Wiadomości

Norma Euro 7 zatwierdzona. Unia wzięła się za emisje z aut elektrycznych

Wiadomości 19.12.2023 185 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 19.12.2023

Norma Euro 7 zatwierdzona. Unia wzięła się za emisje z aut elektrycznych

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski19.12.2023
185 interakcji Dołącz do dyskusji

Do tej pory zwolennicy elektromobilności mogli się chwalić, że ich samochody są bezemisyjne. No to od wejścia w życie normy Euro 7 przestaną takie być, bo zaczną się liczyć emisje pyłów z opon i hamulców. Przepraszam, ale ten wpis muszę zacząć od mema. 

Tak mniej więcej od 2020 r. średnio raz w miesiącu piszę, że przyjdzie ten moment, gdy samochody elektryczne z bezemisyjnych, wspaniałych maszyn przyszłości staną się wstrętnymi trucicielami. To oczywiste, tak musiało być. Pomyślcie, że wszyscy nagle z dnia na dzień przeszliby na samochody elektryczne. Jak wtedy odbywałoby się trzymanie ludzi za twarz?

Parlament Europejski i Rada Europejska ustaliły dziś kształt normy Euro 7

Wraz z normą Euro 7 do historii odchodzi mierzenie emisji pojazdów tylko z rury wydechowej. Wprawdzie poziomy zanieczyszczeń dla Euro 7 w przypadku samochodów osobowych będą takie same jak dla Euro 6, ale zmieni się sposób pomiaru. Do tej pory cząstki stałe to były te o wielkości 23 mikrometrów i większe, a od Euro 7 limit ten zostanie obniżony do 10 mikrometrów, czyli jak przy pyłach zawieszonych PM10. Oznacza to, że wiele z aut spełniających dziś Euro 6 nie spełni Euro 7, ponieważ emitują zbyt duże cząstki stałe – nawet jeśli ich ilość jest zgodna z normą, to rozmiar może przestać się zgadzać. Jak dla mnie to kasuje diesle, a silniki benzynowe z bezpośrednim wtryskiem paliwa, turbo i GPF mogą mieć duży problem.

Oczywiście poziom emisji z opon i klocków będzie mierzony dla nowych aut

Nie bardzo wyobrażam sobie mierzenie go podczas typowego badania technicznego samochodu używanego. Jest to raczej nierealne. Na razie limity będą wynosić 3 mg na km dla auta elektrycznego i 7 mg dla spalinowego, gdzie hamulców używa się częściej. Dla lekkich aut dostawczych będzie to 5 i 11 mg na km. Nie mogę się doczekać procedury testowej, która będzie umiała zmierzyć różnicę między 2,8 a 3,1 mg na kilometr przy ścieraniu klocków hamulcowych i na tej podstawie przyznać lub nie przyznać homologacji.

Sporo zmieni się dla pojazdów ciężarowych i autobusów

Jeszcze obniżono im poziom emisji tlenków azotu i to aż pięciokrotnie, do 80 mg na km. Oznacza to jedynie bardziej skomplikowane systemy SCR i w konsekwencji zapewne niższą trwałość. Będzie jak zwykle – na normach głównie korzystają producenci samochodów, którzy dzięki nim mają powód, żeby tłumaczyć klientom potrzebę zmiany. Widzą państwo, ten nowy model ma Euro 7, więc ten stary z Euro 6, który jeszcze wczoraj był czyściutki, dziś już jest morderczym trucicielem. Nie ma innej możliwości niż zmienić go na nowszy.

Unia Europejska ustaliła też cele trwałości dla akumulatorów trakcyjnych w samochodach elektrycznych. Przejrzałem je dość pobieżnie i widzę, że są niezwykle liberalne w porównaniu z dopuszczalnymi poziomami emisji z aut spalinowych. Po 5 latach lub 100 tys. km akumulator ma zachowywać 80 proc. pojemności, a po 10 latach i 160 tys. km – 72 proc. pojemności. Z doświadczenia mogę więc powiedzieć, że usankcjonowano 10-letni okres użytkowania samochodu elektrycznego, bo 72 proc. po 10 latach oznacza akumulator do wymiany, bez żadnej możliwości zreanimowania go. Można powiedzieć, że Parlament Europejski przyznał tym samym producentom prawo do wytwarzania aut o trwałości 10 lat i koniec. Śmiesznie to wygląda na tle całkiem żwawo jeżdżących 25-letnich samochodów benzynowych, których na ulicach widać setki albo i tysiące.

Jest to zapewne ostatnia norma Euro w ogóle

Lub przynajmniej ostatnia dotycząca emisji spalin. Euro 7 wejdzie w życie po 30 miesiącach od ostatecznego zatwierdzenia przez Parlament i Radę (dla aut osobowych) lub po 48 miesiącach od tego wydarzenia (dla ciężarowych). I tak w 2035 r. wpadnie zakaz sprzedaży aut spalinowych, więc kolejne normy Euro mogą nie być potrzebne. Konieczne po prostu stanie się dopracowanie metod deptania właścicieli aut elektrycznych – pomóc w tym może rozporządzenie o pojazdach wycofanych z eksploatacji. Znamienne, że z nowych regulacji najbardziej cieszy się stowarzyszenie europejskich producentów samochodów ACEA. Pani Sigrid de Vries, dyrektorka generalna ACEA twierdzi, że dzięki szybszemu pozbywaniu się starych samochodów i powszechnej elektryfikacji jakość powietrza w Europie błyskawicznie się poprawi. Niech to licho, ona mówi dokładnie to samo co prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z okazji strefy czystego transportu. Jak to możliwe, czyżby oni…

Czytaj również:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać