28.10.2020

Nadjeżdża odświeżony Jaguar E-Pace. Z zewnątrz zmian prawie nie widać, ale ma nową platformę

Mniejszy z SUV-ów Jaguara będzie miał teraz tylko jeden silnik w gamie, który nie zostanie „uhybrydyzowany” – i to taki, którego i tak nikt nie kupuje.

Mam wrażenie, że Jaguar E-Pace debiutował w zeszły czwartek. Tak naprawdę – sprawdziłem – było to pod koniec 2017 roku. Niedawno. Czy to już pora na lifting? Wielu producentów pewnie zdecydowałoby się na mały restyling, polegający na wprowadzeniu nowej listwy na zderzaku, dwóch nowych wzorów felg i trzech lakierów. Jaguar zrobił podobnie… ale inaczej.

Jaguar E-Pace: jego lifting przypomina ten z Land Rovera Discovery

„Disco” też przeszło zmiany, zanim zdążyło się zestarzeć. Nadwozia prawie nie ruszono i trzeba być spostrzegawczym, by coś zauważyć, ale zmieniło się to, co najważniejsze: czyli platforma i gama jednostek napędowych.

W przypadku E-Pace’a, z zewnątrz faktycznie zmodyfikowano zderzaki, a oprócz tego – wzór na reflektorach. Raczej nikt nie będzie się odwracał za nowym modelem na ulicach, szepcząc „Patrz, to ten Jaguar E-Pace po liftingu…”. Ale tutaj również podmieniono platformę.

Nowa platforma pozwala na zamontowanie jednostek hybrydowych

Od debiutu E-Pace’a może i nie minęło dużo czasu, ale po drodze zdążyły trochę zmienić się czasy. Wiem, zawsze miałem talent do pisania wielkich zdań. W każdym razie teraz należy oferować hybrydy, plug-in albo przynajmniej miękkie. Koncern Jaguar-Land Rover słono zapłaci za spóźnienie w tym temacie, bo według ostatnich doniesień, spodziewa się aż 118 milionów dolarów kary za przekroczenie norm emisji CO2. Dlatego hybrydowy Jaguar po prostu musiał się pojawić.

Tylko jedna wersja nie jest zelektryfikowana

To przedziwna kombinacja stworzona ponoć z myślą o flotach, choć Jaguar nie kojarzy się z typowym autem służbowym. Mowa o 163-konnym dieslu z napędem na przód i… z ręczną skrzynią biegów. Jaguar z manualem? Skandal.

Na szczęście ten sam silnik, ale połączony już z automatyczną skrzynią i napędem na cztery koła, też jest dostępny. Tyle że wtedy w komplecie klient otrzyma również układ „miękkiej hybrydy”. W 200-konnym dieslu także.

Układ mild hybrid zagościł także w silnikach benzynowych

Zabawa zaczyna się od 200-konnego motoru, następny w cenniku jest 250-konny, a najmocniejszy rozwija 300 KM. Wszystkie mają w standardzie automatyczną skrzynię biegów i napęd na cztery koła z funkcją pełnego odłączania tyłu w celu oszczędzania paliwa. Wersja 300-konna ma też system Active Driveline, który potrafi przekazać 100 proc. mocy na tył w ciągu zaledwie 0,1 s.

Zupełną nowością jest hybryda plug-in

108-konny silnik elektryczny współpracuje tu z motorem benzynowym, który ma 1,5-litra pojemności, trzy cylindry i rozwija 200 KM. Pojemność akumulatora wynosi 15 kWh. Taki E-Pace osiąga 100 km/h w 6,1 s, co czyni go najszybszą wersją w gamie. Zasięg w trybie elektrycznym to 55 km. Jaguar E-Pace plug-in jako jedyny ma „tylko” osiem biegów. Pozostałe wersje (oczywiście prócz dziwacznej odmiany z manualem) mogą jechać nawet na dziewiątce.

Jaguar E-Pace: co jeszcze przyniósł lifting?

Zmodyfikowane zawieszenie ma zapewniać cichszą i wygodniejszą jazdę. We wnętrzu zamontowano nową kierownicę, a ekran multimediów ma teraz 11,4 cala, a więc jest o 48 proc. większy niż wcześniej. Jest też trzykrotnie jaśniejszy, ma uproszczone menu i szybciej się ładuje. Dodano także inny drążek zmiany przełożeń, dwa modemy LTE we wnętrzu i ładowanie indukcyjne, a Apple CarPlay i Android Auto nie wymagają dopłaty. Nawet w skandalicznej wersji z napędem na przód i ręczną skrzynią.

Zastanawia mnie tylko jedno. Jaguar E-Pace już wcześniej był na tle konkurentów ciężki jak Katedra Westminsterska. Boje się, że dołożenie dodatkowej technologii hybrydowej mogło tylko pogorszyć sprawę.