Wiadomości

W nowych autach nie da się skręcić licznika? Potrzymaj mi wtyczkę OBD II i patrz

Wiadomości 26.08.2021 432 interakcje

W nowych autach nie da się skręcić licznika? Potrzymaj mi wtyczkę OBD II i patrz

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski26.08.2021
432 interakcje Dołącz do dyskusji

Korekta licznika w nowych autach miała stać się niemożliwa. Wszyscy mieli czuć się bezpieczni, ale okazuje się, że nawet w nowych samochodach korekta przebiegu jest dziecinnie prosta i kosztuje grosze. 

Przyzwyczailiśmy się do tego, że w używanych samochodach wskazania licznika to tylko pobożne życzenie. Bardziej liczył się stan pojazdu niż kilka cyferek na wyświetlaczu. Owszem, próbowaliśmy sprawdzać i weryfikować przebieg, chociażby na stronie historiapojazdu.gov.pl, ale niestety nie mamy tam informacji z wielu państw, z których namiętnie sprowadzamy samochody. Z pewną ulgą przyjęliśmy wiadomość, że na rządowej stronie sprawdzimy historię pojazdu z Niemiec. To właśnie stamtąd importujemy najwięcej używanych samochodów.

Korekta licznika to obowiązkowy punkt programu przygotowania auta do sprzedaży

Z niewiadomych powodów powszechnie uważa się, że Niemcy to uczciwy naród i wszystkie te beemki przepiękne aż strach wystawiają z oryginalnymi przebiegami, a dopiero zły Polak handlarz po polskiej stronie granicy koryguje ich przebiegi do milszych dla oka wartości. ADAC pokazał nam niedawno, jak bardzo się myliśmy, bo co trzecie auto sprzedawane w Niemczech ma kręcony licznik. Jakoś to przełknęliśmy, ten niemiecki handlarz zrobił się bardziej ludzki, gdy ADAC postanowił nam zaserwować kolejny mocny cios. Otóż ustalił, że korekta licznika w nowych autach to bułka z masłem.

Do tej pory większość myślała, że nowe auta są lepiej zabezpieczone, a korekta przebiegu jest niemożliwa

Pomóc miały w tym unijne regulacje z 2017 r., w ramach których od września 2018 r. każdy nowy pojazd miał mieć przebieg chroniony przed ingerencją. Niestety nikt tam nie określił, w jaki sposób ma ta ochrona wyglądać, więc te przepisy są tak naprawdę martwe. Ale trudno się temu dziwić, skoro brzmią tak:

Producenci muszą skutecznie zapobiegać przeprogramowaniu odczytów drogomierza, sieci pokładowej, sterowników mechanizmu napędowego oraz urządzenia nadawczego do zdalnej wymiany danych, w stosownych przypadkach. Producenci muszą zastosować strategie systematycznej ochrony przed ingerencją osób nieupoważnionych oraz sposoby zapobiegania usunięciu zapisów w celu ochrony integralności wskazań drogomierza. Metody dające pożądany poziom ochrony przed nieuprawnionym manipulowaniem są zatwierdzane przez organ udzielający homologacji.

Mowa trawa. Tymczasem ADAC sprawdził trzy samochody: Forda Kugę i Peugeota 208 z 2019 r. oraz Opla Grandlanda X z 2020 r. Teoretycznie to auta, które już powinny uniemożliwiać zmianę przebiegu. Nic bardziej mylnego. Wystarczyło podpiąć do gniazda OBD urządzenie diagnostyczne i można było wpisać wartości takie, jak się żywnie podoba. Dla przykładu tak wygląda ingerencja w przebieg Forda Kugi:

korekta licznika
Korekta licznika Ford Kuga. Autor: Markus Sippl, źródło: ADAC.de

Korekta licznika trwa maksymalnie kilka minut

Co więcej, dostępne w internecie urządzenia do cofania przebiegu mają gotowe ustawienia dla wielu popularnych modeli, więc wystarczy wybrać odpowiedni samochód i urządzenie samo zadba o to, żeby nadpisać przebieg w we wszystkich miejscach, w których jest zapisywany. Dzięki temu ingerencja jest trudna do wykrycia. Producenci takich urządzeń trzymają rękę na pulsie i gdy tylko pojawia się nowy model, to wypuszczają aktualizację swojego oprogramowania. Koszt takiego urządzenia zaczyna się od 150 euro za podstawowe. Natomiast za te, które umożliwiają zmiany w każdej marce i robią to bez żadnego śladu, trzeba zapłacić kilka tysięcy euro. Zakup bardzo szybko się zwraca, ponieważ wykonanie korekty licznika kosztuje od 50 do 100 euro w najprostszych autach, a w zależności od modelu ceny rosną. Zmiana wskazań licznika to tylko jedna z wielu funkcji takiego urządzenia. Umożliwiają nawet usunięcie z zapisów samochodu informacji o wypadkach.

Na korekcie licznika tracimy wszyscy

Na skutek ingerencji we wskazania licznika wartość używanego pojazdu zawyżana jest średnio o 3 tysiące euro. Problem mają lesingodawcy, którzy są oszukiwani w zakresie limitu kilometrów określonych zawartą umową. Zamiast dopłacać za nadprogramowe kilometry, leasingobiorcy płacą 50-100 euro, a korektorzy liczników (piękne określenie tej profesji, właśnie je wymyśliłem) wpisują taki przebieg, żeby wszystko grało. Prowadzi to do tego, że nawet kupno nowego samochodu z programu poleasingowego wiąże się z ryzykiem trafienia na egzemplarz z kręconym licznikiem. ADAC szacuje, że rocznie w Niemczech szkody wyrządzone przez manipulacje licznikiem mogą sięgać nawet 6 miliardów euro.

korekta licznika
Nigdy nie wiesz, czy te wskazania są prawdziwe

Czy da się coś z tym zrobić?

Dałoby się, ale raczej trudno będzie znaleźć sympatyków dla takich rozwiązań. Nowe auta musiałaby zdalnie raportować o przebiegu do centralnej bazy danych. Następnie podczas przeglądu zapisy powinny być porównane, a w razie jakichś niezgodności należałoby wezwać właściciela do złożenia wyjaśnień. Takie rozwiązanie budzi jednak słuszne obawy o prywatność, zasadność i cel zbierania takich danych. I tym sposobem zostajemy z tym rozporządzeniem, z teoretyczną ochroną przed ingerencją w licznik, jak Himilsbach z angielskim. Nadal trzeba uważać i być podejrzliwym podczas kupowania samochodu używanego. Na każde zabezpieczenie zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać