Policja łapie pieszych za chodzenie. Nie lekceważmy zbyt wąskiego chodnika
Wiadomości / Bezpieczeństwo ruchu drogowego 01.02.2023Należy pochwalić postawę funkcjonariuszy wręczających dziś mandaty na ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie. Nie tylko zadbali o bezpieczeństwo pieszych, ale wykazali się też wyjątkową transparentnością w podejmowanych działaniach. Nie chowali się w krzakach, a rozdawali pieszym mandaty za chodzenie chodnikiem.
Zakaz ruchu pieszych na ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie
Wprawdzie istnieją facebookowe grupki, na których kierowcy ostrzegają się przed policyjnymi kontrolami, ale takiej dla pieszych jeszcze nie ma. Dlatego alarm wybuchł na lokalnej grupce lubelskiej. Autor postu poinformował, że na ul. Radziwiłłowskiej stoi radiowóz, a obecni w nim policjanci wystawiają mandaty pieszym.

W tym miejscu chodnik się zwęża i ustawiony jest znak B-41 zakazujący ruchu pieszych. Znak ten stoi tam na pewno już ponad rok, może nawet dwa. Przyczyną jego ustawienia jest zbyt mała szerokość chodnika. Część budynku powoduje zwężenie chodnika do 1,10 metra, a latarnia zawęża dostępny obszar nawet do 0,6 metra. Chodnik przy jezdni powinien mieć minimum 2 metry szerokości.
Chodnika najwidoczniej nie dało się poszerzyć, miasto więc zadbało o bezpieczeństwo pieszych i zakazało ruchu pieszych na bardzo krótkim odcinku. Teraz o to bezpieczeństwo dba policja.

Brawa dla autora
Należy pochwalić autora postu, bo wystąpił to w roli zbliżonej do roli znaku informującego o kontroli prędkości. Przypomina, że na tym odcinku drogi istnieje jakieś ograniczenie w ruchu. Swoim postem dotrze do większej liczby osób niż policjanci, którzy mogą nie nadążyć z wypisywaniem mandatów, a bezpieczeństwo wzrośnie. Autorowi się upiekło i został tylko pouczony, ale po nim miały już być wypisywane mandaty, co potwierdzają kolejne wpisy. Niestosowanie się do znaków dotyczących ruchu pieszych wycenia na 50 zł.

Należy docenić, że policjanci nie schowali się w krzakach, ani za jakimś płotem. Niestety nie są zbyt widoczni mimo braku kamuflażu. Gdy idzie się po tej stronie drogi, to nie widać ich zupełnie, bo zasłania ich problematyczny mur. Stają się widoczni idealnie w momencie, gdy już naruszy się zakaz ruchu pieszych. Z relacji świadków wynika również, że funkcjonariusze używają sygnałów dźwiękowych do zwracania uwagi naruszających przepisy. To bardzo dobrze, podkreśla to wagę problemu, z którym muszą się mierzyć.

Najbardziej należy pochwalić oczywiście sam pomysł, żeby zadbać o bezpieczeństwo w tym miejscu. Niepowstrzymani w swych zapędach piesi mogliby narazić swoje zdrowie i życie na szwank.
Jak najmniej się narobić
Nie możemy utożsamiać się z pieszymi, którzy myślą tylko własnej wygodzie. Oni jak najmniej chcą się nachodzić, choć niektórzy mogą zarzucać władzom miasta, że nie chciało im się narobić przy rozwiązywaniu kwestii wąskiego chodnika. Jakże niesłusznie, to nie jest przecież żaden problem wrócić się do najbliższego skrzyżowania. Przejść dwukrotnie przez przejścia dla pieszych i dojść do przejścia, które już jest poza obszarem obowiązywania zakazu ruchu pieszych, tak jak na poniższym obrazku.
Czytaj dalej:
Kierowcy, radujcie się: ma być mniej znaków na polskich drogach. Uwaga: pojawią się też nowe