04.09.2019

Oto Porsche Taycan. 100 km/h osiąga w 2,8 s i ładuje się na 100 kilometrów w 5 minut

Po długim oczekiwaniu, Porsche w końcu pokazało Taycana w całości. Ujawniło też jego dane techniczne. Są imponujące… podobnie jak cena, którą trzeba będzie zapłacić.

„Zmieniamy się, ale Porsche nadal pozostaje Porsche” – powiedział prezes Porsche, Oliver Blume, podczas konferencji, na której pokazano Taycana. To pierwszy całkowicie elektryczny model tej marki. To naturalne, że klienci się martwią czy Taycan będzie wystarczająco dobry, czy będzie miał ten sam charakter, co spalinowe Porsche. Dlatego Blume rozpoczął swoją wypowiedź od uspokajania. I zapewniania, że wszystko będzie dobrze.

Spójrzmy na nadwozie.

Jeśli chodzi o przód, wszystko było już raczej jasne. Przecieki i zdjęcia zakamuflowanych egzemplarzy pozwalały się domyślić, jaki będzie efekt końcowy. Auto wąskie światła, spore wloty powietrza i wygląda bardzo sportowo.

Z kolei tył i profil bardzo mocno przypominają mi Panamerę. Widocznie nie da się narysować czterodrzwiowego Porsche inaczej. Ale czy to źle? Na szczęście już nie. Gorzej byłoby, gdyby Taycan wyglądał jak stara Panamera…

Wnętrze już widzieliśmy.

Pisałem na jego temat cały artykuł. Całość przypomina inne modele marki, choć ma mniej fizycznych przycisków, a więcej ekranów. Ekrany są wszędzie: w miejscu klimatyzacji, a także w miejscu „zegarów”. Tradycyjnych wskaźników akurat trochę mi szkoda… choć w aucie elektrycznym trudno było spodziewać się wielkiego, centralnie umieszczonego obrotomierza. Poza tym, na Taycana pewnie będą przesiadać się kierowcy, którzy dotychczas jeździli Teslą. Czyli przywykli do tego, że każdą funkcję obsługuje się z poziomu ekranu.

Czas na dane techniczne.

Powtórzę się: Taycan celuje przede wszystkim w Teslę. Co więcej, jako jedyny z jej konkurentów, ma realne szanse na sukces. Po pierwsze dlatego, że ma na masce prestiżowy znaczek. Po drugie dlatego, że zapewne będzie dopracowany technologicznie. I bardzo szybki. Jak dokładnie?

Póki co podano dane dwóch wersji: Turbo i Turbo S. Oczywiście żaden z nich nie ma czegoś takiego, jak turbosprężarka. Ale zachowano nazwę, by klienci przesiadający się z innych modeli, mieli jasny punkt odniesienia. Czy pojawią się także słabsze odmiany? Byłbym zdziwiony, gdyby stało się inaczej.

Taycan Turbo rozpędza się do 100 km/h w 3,2 s.

I ma napęd o mocy 680 KM. Jeżeli do jego nazwy dodamy literkę „S”, przyspieszenie do 100 km/h spada do 2,8 s, a moc rośnie do kosmicznych 761 KM. Jeśli chodzi o zasięg (zgodnie z WLTP), wersja Turbo może przejechać 450 km, a Turbo S: 412 km. Nie jest to wynik, który sprawia, że wypadamy z obuwia. Ale nie przynosi też Porsche wstydu.

Prędkość maksymalna obu wersji wynosi 260 km/h.

To akurat może być wynik, który rozczaruje niektórych właścicieli innych Porsche. Tym wozem nie pojedziemy 300 km/h po autobahnie. Z drugiej strony, 260 km/h to i tak szybko, jak na samochód elektryczny, a zasięg musi przy tej szybkości spadać… równie szybko.

Przedstawiciele marki podkreślają też rewelacyjną aerodynamikę tego wozu. Zapewniają, że ma najlepszy system odzyskiwania energii, a jego środek ciężkości ma być umieszczony niżej niż w 911. Podobnie niska ma być też pozycja za kierownicą.

Taycan to pierwszy seryjny samochód o napięciu systemowym 800 V.

Standardem jest napięcie 400 V. Co to zmienia? Przede wszystkim wpływa na czas ładowania: jeżeli trafimy na ładowarkę o wysokiej mocy, będzie można naładować akumulator na 100 kilometrów w około pięć minut. W zakresie od 5 do 80 proc. ładowanie może zająć zaledwie 22,5 minuty. Oczywiście w idealnych warunkach. Pojemność akumulatora Taycana wynosi 93,4 kWh.

Cena: od 650 tysięcy złotych.

Tyle kosztuje Taycan Turbo. Turbo S wyceniono na 790 tysięcy. To ogromna dopłata, jak na urwanie 0,4 s przy przyspieszeniu do 100 km/h. Ale zejście poniżej magicznej bariery 3 sekund musi swoje kosztować. A klienci zapewne i tak będą kupować „eskę”. Dlaczego? Bo ich stać! W dodatku na pewno każdy egzemplarz będzie mocno spersonalizowany. Dodajmy do tej ceny dopłaty za różnego typu tapicerki, lepsze głośniki, oryginalne lakiery… zostawienie w salonie Porsche okrągłego miliona nie będzie stanowić żadnego problemu.

Czy Taycan sprosta oczekiwaniom?

O tej premierze słychać od tak dawna, że szczerze mówiąc zdążyłem trochę znudzić się Taycanem, zanim w ogóle go zobaczyłem. Ale i tak jestem bardzo ciekawy, jak jeździ. Czy wreszcie pojawił się godny konkurent Tesli? Chciałbym, by tak było. Wcale nie dlatego, że kocham Porsche. Ale zbyt długa dominacja jednej marki jest po prostu nudna.