Felietony

Nielegalne złomowanie samochodów jest lepsze dla środowiska, czyli dlaczego w Polsce rocznie znika milion pojazdów

Felietony 24.04.2019 365 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 24.04.2019

Nielegalne złomowanie samochodów jest lepsze dla środowiska, czyli dlaczego w Polsce rocznie znika milion pojazdów

Michał Koziar
Michał Koziar24.04.2019
365 interakcji Dołącz do dyskusji

Ostatnio niektóre redakcje biły na alarm, że Polska jest złomowiskiem Europy, bo to u nas znika 1/3 nielegalnie demontowanych pojazdów z UE. Komisja Europejska załamuje ręce, nalega na większą biurokrację, ale nikt jeszcze nie wpadł na to, że przez durne regulacje czasami lepiej dla środowiska, kiedy auto zostaje zezłomowane na lewo.

Zanim zacznę się znęcać nad znikającymi autami, kilka słów o innym fragmencie z tego samego raportu.

W związku z tym, że Polska posiada najstarszą flotę samochodów osobowych w UE (..)

Nie będę się nad tym nadmiernie rozwodził. Pisaliśmy niedawno o tym, że średni wiek pojazdu w Polsce jest wyssany z palca, bo 1/6 zarejestrowanych aut prawdopodobnie od dawna nie istnieje. Komisja Europejska bije na alarm, obwinia import aut używanych, a uzasadnia swoje stanowisko statystykami uwzględniającymi pół miliona Dużych Fiatów i ponad 100 tys. Syren oraz inne kwiatki. Nie widzi też żadnej zależności między tym, że chwile wcześniej sama wspomina o tym, ile aut się w Polsce rozpływa w powietrzu. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Przejdźmy do złomowania.

Jak twierdzi raport Komisji Europejskiej:

(…) około jednej trzeciej wszystkich nielegalnie demontowanych pojazdów w UE „znika” w Polsce. Przekłada się to na milion pojazdów rocznie, co oznacza, że aż 85% wszystkich złomowanych pojazdów może być nielegalnie złomowanych w Polsce.

Wygląda przerażająco? Być może, w liczbie rozpływających się samochodów wyprzedzają nas tylko Niemcy. Przejrzałem badanie, na którym opiera się cały ten lament. Pominę już to, że ten milion to pojazdy, które zniknęły, ale wcale nie musiały zostać zdemontowane. Spójrzmy, jaki powód takiego stanu rzeczy przedstawiają mądre głowy z Komisji Europejskiej:

Jedną z przyczyn tego zjawiska nielegalnego demontażu na tak szeroką skalę jest fakt, że w Polsce nie wprowadzono żadnych sankcji za brak rejestracji pojazdu.

Czemu nie jestem zaskoczony? Ci ludzie są znani z tego, że każdy problem jest dla nich rozwiązywalny poprzez więcej biurokracji. Nie wystarczą kary za nielegalny demontaż, dołóżmy jeszcze jakieś bonusowe. Co z tego, że już te pierwsze są nieskuteczne.

Tak się składa, że przyczyny popularności nielegalnego demontażu są zgoła inne i wynikają ze źle działającego systemu. Zanim jednak o nich porozmawiamy, ujawnię wam tajemnicę poliszynela, do której nie udało się dotrzeć Komisji Europejskiej.

Gdzie znikają samochody?

Ponieważ zajmuję się starymi autami od ładnych paru lat, wielokrotnie zdarzało mi się kupować części pochodzące z demontażu. W większości przypadków zakupu nie dokonywałem od autokasacji, więc chcąc nie chcąc poznałem od kuchni ten straszny proceder nielegalnego demontażu pojazdów.

Zasadniczo istnieją 2 sposoby, by samochód zniknął i mógł służyć jako dawca części. Przynajmniej taki zarejestrowany w Polsce, nie wiem, jak sytuacja wygląda z pojazdami z importu, bo kupowałem części do aut polskiej produkcji. Pierwsza opcja, obecnie już rzadko spotykana – na złom trafia duży płat grodzi/fartucha razem z polem numerowym. Musi być odpowiedniej wielkości, by kasacja, która go przyjmuje, miała pewność, że właściciel więcej nie będzie nim jeździł. Za takie złomowanie trzeba zapłacić pod stołem (mniej niż dopłata za brak wagi oddając resztki) i oficjalnie auto przestaje istnieć, można je rozbierać na części. Tych aut Komisja Europejska nie zauważy, widnieją w statystykach jako legalnie zdemontowane.

Drugi patent to tzw. umowa na Ukraińca. Właściciel samochodu, który ma zostać rozmontowany na części, spisuje fikcyjną umowę z kolegą spoza Unii Europejskiej, ale auto nigdy nie przekracza polskiej granicy, więc nie trafia do statystyk eksportu. Zostaje rozmontowane i znika. W razie czego właściciel pokazuje umowę, że sprzedał pojazd. Czemu dokumentu nie spisuje się na kogokolwiek z Polski? UFG może się zorientować, że pojazd nie ma zapłaconego OC i dotrzeć po nitce do kłębka, ewentualnie obciążyć fikcyjnego kupującego karami. Z Ukraińcem będzie trudniej. Choć zdarzają się i Polacy, którzy nawet ogłaszają się w internecie, że podpiszą wszystko za 100 zł.

złomowanie pojazdów
Źródło: Sprzedajemy.pl

Po co złomować nielegalnie?

Dobrze, skoro już opowiedziałem co nieco jakim cudem samochód może zniknąć, teraz o przyczynach takiego procederu. Pierwsza to chłodna kalkulacja. Pieniądze, jakie otrzymamy na autokasacji, legalnie złomując pojazd, nie są zbyt duże, zazwyczaj jest to 300-500 zł. Często auto po rozebraniu na części jest warte dużo więcej. Zapytacie pewnie, czy nie można wyjąć cenniejszych podzespołów, sprzedać, a resztę normalnie zezłomować. Można, ale nie dzieje się tak z bardzo prostego powodu. Oddając samochód zdekompletowany, nie tylko nie dostanie się ani grosza, ale jeszcze trzeba dopłacać za brakujące kilogramy. Dużo korzystniej wychodzi pociąć pozostałości i sprzedać na skupie metali jako zużyte części.

To zresztą nie jest jedyny powód. Autokasacje mają bardzo brzydkie zwyczaje w odniesieniu do starszych aut. Nieraz zdarzyło mi się zadzwonić na złom, gdzie trafił interesujący okaz, który miał szereg rzadkich części innych niż elementy napędu i dowiedzieć się, że został w całości zgnieciony. Wyjęli tylko banały typu silnik, skrzynia, most. To nagminna praktyka i rzadko który złom przejmuje się tym, że zgniecie zabytek, potencjalnego dawcę. Waga to waga.

Legalny demontaż – czy na pewno jest taki eko?.

To ostatnie sprawia, że wbrew lamentom Komisji Europejskiej legalne złomowanie jest gorsze dla środowiska niż nielegalne. Mirek rozmontowujący fury na części, zwłaszcza stare, wyprzedaje lub magazynuje prawie wszystko, co ma jakąkolwiek wartość i może jeszcze zostać użyte. Autokasacje się nie przejmują, cyk do zgniatarki, przecież nie będą zatrudniać specjalisty od każdej marki, który wymontuje wszystkie cokolwiek warte części.

Hitem jest to, jak pracownicy stacji demontażu traktują klasyczne pojazdy, które do nich trafiają. Widywałem np. Fiaty 125p z wczesnych lat produkcji, z których można było wyjąć mnóstwo części, ale zostały zdewastowane dla zabawy i wysłane do zgniatarki, zanim ktoś zdążył wymontować z nich cokolwiek więcej niż napęd. Już nie wspomnę o tym, jak często widuję olej rozlany na ziemię z aut stojących na złomowisku. Przecież to właśnie takie wycieki są największym zmartwieniem Komisji Europejskiej, kiedy nawołuje do uszczelnienia systemu demontażu pojazdów.

Paradoksalnie nielegalne złomowanie pojazdów bywa lepsze dla środowiska

W efekcie niedbalstwa pracowników kasacji wiele części nie trafia do ponownego obrotu i trzeba będzie zmarnować surowce i energie, by dorobić kolejne. Mirki demontujące w szopie wszystko, co się da, w ten sposób robią przysługę dla środowiska. Dzięki nim do obrotu wraca więcej części. Pozostałe, zbędne, i tak trafiają na skup złomu lub do kontenera na tworzywa sztuczne. W skrócie – często taki nielegalny demontaż to robienie tego samego co autokasacja, tylko lepiej, z większą korzyścią dla środowiska.

Oczywiście nie twierdzę, że zawsze tak jest. Na pewno jakaś część handlarzy używanymi częściami wylewa płyny eksploatacyjne gdzie popadnie, a zbędne elementy lub całe ogołocone pojazdy gdzieś porzuca. Mimo wszystko sam fakt tego, że przydomowy demontaż może być nie tylko opłacalny, ale i bardziej ekologiczny niż legalne złomowanie, dobrze pokazuje, dlaczego tyle aut znika w Polsce.

Jak sobie poradzić ze znikającymi pojazdami?

Uszczelnianie obecnego, zbiurokratyzowanego systemu poprzez nakładanie nowych kar nie jest dobrą drogą. Po pierwsze, by wyegzekwować takie prawo, potrzebna będzie wzmożona kontrola nad obywatelami i liczne inspekcje, by ujawniać choćby auta rzekomo sprzedane za granicę. Po drugie, będzie to cios dla fanów klasyków. Niezliczona ilość części zostanie zniszczona przez zblazowanych pracowników autokasacji. Trudniej będą mieli też ludzie kupujący samochody-dawców podczas remontu swoich klasyków.

Lepszym rozwiązaniem byłoby przyłożenie większej wagi do tego, w jaki sposób demontowane są pojazdy trafiające na autokasację, tak by nie niszczono setek dobrych i potrzebnych części. Można też zlikwidować kary za brak wagi pojazdu, zachęcić ludzi do legalnego złomowania samochodów, które służyły jako dawca, albo po prostu zostały rozebrane, by sprzedać bardziej wartościowe części.

Obawiam się jednak, że legislacja i tak będzie podążać w stronę dodatkowych kar, zamiast zachęcać do legalnego złomowania i zwrócić uwagę na odzyskiwanie większej liczby przydatnych używanych części. Np. zamiast kolejnego używanego sprzęgła do Opla Corsy, którego nikt nie kupi, wymontować kompletny środek z deską z wczesnego 125p (tak, widziałem, jak trafiał na złom, a potem został zniszczony).

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać