Znaleźli sposób na ominięcie wielkiego korka. Wystarczy 5 zł i można dostać fakturę

Autostrady w Polsce mają być darmowe, ale niestety nie dotyczy wszystkich dróg, które pozwalają nam szybciej dojechać na miejsce. Wrocławscy kierowcy mają swój sposób na to, jak ominąć gigantyczny korek – niestety za każdym razem kosztuje to ich kilka złotych. 

Istnieje wprawdzie szansa, że taka opłata sprawia, że przejazd tą drogą – w przeliczeniu na złotówki na kilometr – jest wielokrotnie droższy od nawet najdroższych autostrad w Polsce, ale i wcale nie musi być tak źle. Patrząc na to, ile czasu oszczędzają dzięki temu skrótowi kierowcy, bardzo możliwe, że zyskują więcej czasu, niż wybierając autostradę zamiast opłotków.

5 zł za jazdę o godzinę krótszą. Można nawet dostać fakturę.

Na czym polega ten sposób? Na wybraniu drogi, której normalnie nikt nie potraktowałby jako rozsądnego skrótu – tym bardziej, że za przejechanie kilkuset metrów trzeba stosunkowo sporo zapłacić i do tego przejazd jest otwarty tylko w jedną stronę. A mimo to się opłaca. Jak?

Sprawę opisał m.in. serwis moto.pl (za TuWroclaw.pl). Dojazd do wschodnich dzielnic Wrocławia – i przy okazji coraz gęściej zabudowanych i zamieszkałych miejscowości po tej stronie miasta – nigdy nie należał do łatwych. Problem, przynajmniej częściowo, miała rozwiązać tzw. Aleja Wielkiej Wyspy, ale póki co cała budowa generuje głównie szereg utrudnień, związanych m.in. z ze zmianą organizacji ruchu i zamykaniem niektórych skrzyżowań.

W rezultacie, na i tak koszmarnie zakorkowanych w godzinach szczytu drogach, stoi się jeszcze dłużej niż zazwyczaj – tym bardziej, że liczba dróg, którymi można dojechać w tamte okolice, po prostu się zmniejszyła – zostaje właściwie jedna trasa, którą Google mógłby w sumie permanentnie pomalować na czerwono i nikt nie miałby pretensji, że informacja wprowadza w błąd.

Teraz do tego doszło jeszcze zamknięcie kolejnego skrzyżowania, będącego jedną z ostatnich tras alternatywnych…

… i kiedy wydawało się, że wszystko stracone, kierowcy znaleźli rozwiązanie. Nie jest to może zupełna nowość na skalę kraju, ale bez wątpienia pozwala zaoszczędzić masę czasu. Przynajmniej do momentu, kiedy więcej osób nie dowie się o tym rozwiązaniu.

Obstawiam, że tego, jak ominąć ten korek, „to by nawet Google Maps nie wymyśliło”.

Cały skrót polega bowiem na tym, żeby przejechać… terenami AWF, po drogach, których nie ma nawet na Mapach Google’a. Zresztą sprawdziłem – Google nawet teraz zaleca zrobienie 6,5-kilometrowej pętelki, zajmującej dobrych kilkanaście minut (a w rzeczywistości i więcej), podczas gdy przejechanie przez okolice Stadionu Olimpijskiego zajmie pewnie 2-3 minuty – i to maksymalnie.

Haczyk jest tylko taki, że przejazd jest otwarty wyłącznie w jedną stronę (od strony miasta), a jednorazowy wjazd kosztuje 5 zł. Co sprawia, że w skali miesiąca musielibyśmy wydać na taką przyjemność pewnie ponad 100 zł. Patrząc jednak na potencjalny ogrom zaoszczędzonego czasu w skali miesiąca i fakt, że można wygodnie zapłacić kartą i jeszcze wziąć fakturę, a potem wrzucić w koszty (księgowa na pewno się ucieszy na widok wielkiego pliku faktur za 5 zł) – to wcale nie musi być taki zły interes.

Cały sprytny plan ma tylko jedną wadę. I nie jest nią cena.

Póki co, zarządca obiektu poinformował, że ruch samochodowy zwiększył się o 1/3 w porównaniu do standardowego – zapewne niezbyt wielkiego ruchu i tyle pewnie są w stanie znieść tamtejsze uliczki. Jeśli jednak z kuszącego rozwiązania zdecyduje się skorzystać więcej osób (sorki), to w pewnym momencie Google nie tylko będzie musiał nanieść te drogi na mapę, ale też od razu pokolorować je na czerwono.

Ale do tego czasu – brzmi jak świetny pomysł. Podobno nawet niewiele osób zdecyduje się zawrócić, kiedy słyszy o konieczności uiszczenia opłaty. Najwyraźniej sporo osób jest w stanie zapłacić dowolne pieniądze, byle by tylko nie stać samochodem we wrocławskich korkach.

Czytaj również:

Omijasz korek jednośladem? Dobra, ale tych rzeczy to nie rób