Klasyki

Prezydent zawiezie cię na cmentarz. Na 1 listopada zajedź z fasonem, karawanem z V8

Klasyki 31.10.2022 232 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 31.10.2022

Prezydent zawiezie cię na cmentarz. Na 1 listopada zajedź z fasonem, karawanem z V8

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski31.10.2022
232 interakcje Dołącz do dyskusji

Do kupienia jest karawan z silnikiem V8, ale nie jest to żaden kolejny Mercedes ani nawet auto angielskie. To coś zupełnie innego. Oto Nissan President w stylu „reikyusha”. 

Japońskie karawany to zupełnie inna bajka. W Europie karawan to po prostu bardzo długie kombi z dużymi szybami. W Japonii karawan jest dziełem sztuki. Na wielkiego sedana nakłada się ręcznie robioną, drewnianą zabudowę z mnóstwem ozdób, inkrustacji i przede wszystkim złotego koloru. Japoński karawan to trochę pagoda na kołach, przy czym dysonans między wyglądem samochodu a zabudowy nie jest żadnym problemem. Nie muszą być ani trochę spójne. Taki samochód, o wyglądzie buddyjskiej świątyni, nazywa się w japonii „reikyusha”.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Szymon Mitka

Do sprzedania jest niezwykły Nissan President

To śmieszne, że Nissan miał w ofercie model Caravan, ale karawan zbudowano na limuzynie President i to z silnikiem V8 o pojemności 4,4 litra. Sam ten silnik jest wystarczającym powodem, aby zainteresować się tym wozem, ponieważ jest to V8 opracowane specjalnie do modelu President i przez wiele lat niewykorzystywane nigdzie poza tym autem, i to wyłącznie na rynku japońskim. Założenia silnika Y40/Y44 powstały w latach 60. i była to typowa V-ósemka z wałkiem rozrządu w kadłubie wzorowana na silnikach amerykańskich. Już w 1975 r. zyskała elektroniczny wtrysk paliwa, jak na owe czasy rozwiązanie bardzo nowoczesne – ale mimo że posiadano taki silnik, to nigdy nie zamontowano go do niczego innego niż Nissan President, którego nawet nie eksportowano.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Szymon Mitka

Niesamowita zabudowa ma dach z miedziowanej blachy

A wykończenie przedziału trumiennego jest iście królewskie, z delikatnym podświetleniem i haftowaną podsufitką. Do tego mamy wnętrze w japońskim ascetycznym stylu, gdzie są miękkie, welurowe fotele, ale poskąpiono nawet obrotomierza – po co, skoro to automat. Auto obfituje w JDM-owe detale, jak literki przy wybieraku kierunku jazdy w odwrotnej kolejności – DNRP zamiast PRND. Z jednej strony – drewniane wstawki, z drugiej – brak nawet wskaźnika temperatury wody. Rozbudowane sterowanie klimatyzacją, ale tylko trzy biegi. Po co więcej, skoro tym wozem raczej nie jedzie się szybkim pasem autostrady?

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Szymon Mitka

Nissan jest do sprzedania w Polsce za 160 tys. zł

Czy to dużo? Z jednej strony to oczywiście sterta pieniędzy i zaraz wyskoczą fani aut tzw. premium, krzycząc że za to można mieć Porsche 911 albo coś podobnego – pytanie gdzie włożyć trumnę w takim Porsche, może w pionie w przednim bagażniku? Z drugiej strony, takich aut w Polsce nie ma, lub są bardzo nieliczne. Trzeba tylko znaleźć klienta, który z jakiegoś powodu nie zainwestuje forsy ani w auta PRL, ani w niemieckie, tylko w dziwny, japoński karawan. Dla skali porównawczej znalazłem w Wielkiej Brytanii podobnego Nissana Presidenta na sprzedaż za 14 tys. funtów, co daje 77 tys. zł, czyli połowę ceny auta oferowanego w Polsce, ale trzeba doliczyć koszty sprowadzenia i rejestracji. Jego szczegółowe zdjęcia pokazano tutaj.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Szymon Mitka

Jak to zwykle bywa przy bardzo nietypowych ofertach, trudno jest ocenić, czy dany pojazd się sprzeda, a jeśli nawet, to nie wiemy za ile i do jakiego poziomu udało się cenę znegocjować. W każdym razie gratuluję rozmachu i oryginalności obecnemu właścicielowi. Nie jestem Japończykiem, ale jakbym umierał, to taki karawan jest wysoko na mojej liście pośmiertnych życzeń.

nissan president
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Szymon Mitka

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać