Przegląd rynku

Ile kosztuje najtańszy sensowny samochód z salonu? Sprawdziliśmy

Przegląd rynku 11.01.2022 209 interakcji

Ile kosztuje najtańszy sensowny samochód z salonu? Sprawdziliśmy

Piotr Barycki
Piotr Barycki11.01.2022
209 interakcji Dołącz do dyskusji

Ceny nowych samochodów z salonu konsekwentnie pną się w górę. Czasy, kiedy fabia kosztowała 30 tys. zł, bezpowrotnie odeszły do lamusa. Ile zatem kosztuje najtańszy sensowny samochód z salonu? Sprawdziliśmy. Zestawienie obejmuje ceny z końcówki 2021 roku.

Czas się z tym pogodzić – nie ma już tanich samochodów, a covidowe zamieszanie tylko pogarsza sprawę. A skoro nie ma już tanich, to spróbujmy sprawdzić, ile kosztuje najtańszy samochód z salonu, ale taki, który nie tylko jest najtańszy cennikowo, ale i… ma sens.

Zacznijmy jednak od dygresji na temat tego, że…

… samochody nigdy tak naprawdę nie były tanie.

Były tańsze niż dzisiaj – oczywiście. Szczególnie jeśli patrzymy na ceny sprzed 10 albo i więcej lat przez pryzmat dzisiejszych zarobków. Sam pamiętam, jak niemal dwie dekady temu w mojej rodzinie kupowana była Skoda Fabia pierwszej generacji, z ceną w okolicach 30 000 zł. Dzisiaj taką kwotę możemy traktować raczej jako pierwszą wpłatę w kredycie 50/50 za nową Fabię – i to wcale nie w najwyższej wersji wyposażenia.

Z drugiej strony – o ile dobrze pamiętam, to wcale nie był to wtedy taki pomijalny wydatek. Podejrzewam, że dzisiaj byłoby dla mnie mniejszym obciążeniem kupienie nowej Fabii za dużo wyższą kwotę – co zresztą potwierdzają kalkulacje Pawła.

Co jednak nie zmienia faktu, że tak – ceny startowe za najtańsze, sensownie wyposażone samochody, cały czas pną się w górę. A wizja zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi sprawi, że w pewnym momencie nawet względnie przystępne cenowo auta po prostu znikną z rynku. I zamiast 90 000 zł za kompaktowe Renault, będziemy za nie płacić 155 000 zł. Bo dlaczego nie?

Poszukajmy więc, co jeszcze jest w miarę tanie i faktycznie sensowne.

Sensowne = ?

Każdy ma pewnie swoją definicję, ale dla ułatwienia sprawy wymyślę swoją. Sensowne auto wyglądałoby tak:

  • może pełnić rolę jedynego auta w rodzinie – jeśli potrzebujemy (potrzebujemy – nie „chcemy”) więcej niż jednego, to coś poszło nie tak;
  • można nim pojechać i na jakieś wakacje, i zabrać się do miasta;
  • nie musi mieć powalających osiągów, ale niech nie będzie kompromitowało się czymś w rodzaju „17 s do setki”;
  • niech zmieści w środku czworo pasażerów (niekoniecznie wszyscy muszą być dorośli) i trochę ich bagaży w bagażniku. Na jakieś większe wypady zawsze można dokupić box dachowy, zamiast wozić ze sobą zawsze niepotrzebne pół metra auta;
  • z wyposażenia – klimatyzacja wystarczy manualna, przydałoby się też jakieś radio, najlepiej z Android Auto/CarPlayem, jeśli jest taka opcja. Czujniki parkowania i tempomat też mogą się znaleźć na pokładzie, a pora roku zachęca mnie do wrzucenia na listę obowiązkowych dodatków również podgrzewanych foteli.

To co, ile trzeba za coś takiego zapłacić?

Dacia Sandero

dacia sandero z gazem

Ceny zaczynają się od 43 500 zł, ale może dajmy sobie spokój z golasem z SCe 65 – to dobry pomysł dla kogoś, kto wstydzi się jeździć rowerem, ale nie wstydzi się, kiedy rowery go wyprzedzają. Wybór na start pada więc na TCe 90 (11,7 s do setki, 6 biegów).

Za najtańsze Sandero z TCe 90, czyli wersję Essential, trzeba zapłacić 51 900 zł i tu pojawia się problem – ta wersja ma klimatyzację manualną za dopłatą w wysokości 1700 zł. Nie bawiłbym się w takie kombinacje, tylko od razu szedł w kierunku odmiany Comfort – za 55 900 zł.

Byłby to przy tym o tyle dobry wybór, że w standardzie dostajemy tutaj elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, 8-calowy ekran z klonowaniem ekranu smartfona, manualną klimatyzację (1200 zł dopłaty za automat, jeśli ktoś potrzebuje), radio z DAB, czujniki parkowania z tyłu, centralny zamek sterowany z pilota, elektryczne szyby z tyłu (w tańszych wersjach nie ma), kierownicę z regulacją wysokości i głębokości, tempomat, a za dodatkowe 600 zł dokupujemy sobie jeszcze podgrzewane fotele.

Czyli z automatyczną klimatyzacją i podgrzewanymi fotelami wyszłoby nam 57 700 zł. Nie tak źle jak za całkiem nieźle wyposażone auto o długości 4088 mm, z rozstawem osi 2604 mm i bagażnikiem 328 l.

Alternatywa: Renault Clio. Podobne wymiary i rozstaw osi, lepsze wyposażenie standardowe, ale cena zaczyna się od 59 900 zł, więc żeby dogonić Sandero, trzeba będzie wydać co najmniej kilka tysięcy więcej. Ewentualnie Fiat Tipo hatchback, jeśli bliżej nam do segmentu kompaktowego, ale wtedy zapłacimy minimum 68 700 zł (!). 

Kia Rio

Podobne wymiary do Dacii (4065 mm długości, 2580 mm między osiami) i przy okazji – do Golfa 3, co do którego chyba niewiele osób miało wątpliwości, że jest dość uniwersalnym samochodem. Przy czym Rio ma wyraźnie większy rozstaw osi i bagażnik o zbliżonej pojemności, więc nie jest tak, że auta rosną tylko z zewnątrz.

Ile musimy zapłacić w tym wypadku? Najtańsze jest 1.2 DPI 84 KM, ale to sobie odpuśćmy. Zostaje więc 100-konne 1.0 T-GDI z 6-biegową przekładnią manualną, które kosztuje minimum 56 990 zł w wersji M. I ta wersja – jeśli chodzi o zakładane na początku wyposażenie – jest całkiem ok. Jest manualna klimatyzacja, są elektrycznie sterowane lusterka z podgrzewaniem, jest centralny zamek ze zdalnym sterowaniem, jest radio z DAB i kierownica wielofunkcyjna. Trochę brakuje Android Auto i CarPlay, chociażby po to, żeby mieć niezłą i darmową nawigację, ale takie rzeczy tylko w wersji L, a ta jest już wyraźnie droższa.

Można za to dorzucić pakiet Smart za 2500 zł, który dodaje tylne czujniki parkowania, podgrzewaną kierownicę i fotele, a także skórzane koło kierownicy i drążek zmiany biegów obszyty skórą. Nikt nie lubi jeździć z gumową kierownicą. Kończymy więc na 59 490 zł.

Alternatywa: Citroen C3. Bazowa wersja nie ma klimatyzacji w żadnej formie, ale już Feel za 60 300 zł (z wolnossącym 1.2) ma manualną w standardzie. Również nie dostaniemy tutaj systemu multimedialnego – nawet za dopłatą. 

Hyundai i30 Wagon

najtanszy samochod z salonu

Kombi segmentu B niestety wymarły. Teoretycznie Skoda ma jeszcze na stronie Fabię Combi Classic, czyli poprzednią generację, ale nic nie wskazuje na to, że można ją dalej zamówić. Jeśli więc ktoś szuka czegoś z większym bagażnikiem, musi szukać w segmencie wyżej. Na przykład u Hyundaia.

Model i30 w wersji Wagon startuje niestety od 70 900 zł (według cennika promocyjnego) i to za wersję z wolnossącym silnikiem 1.5 DPI 110 KM i manualną przekładnią. Tym razem jednak wyjątkowo jej nie odrzucę – nie jest jakoś szkaradnie wolna (12,6 s), a do tego ma cztery cylindry i pojemność większą niż 1.0 oraz 6 przełożeń. Niektórym pewnie spodoba się taki układ.

Na pokładzie bazowej wersji Classic Plus znajdziemy m.in. tempomat, radio z DAB i portem USB oraz Bluetooth, centralny zamek, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, relingi dachowe i manualną klimatyzację. Jeśli chcemy do tego tylne czujniki parkowania (w kombi mogą się przydać) i kierownicę obszytą skórą, musimy dopłacić 1200 zł, czyli wychodzi nam 72 100 zł.

Niestety nie uświadczymy tutaj podgrzewanych foteli – są one dostępne jako opcja dopiero od wyższego poziomu wyposażenia (80 100 zł). Podobnie jest z ekranem systemu multimedialnego i Android Auto/CarPlay – ten jest dostępny w wyższej wersji, ale nie wymaga dopłaty.

Co nie zmienia faktu, że 70 900 zł to niezła cena jak za taki kawałek auta – 4585 mm długości, 2650 mm rozstawu osi i bagażnik 602 l. Z drugiej strony – w tych pieniądzach możemy już powoli myśleć o Dacii Jogger, która w bonusie zmieści 7 osób. Ale już jedna Dacia w tym zestawieniu była.

Alternatywa: Kia Ceed kombi. Startuje od 75 900 zł (bez promocji) i w standardzie mamy już silnik z turbodoładowaniem. Ewentualnie Fiat Tipo Kombi – również startuje od okolic 73 300 zł (w promocji). 

A czego w tym zestawieniu zabrakło?

fiat panda najtanszy samochod z salonu

Naprawdę małych aut, bo nie spełniają one wymagań dotyczących uniwersalności. Znam wprawdzie ludzi, którzy w 4 dorosłe osoby jeżdżą regularnie Pandą poza miasto, ale wrzucam to do kategorii „niezrozumiałe fetysze”. Chociaż jako ciekawostkę można podać, że najtańsza Panda kosztuje 48 000 zł i już taka wersja ma manualną klimatyzację w standardzie. Może więc próbować rywalizować ceną z Mitsubishi Space Star – tutaj cena zaczyna się od 44 990 zł.

Nie ma też na liście zwykłego Aygo, bo raz – też jest za małe na uniwersalny pojazd, a dwa – nie można go już zamówić i do zgarnięcia są tylko ostatnie sztuki ze stocka. Volkswagen up! z kolei nie dość, że mały, to jeszcze wyceniono go na minimum 56 690 zł – trochę szaleństwo, szczególnie że to cena za 1.0 MPI 65 KM i to w 3-drzwiowym nadwoziu…

Chociaż i tak niedługo nie będzie to miało większego znaczenia. Nie zakładałbym się o żadne pieniądze, że którykolwiek z tych małych modeli przetrwa najbliższe 5-8 lat na rynku. Pewnie większość z nich zniknie z niego dużo szybciej.

Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na Autoblogu na spidersweb.pl 27.12.2021 roku

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać