja jest kiepska

Rok temu Ford w Europie zarabiał, ale tym razem traci. I to dużo. Dlaczego? Przez modę na SUV-y i przez Brexit.

Gdy szef Forda, Jim Hackett, rozpoczyna konferencję prasową słowami „Jesteśmy bardzo niezadowoleni z naszych wyników w Europie”, to sytuacja musi być naprawdę poważna. I rzeczywiście jest – poprzedni rok Ford zamknął zyskiem przed opodatkowaniem w wysokości 88 mln dol. Teraz notuje 73 mln dol. straty. Wiadomo już, że najprawdopodobniej do końca roku firmie nie uda się z tego wybrnąć.

Winni: Brexit i… klienci.

Od lat największym europejskim rynkiem dla Forda jest Wielka Brytania. Słaby funt szterling – którego kurs zapikował po ogłoszeniu decyzji o Brexicie – jest w dużej mierze odpowiedzialny za kłopoty marki z błękitnym owalem w logo.

Niestety to nie jedyny kłopot tej firmy. W ciągu ostatnich lat mocno zmieniły się upodobania klientów. Teraz kochają oni SUV-y, a Ford dotychczas nie skupiał się na nich zbyt mocno.

„Duża część naszej europejskiej oferty jest nieopłacalna” – powiedział Hackett.

Mowa tu na przykład o C-Maxie, Galaxy, Mondeo czy S-Maxie. Nie przynoszą zysków i ich przyszłość jest niepewna. Zupełnie tak, jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdecydowano się ostatnio na ograniczenie gamy „tradycyjnych” Fordów na rzecz palety SUV-ów i crossoverów. Mieliśmy nadzieję, że ta rewolucja nie przekroczy oceanu. Niestety wiele wskazuje na to, że będzie inaczej.

Modele, które przynoszą europejskiemu Fordowi zyski, mogą nieco zaskoczyć. Głównym „koniem pociągowym” sprzedaży marki jest Transit. Dobrze radzi sobie też Ranger, a także – jak ujął to Jim Hackett – „wybrane modele importowane”. Można się domyślić, że zapewne chodzi o Edge’a i przede wszystkim o Mustanga. Nie zaskakują za to niezłe wyniki modelu Kuga. Jest ona w końcu przedstawicielem najmodniejszego segmentu.

Co dalej?

Ford zamierza skupić się na autach, które przynoszą zyski. Fani Transita mogą więc spać spokojnie, ponieważ odpowiada on za 13 proc. zysku marki w Europie.

Na 2020 r. zaplanowano debiut kolejnej generacji crossovera bazującego na Fieście, czyli Ecosporta. Mówi się też o następcy Kugi. Póki co jednak oba te modele osiągnęły rekordową sprzedaż w Europie w drugim kwartale tego roku.

Marka wiąże duże nadzieje z Focusem – w końcu właśnie zadebiutowała nowa generacja tego modelu. Szczególnie dobrze ma sprzedawać się „utereniowiona” odmiana Active. Podobnie w przypadku Fiesty, która także występuje w takiej wersji.

Ford szuka także okazji do zaoszczędzenia pieniędzy.

Mówi się o planach zamknięcia fabryki skrzyń biegów Blanquefort w Bordeaux, w południowo-zachodniej Francji, jeśli nie znajdzie się na nią kupiec. Plotkuje się także o możliwym sojuszu Forda z grupą PSA w celu opracowania wspólnej gamy silników.

Globalnie Ford liczy za to na Chiny. To właśnie ze względu na gusta nabywców z Państwa Środka nowy Focus wygląda tak, jak wygląda – czyli nie ma trzeciej szyby z boku za słupkiem C, tylko podzielone szyby w drzwiach i szerszy słupek. Stało się tak ze względu na potrzebę zaprojektowania dłuższych tylnych drzwi, szczególnie ważnych w Chinach.

Spieszmy się więc kupować tradycyjne Fordy. Szczególnie szkoda będzie S-Maxa i Mondeo, bo oba te samochody są w swojej klasie naprawdę dobre. Świat samych SUV-ów będzie potwornie nudny. Ale chyba od tego nie uciekniemy.