Wiadomości

Okazja, kurs redukujący punkty karne już za 700 zł. Trzeba tylko mieć fartuch i drewniaki

Wiadomości 08.10.2023 94 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 08.10.2023

Okazja, kurs redukujący punkty karne już za 700 zł. Trzeba tylko mieć fartuch i drewniaki

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz08.10.2023
94 interakcje Dołącz do dyskusji

Nie trzeba lepszego dowodu na to, że kursy redukujące punkty karne to normalny biznes. Skoro można dawać rabaty grupom zawodowym, to chyba nie może być inaczej.

Rabaty dla grup zawodowych to popularna forma przyciągania klientów w salonach samochodowych. Przypadkiem na tych listach zawodów kwalifikujących się do rabatu nie ma specjalistów obróbki skrawaniem, stróżów nocnych, czy konserwatorów powierzchni płaskich. Rabaty są dla tych, którzy mają pieniądze i prestiż. Ma to sens, bo po co dawać rabaty temu, kto nic nie kupi, a jak nawet kupi, to innych klientów raczej nie przyciągnie. Każdy może rabatować co mu się tylko podoba i komu tylko ma ochotę. Tylko lepiej, żeby był prywatną firmą, a nie instytucją publiczną. WORD w Białymstoku na konferencji prasowej ogłosił, że będzie stosował bonifikatę dla pewnej grupy zawodowej. Rabat dotyczy niedawno uruchomionych kursów redukujących liczbę punktów karnych. I nie, nie jest skierowany do kierowców zawodowych.

25 proc. rabat na kurs redukujący punkty karne

Kurier Poranny donosi, że Przemysław Sarosiek, dyrektor WORD w Białymstoku ogłosił, że ta instytucja będzie udzielać bonifikaty na zakup kursu redukującego punkty karne. Bonifikata wynosi 25 proc. i przysługuje pracownikom służby zdrowia: lekarzom, personelowi medycznemu, ratownikom, salowym i kierowcom pogotowia. Kurs kosztuje tam 950 zł, czyli po upuście będzie to lekko ponad 700 zł.

Zacytuję słowa lokalnych radnych, za TVP Białystok:

Zawnioskowaliśmy o udzielenie bonifikaty dla tych ludzi, którzy ratują właśnie ludzkie życie, bo to jest po prostu bardzo ważne i nie wyobrażamy sobie, żeby ratownicy medyczni, czy lekarze, czy kierowcy karetek nie mieli prawa jazdy.

Jest pewien chytry sposób, żeby nie mieć punktów karnych, ale może już się nie znęcajmy. Potrafię sobie wyobrazić, jeszcze kilka zawodów, którym redukcja punktów karnych przydałaby się bardziej niż salowym, ale już nie potrafię ogarnąć tego, po co im rabat.

Punkty karne są fajne:

W podziękowaniu za trud

Za tą bonifikatą mieli lobbować radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy w ten sposób chcieli podziękować lekarzom za ich trud i zaangażowanie. Od siebie dodam, że faktycznie się należą podziękowania, na przykład za pomoc niesioną ofiarom wypadków drogowych. Piratów przecież nie brakuje.

Może nie będę tu nikomu zaglądał do kieszeni, ale akurat lekarzy nie wytypowałbym do grup zawodowych, którym 238 zł w cenie kursu zrobi wielką różnicę. Wedle stawek za wizytę u specjalisty, które znam, jest to jakieś 20 minut roboty w prywatnej przychodni, a do kursu redukującego punkty karne nie można podchodzić częściej niż raz na pół roku.

Ta bonifikata nie jest więc żadnym podziękowaniem za trud, ani niesie żadnej finansowej ulgi. Jest to zwykła kpina z tego systemu. Lekarze faktycznie potrafią przejeżdżać wiele kilometrów i raczej ich pośpiech rzadko wiąże się z bezpośrednim zagrożeniem czyjegoś życia. Może nie jestem specjalistą od lekarskiego planu dnia, ale chyba spieszą się, bo mają kilka etatów w odległych od siebie miejscach. Łatwo jest też zgadnąć, że znakomitą część kursantów stanowią osoby, które równie dużo jeżdżą i lękają się utracić możliwość użytkowania narzędzia, które służy im do zarabiania na życie.

Wszystko z tym rabatem byłoby w porządku, gdyby przyznała go firma produkująca widelce. Tej bonifikaty chyba nawet nie można nazwać kiełbasą wyborczą, to zwykła rozgotowana parówka.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać