Wiadomości

Ineos Fusilier to elektryczna terenówka. Chyba że nie chcesz, to wtedy nie. Ma wspaniały tył

Wiadomości 24.02.2024 37 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 24.02.2024

Ineos Fusilier to elektryczna terenówka. Chyba że nie chcesz, to wtedy nie. Ma wspaniały tył

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk24.02.2024
37 interakcji Dołącz do dyskusji

Ineos Fusilier to nowa, elektryczna terenówka zbudowana przez firmę kochającą starego Land Rovera Defendera. Czy to się ze sobą nie kłóci?

Żałujesz, że Land Rover Defender w swojej klasycznej formie został wycofany? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, sprawdź swój stan konta. Jeśli jest na nim co najmniej 100 tysięcy euro. Kto tyle ma, może kupić Ineosa Grenadiera. To nowy samochód terenowy, ale zaprojektowany w starym stylu. Przypomina starego Defendera, choć nie jest oczywiście aż tak spartański.

Markę Ineos stworzył sir Jim Ratcliffe

To miliarder i szef koncernu chemicznego Ineos. Jako fan Defendera, początkowo chciał odkupić od Land Rovera prawa do produkcji tego samochodu. Gdy to się nie udało, dogadał się z firmą Magna (dawniej Magna-Steyr), która buduje m.in. Mercedesa klasy G. Specjaliści mieli za zadanie stworzenie dzielnej, ale relatywnie nowoczesnej i spełniającej wszystkie nowe przepisy terenówki. Udało się – Ineos Grenadier jest obecnie produkowany w kupionej od Daimlera fabryce we Francji, która wcześniej wytwarzała Smarty. Kupują go ekscentrycy lubiący tradycyjną motoryzację, ale i ludzie (i służby), które po prostu potrzebują twardego sprzętu do pracy. Bez niskoprofilowych felg, pakietów stylistycznych ani zbyt wielkich ekranów.

Teraz Ineos prezentuje nowy model

Ineos fusilier

Nie jest to następca Grenadiera, a uzupełnienie gamy. Czyżby firma brytyjskiego miliardera z tytułem szlacheckim zbudowała pickupa? A może jeszcze większą terenówkę? Nie do końca. Tym razem padło… na samochód elektryczny.

Wydawałoby się, że „elektromobilność” i „twardy wóz w teren” to pojęcia, które nie idą ze sobą w parze. Ale nawet marka Ineos chce iść z duchem czasu. Efekt ma nie rozczarowywać.

Oto Ineos Fusilier

Fusilier czyli fizylier. Pod tym pojęciem kryją się np. XVII-wieczni piechurzy wyposażeni w fuzje. Ineos też wygląda trochę jak fuzja – Grenadiera, Land Rovera Defendera i Mercedesa klasy G. Spokojnie – wciąż jest klasycznie, kanciasto i nikt nie bawi się tu w przesadnie opływowe kształty przypominające mydło.

Ineos fusilier
Coś wspaniałego.

Fusilier ma być jednak bardziej aerodynamiczny od zbliżonego rozmiarami (choć zapewne lżejszego) Grenadiera. Przednia szyba jest mocniej pochylona, a maskę nieco zaokrąglono. Zbyt duży opór powietrza to wróg zasięgu. Wspaniały jest wygląd tyłu auta, zupełnie jak sprzed pięciu dekad. Naprawdę mi się podoba.

Ineos Fusilier – zasięg i moc

Niestety, takich danych jeszcze nie podano. Wiemy tylko, że akumulatory dostarczy Samsung, a samochód ma być odpowiednio dzielny w terenie i odporny na trudne warunki. Zasięg będzie też można znacznie powiększyć w dość tradycyjny sposób. To oznacza, że oprócz wersji całkowicie elektrycznej, na rynku ma pojawić się również odmiana ze spalinowym silnikiem służącym do ładowania motoru na prąd. Range extender sprawi co prawda, że auto w Polsce straci „elektryczne” przywileje w rodzaju możliwości wjazdu na buspasy… ale przecież klienci na takie auto i tak jeżdżą swoimi drogami. I zawsze znają skrót, buspasy nie są im do niczego potrzebne.

„Wiem, że nie każdy chce jeździć autem elektrycznym i nie każdy czuje się komfortowo z faktem, że takie samochody mają ograniczony zasięg” – tłumaczy prezes firmy. Walczy także o to, by Ineos dołączył do grupy niszowych producentów, których nie dotknie planowany w Wielkiej Brytanii na 2035 rok zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych. Oto ostoja starych, dobrych czasów na rynku. Czekamy na debiut (jesienią) i ceny, ale wygląda na to, że tradycjonaliści muszą być bogaci. Pozostałym pozostanie narzekanie.

Więcej o terenówkach:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać