Bezpieczeństwo ruchu drogowego

To nie jest przejazd dla starych ludzi. Dwóch kierowców stanęło w szranki z pociągami i wygrali

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 10.08.2023 72 interakcje

To nie jest przejazd dla starych ludzi. Dwóch kierowców stanęło w szranki z pociągami i wygrali

Piotr Barycki
Piotr Barycki10.08.2023
72 interakcje Dołącz do dyskusji

Kto ma pierwszeństwo na przejeździe kolejowym? Dwóch kierowców w niedługim odstępie czasu postanowiło to sprawdzić i wyniki są dość zaskakujące. Jeszcze bardziej zaskakująca jest odwaga i fantazja starszego z tych kierowców, który zdecydował się zabrać na takie niecodzienne testy równie niecodzienny pojazd.

Oczywiście pytanie ze wstępu jest czysto retoryczne, bo każdy wie – a przynajmniej powinien wiedzieć – że przy odpowiedniej sygnalizacji i opuszczających się albo opuszczonych zaporach pociąg nie tyle ma pierwszeństwo przed innymi pojazdami, co w ogóle o żadnym pierwszeństwie nie ma mowy, bo innych pojazdów nie powinno na tym przejeździe być.

Dwie osoby postanowiły jednak nie wierzyć tym podstępnym pomówieniom i sprawdziły, czy może prawda jest zupełnie inna, a pociąg – gdy zobaczy ich na przejeździe – zatrzyma się i kulturalnie pozwoli im przejechać dalej. Zawodników łączy przy tym dość zasłużony wiek, a więc i wieloletnie doświadczenie życiowe – nie to, co ta dzisiejsza młodzież, co tylko by netfliksy i inne tiktoki oglądała w zbyt ciasnych spodniach.

Ok, to który wygrał?

W prawym (dolnym) narożniku przejazdu do rywalizacji staje 67-letni kierowca BMW.

Starsze modele BMW wprawdzie utożsamiane są przeważnie z młodymi gniewnymi, najczęściej mającymi tyle lat, ile ich niemiecki wóz premium, ale tym razem było inaczej. Za kierownicą leciwego X3 zasiadał 67-latek, który… i tutaj trudno stwierdzić, co robił. Gdyby był jednak młodym gniewnym, obstawiałbym, że zapatrzył się w rolki na Instagramie. Biorąc jednak pod uwagę wiek – raczej zapatrzył się w gazetę albo czytał akurat ręcznie pisany list. W każdym razie efekt był taki, że wjechał na przejazd ze sporą prędkością, i to nie tyle w momencie opuszczania się zapór, a już po tym, jak były całkowicie opuszczone.

Co ciekawe, zapory nie zostały wyłamane w ramach tego zdarzenia, a jedynie nieco podbite do góry. Kierowca, żeby nie narobić przypadkiem szkód, postanowił nie wycofać auta na właściwe pole, tylko tak trochę, lekko, minimalnie podjechać do tyłu. W końcu skoro do lakierowania jest już maska, to po co jeszcze dorzucać klapę bagażnika.

Efekt? Maszynista musiał uznać wyższość prestiżowego niemieckiego SUV-a i rozpoczął gwałtowne hamowanie. Przy czym ewentualnie kolejni testerzy pierwszeństwa powinni obejrzeć film ze strony podkarpackiej policji, żeby przekonać się, gdzie zatrzymuje się taki pociąg, nawet w przypadku awaryjnego hamowania. Raczej niewiele by z tego BMW zostało.

Kierujący BMW odpowiedniej lekcji jednak nie wyciągnął – on już o życiu pewnie wszystko wie – w związku z czym po tym, jak wyszło, że jednak będzie z tego chryja, powykręcał swoim SUV-em, ominął po raz kolejny zapory i oddalił się w nieznanym kierunku.

Niestety test pierwszeństwa na przejeździe kolejowym prawdopodobnie okazał się kosztowny, bo mając nagranie i numery tablic rejestracyjnych lokalni policjanci ustalili, kto jest winny i sprawa trafiła do sądu. Raczej na pogrożeniu palcem się nie skończy.

Aczkolwiek drugi zawodnik w tych zawodach jest jeszcze mocniejszy.

W lewym (górnym narożniku) do pojedynku stanął 70-latek. Ale walczyć z pociągiem samochodem brzmi zbyt łatwo.

W końcu może i w samochodzie nie mamy większych szans, ale mamy jakieś. Jeśli test miałby być uczciwy, trzeba zadbać o warunki, w których szans nie mamy żadnych. Na przykład wybierając do testów pierwszeństwa… elektryczny wózek i wjeżdżając nim na przejeździe niemal bezpośrednio pod pędzący pociąg, który – tak jak w przypadku BMW – próbował hamować, ale na zatrzymanie nie było najmniejszych szans. Ostatecznie prawdopodobnie sytuację uratował fakt, że nagrywający kierowca zaczął trąbić, co zwróciło uwagę kierowcy wózka. Aczkolwiek byłoby miło, gdyby zwrócił jego uwagę fakt, że samochody z przeciwnej strony po prostu z jakiegoś powodu stoją. Albo znak stopu, to też jest dobra sugestia, że może jednak coś by było warto zrobić i pomyśleć.

Niestety istnieje spora szansa, że w tym przypadku kierującego nie uda się ustalić – wózki elektryczne raczej nie mają na wyposażeniu tablic rejestracyjnych, więc wskazanie kierującego na podstawie nagrania może być zbyt skomplikowane. Tym razem więc test był zdecydowanie tańszy w ostatecznym rozliczeniu, aczkolwiek pojawia się inne pytanie:

Czy wózkiem inwalidzkim można w ogóle jeździć po jezdni?

Tak, ale tylko w wyjątkowych okolicznościach, bo według ustawy Prawo o Ruchu Drogowym osoba na wózku inwalidzkim jest traktowana tak samo jak pieszy:

pieszy – osobę znajdującą się poza pojazdem na drodze i niewykonującą na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, hulajnogę elektryczną, urządzenie transportu osobistego, urządzenie wspomagające ruch, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także dziecko w wieku do 10 lat kierujące rowerem pod opieką osoby dorosłej;

Nawet wózek inwalidzki z napędem nie staje się przy tym pojazdem ani pojazdem silnikowym, gdyż:

pojazd silnikowy – pojazd wyposażony w silnik, z wyjątkiem motoroweru, pojazdu szynowego, roweru, wózka rowerowego, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego i wózka inwalidzkiego

Wózek bowiem jest… po prostu wózkiem, tyle:

wózek inwalidzki – pojazd konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się osoby niepełnosprawnej, napędzany siłą mięśni lub za pomocą silnika, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do prędkości pieszego

Co oznacza, że osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim, może poruszać się jezdnią, ale tylko w przypadku, kiedy na drodze nie ma chodnika. Na załączonym filmie mam natomiast wrażenie, że taki chodnik jest – aczkolwiek jednocześnie podejrzewam, że jakość infrastruktury dla osób niepełnosprawnych w Polsce jest jeszcze gorsza, niż jakość infrastruktury rowerowej. A to czasem oznacza, że na niektóre rzeczy można przymknąć oko…

Czytaj również:

Ten prank kierowcy hulajnogi maszynista zapamięta na długo. Oto król pranksterów na 2 kołach

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać