02.06.2020

Nowe BMW serii 4 po oficjalnej premierze. Ani słowa o nerkach

Dwa dni po wycieku zdjęć z katalogu, dziś możemy przyjrzeć się nowemu BMW serii 4 w całej okazałości. Bawarska ekipa przy okazji oficjalnej premiery podzieliła się też sporą porcją szczegółów dotyczących auta.

Większość z Was zapewne widziała fotografie, które przedwczoraj pojawiły się w sieci. Ale żeby wszystko miało ręce i nogi, przyjrzyjmy się nowemu modelowi raz jeszcze.

Oto nowe BMW serii 4.

Po lewej: M440i xDrive.

Przód nadwozia, przywodzący na myśl skrzyżowanie bobra z prosiakiem, kojarzyliście już zapewne całkiem dobrze. Teraz jest też okazja, by lepiej przyjrzeć się sylwetce i tylnej części auta.

Rzekłbym, że ogólna uroda auta jest… dyskusyjna.

Przód będzie można mieć w trzech smakach – warianty standardowe oraz obecnie topowy M440i xDrive będą się wyraźnie od siebie różnić, a ponadto chętni będą mieli do dyspozycji pakiet karoseryjny M. Docelowo pojawi się jeszcze oczywiście BMW M4, które też powinno się odróżniać od słabszych braci.

Mmmmmm, M-pakiecik.

Zdecydowanie najbardziej harmonijnie wygląda tył auta. Owszem, jest relatywnie masywny i kryje się tu też odrobina „agresji” (czy mogę już pracować w marketingu?), ale wszystko do wszystkiego pasuje.

Bok nadwozia to… kompromis. Nie jest tak udany jak tył nowej Czwórki, ale przynajmniej nie trzeba od niego odwracać wzroku. Tym niemniej, auto wygląda jakby zabrakło mu nieco masy w obrębie drzwi. Zadziwia mnie także wygląd widzianej z tej perspektywy tylnej ćwiartki pojazdu; mam wrażenie, że tył wygląda jednocześnie na zbyt ciężki i na zbyt lekki.

A może pomogłoby usunięcie drugiego rzędu siedzeń i skrócenie auta?

Za pierwszą kwestię może odpowiadać rezygnacja z pojedynczego przetłoczenia „idącego” przez cały bok nadwozia na wysokości klamki, natomiast za drugą – inny kształt małych bocznych szyb (są wyraźnie podcięte, ich dolna krawędź się wznosi). Mam wrażenie, że w serii 8 ładniej to wygląda.

Ale OK, OK, już przestaję się pastwić – i tak prędzej czy później ktoś napisze w komentarzach, że ośmielam się krytykować projekt kogoś, kto na designie zjadł zęby, i że co ja o tym mogę wiedzieć. To będzie zapewne na moment przed tym, jak taka osoba poskarży się na wygląd grilla.

W takim razie lecimy dalej – pora na silniki.

Wiecie już, że dopóty, dopóki nie pojawi się M4, topowym modelem w gamie będzie M440i xDrive. Jak można się spodziewać, ten 3-litrowy, 6-cylindrowy silnik będzie łączony tylko z napędem na obie osie. Do dyspozycji będą tu 374 KM i okrągłe 500 Nm, co pozwoli na katapultowanie się do 100 km/h w 4,5 s i rozpędzenie się do 250 km/h – co jest oczywiście prędkością ograniczoną elektronicznie.

Stopień niżej znajdzie się 430i z 2-litrowym, 258-konnym silnikiem. W tym przypadku również można liczyć na ładną i okrągłą wartość maksymalnego momentu obrotowego, choć oczywiście odpowiednio niższą – mowa o 400 Nm. Osiągi? 5,8 s do „setki” i również 250 km/h prędkości maksymalnej.

Bazowym wariantem benzynowym będzie 420i. Także i w tym przypadku pod maskę trafi 4-cylindrowy silnik o pojemności 2 l, ale o mocy 184 KM (maksymalny moment obrotowy: 300 Nm). Takie auto przyspieszy do 100 km/h w 7,5 s i rozpędzi się do 240 km/h.

A co z dieslami?

Na początku w gamie znajdzie się tylko jeden: 2-litrowy motor 4-cylindrowy dysponujący 190 KM i 400 Nm. Takie auta będą nosić oznaczenie 420d. W przeciwieństwie do wszystkich wymienionych wersji benzynowych, w przypadku tego diesla kupujący będą mieć wybór pomiędzy autami z napędem na tylną lub na obie osie. Odrobinę będą się różnić osiągi: BMW 420d przyspieszy do 100 km/h w 7,1 s i rozpędzi się do 240 km/h, natomiast dla 420d xDrive wartości te wynosić będą, odpowiednio, 7,4 s oraz 238 km/h.

W marcu 2021 r. do gamy mają trafić także 6-cylindrowe silniki wysokoprężne. Znajdą się one w wersjach 430d xDrive (286 KM, 650 Nm, 5,2 s do 100 km/h i 250 km/h) oraz M440d xDrive (340 KM, 700 Nm, 4,7 s do 100 km/h i również 250 km/h).

Warto też dodać, że wszystkie diesle i 6-cylindrowy wariant benzynowy to miękkie hybrydy. Wspomagać je będzie 11-konny silnik elektryczny.

A ten 2-litrowy diesel będzie dostępny także ze skrzynią manualną, tak?

Nie. Takie były przewidywania, również nasze – ale wygląda na to, że się na nich przejechaliśmy i że fani manuali będą mieli do wyboru tylko topowe M4.

Początkowo w ofercie będą wyłącznie 8-biegowe automaty Steptronic oraz Steptronic Sport. W tym drugim dostępny będzie tryb Sprint, umożliwiający natychmiastowe i dynamiczne przyspieszenie. Miejcie to na uwadze, żeby ktoś głupio nie przyoszczędził i nie kupił auta, które nie potrafi natychmiastowo i dynamicznie przyspieszyć.

Jak wypadać będzie BMW 4 w porównaniu do serii 3, na której przecież bazuje?

Jeśli mowa o pewności prowadzenia i sportowych doznaniach z jazdy, to ma być jeszcze lepiej – choć i Trójce zarzucić niczego nie można. W przypadku serii 4 producent chwali się zastosowaniem szeregu wzmocnień nadwozia, które mają nadać mu jeszcze większą sztywność. Ponadto poszerzono rozstaw tylnych kół o 23 mm w porównaniu do BMW 3. Udało się też niżej ulokować środek ciężkości – dokładnie o 21 mm. Zmian jest jeszcze więcej, a wszystkie z nich zobaczycie na poniższej grafice.

Nowy samochód ma rozkład mas 50:50. Sama masa własna tego mierzącego 4,77 m auta będzie się wahać od poziomu 1525 kg (według normy DIN, dla wersji 420i) do 1740 kg (M440i xDrive). Danych dla 430d oraz M440d jeszcze nie podano.

W porównaniu do obecnie oferowanego BMW serii 4, nowe ma być zauważalnie lepiej wyciszone i zapewniać wyższy komfort termiczny. Standardem będzie trójstrefowa klimatyzacja (w sumie to dość ciekawe w samochodzie z nadwoziem typu coupe), a także akustyczna przednia szyba. Osoby często jeżdżące po zmroku zapewne ucieszą się z seryjnych reflektorów LED-owych, przy czym należy zaznaczyć, że będą to reflektory statyczne. Adaptacyjne lampy diodowo-laserowe dostępne będą za dopłatą.

Czego jeszcze nie wiemy?

W materiałach prasowych BMW nie wspomniano póki co, kiedy pojawi się kabriolet. Nadal nie wiemy też, jakie będą ceny nowych aut.

Wiemy natomiast, kiedy nowe BMW serii 4 pojawi się w salonach.

Według zapowiedzi, nastąpi to w październiku tego roku – nie zostało już więc wiele czasu. A ja jestem ciekaw, jak będą wyglądać statystyki sprzedaży w porównaniu ze schodzącym ze sceny modelem.