Wiadomości

Podobno ktoś, gdzieś, kiedyś komuś coś za 142 miliony dolarów. Czy coś

Wiadomości 13.05.2022 17 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.05.2022

Podobno ktoś, gdzieś, kiedyś komuś coś za 142 miliony dolarów. Czy coś

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.05.2022
17 interakcji Dołącz do dyskusji

Coś tam chyba ktoś komuś sprzedał, albo pożyczył, albo coś, nikt dokładnie nie wie, ale nie zaszkodzi napisać że oto prawdopodobnie NAJDROŻSZY SAMOCHÓD NA ŚWIECIE!

Zanim jednak przejdę do omawiania szczegółów, to zwracam uwagę, że ta wiadomość jest niesprawdzona i opiera się na źródle, gdzie ktoś komuś powiedział, co wiedział, ale wcale nie wiadomo skąd wiedział i od kogo, więc być może to wszystko lipa, ale absolutnie nie należy z tego robić zagadnienia. W końcu chodzi o najdroższy samochód na świecie!

Podobno Mercedes 300 SL „Uhlenhaut” sprzedał się za 142 miliony dolarów

To dwukrotnie więcej niż do tej pory zapłacono za samochód w historii (było to Ferrari 250 GTO), oczywiście o ile to prawda. Przedmiotem sprzedaży podczas zamkniętej licytacji, do której zaproszono tylko naprawdę bardzo bogatych inwestorów-kolekcjonerów, miał być niezwykły, jeden z dwóch w ogóle, Mercedes 300 SL „Uhlenhaut”.

zdjęcie z Wikipedii

Rudolf Uhlenhaut był niemiecko-angielskim inżynierem, który zbudował dopuszczoną do ruchu wersję wyścigowego Mercedesa 300 SLR, częściowo pomieszaną z normalnym 300 SL. Był to ponoć najszybszy samochód lat 50., który mógł normalnie jeździć po ulicach. Rozpędzał się do 290 km/h, a ponoć raz udało się Uhlenhautowi przejechać nim z Monachium do Stuttgartu ze średnią prędkością ponad 200 km/h – tak, to było w latach 50. Samochód miał nadwozie zbliżone do 300 SL, ale na ramie przestrzennej wyścigowego modelu 300 SLR z jego 3-litrową, rzędową „ósemką” o mocy 276 KM. Powstały dwie sztuki tego pojazdu, z początku z myślą o rajdzie Carrera Panamericana, ale nie doszedł on do skutku. Samochód ponoć był szokująco szybki i szokująco głośny, tak głośny że Rudolf Uhlenhaut na stare lata musiał używać aparatu słuchowego.

I Mercedes sprzedał taki rarytas?

Ma dwa, to jeden sprzedał, czemu by nie? Skoro jest klient, to trzeba było spróbować. No i podobno się udało, ale oczywiście na sto procent zawarto skomplikowaną umowę, która zakazuje nowemu nabywcy odsprzedanie tego wozu za wyższą cenę i zobowiązuje go do zachowania auta w stanie niepogorszonym. Sto czterdzieści dwa miliony dolarów za ten wóz brzmi całkiem realistycznie, w końcu jest to wóz nieporównanie rzadszy niż Ferrari 250 GTO i pewnie od niego szybszy. Ciekawe, czy powstanie jakiś oficjalny komunikat, czy całość tej transakcji pozostanie w sferze plotek.

W sumie jakbym miał 142 miliony dolarów, to też bym chciał taki wóz. Ale bym nim przyjeżdżał na spoty Youngtimer Warsaw z naklejką „najdroższy samochód na świecie”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać