09.10.2020

Papież Franciszek dostał Toyotę Mirai, którą nie bardzo ma jak jeździć

Głowy kościoła czasem dostają bardzo kłopotliwe prezenty – Papież Franciszek dostał papamobile, którego nie ma gdzie tankować.

Obecna Głowa Kościoła Katolickiego wyróżnia się m.in. nietypowym podejściem do dóbr materialnych. Papież Franciszek nie przykłada wagi do najdroższych strojów i najbardziej luksusowych środków transportu. Gdy w 2017 r. dostał Lamborghini Huracana, przeznaczył auto na aukcję, z której dochód został przekazany na cele charytatywne. A wizytując Polskę w 2016 r. poruszał się Volkswagenem Golfem Sportsvanem.

Gdy w ubiegłym roku wizytował Japonię, centrala Toyoty wyszykowała dla niego Toyotę Mirai. Ten zasilany paliwami wodorowymi, wyjątkowy pojazd został odpowiednio przerobiony – przygotowano specjalną platformę, na której papież mógł bezpiecznie podróżować i pozdrawiam wiernych. Patrząc na zdjęcia z włoskiego motori.virgilio.it trzeba przyznać, że wygląda efektownie. Choć i nieprzesadnie wygodnie. Za to Mirai w oryginalnej postaci sprawuje się świetnie, o czym mogliście już przeczytać na łamach Autobloga, gdy chwycił go w swe ręce redaktor prowadzący.

fot. motori.virgilio.it

Po ubiegłorocznej wizycie, samochody (bo takie Miraie powstały dwa) zostały przekazane Konferencji Episkopatu Japonii. A ta przekazała go właśnie Głowie Kościoła i wręczyła oficjalnie w Watykanie.

To pojazd, który teoretycznie idealnie wpisuje się we wrażliwość papieża Franciszka, dla którego troska o środowisko jest bardzo istotnym punktem działalności. Jego encyklika Laudato si stanowi swoisty apel o ochronę planety i wszystkiego wokół nas, a także zmianę stylu życia, na taki, który pozwoli na zachowanie naszego wspólnego domu w jak najlepszym stanie.

Jest tylko jeden problem – Mirai na jednym tankowaniu przejedzie do 500 km. A najbliższa stacja, w której można zatankować wodór znajduje się w Bolzano, czyli 650 km od papieskiej siedziby. Wszystko wskazuje więc na to, że najlepszym wyborem dla papieża wciąż pozostanie Dacia Duster. A Mirai może podzielić los Lamborghini i również trafić na aukcję. Tylko pytanie, kogo zainteresuje w takiej konfiguracji? Może jakiegoś kalifornijskiego rapera? W końcu tamtejsza infrastruktura jest jakby lepiej przygotowana i trochę tych Miraiów tam mają.