Nowy Volkswagen Passat za pięć tysięcy. Pięć tysięcy za możliwość zakupu, oczywiście

Motoryzacyjny rynek wygląda teraz tak, że każdy nowy samochód staje się towarem spod lady.

Dzwoni do mnie człowiek z firmy, od której prawie kupiłem samochód. Niby pyta, czy już coś kupiłem, ale od razu pada pytanie: co ze starym? No, na sprzedaż jest – mówię. To dawaj pan, dawaj (no może dokładnie tak nie powiedział), odkupimy go od pana. No to mówię, co mam i że oni to tak raczej nie bardzo będą go chcieli, bo to stary diesel. No ale on, ależ skądże, bierzemy wszysto. Raczej im nie sprzedam, bo raczej cena nie będzie dobra, ale widać ssanie. Już od dawna o tym się słyszy, że brakuje samochodów. Ten był używany.

W salonach jest gorzej

Jestem w sporym salonie samochodowym, takim, gdzie trzeba trzymać mix na ekspozycji, czyli w salonie musi stać odpowiednia liczba samochodów i to konkretnych modeli. Tymczasem jest pustawo i misz masz jest, a nie żaden zaplanowany mix. Samochody stoją, ale tylko po to, żeby nie było pustej przestrzeni. Samochodów brakuje tak, że ludzie wykupują też te ekspozycyjne.

Nie szkodzi, nie mają co promować, bo i tak nie bardzo da się zamówić. A jak się da, to we flagowym modelu trzeba zdecydować się na ręczną regulację foteli. Niby można się nie decydować i upierać przy swojej wymarzonej konfiguracji, ale czas oczekiwania wydłuża się wtedy do terminów bliżej nieznanych.

Opłata za odstąpienie samochodu

Ten wstęp służył do tego, żebyście zrozumieli, że to ogłoszenie z nowym Volkswagenem Passatem za 5 tys. zł wcale nie musi być dziwne. Zaraz może być takich więcej, bo sytuacja jest trudna i wcale się nie poprawia.

Na otomoto.pl wczoraj pojawiło się ogłoszenie. Nowy Passat wystawiony jest w kategorii używane, ale tak naprawdę nie jest używany, może nawet nie został jeszcze wyprodukowany. Cena to 5 tys. zł, ale nie jest to cena zakupu, ani pierwsza rata. Na tyle wyceniono odstąpienie zamówienia na ten samochód.

Sprzedający informuje, że już kupił inne auto, ale wciąż zamówionego ma Volkswagena Passata. To zamówienie ma dwa atuty. Pierwszy to termin odbioru, październik 2021 roku. Drugi to cena, zdaniem sprzedającego tak skonfigurowany egzemplarz jest obecnie ponad 20 tys. zł droższy, niż sztuka z jego zamówienia. W obliczu tych atutów i problemów na rynku, 5 tys. zł za odstąpienie zamówienia wydaje się być okazją.

Co tu się dzieje?

Nie ma samochodów, to się dzieje. Nie dawno pisaliśmy, że producenci po swojemu odnajdują się w rzeczywistości braku samochodów. Nie ma półprzewodników, nie ma samochodów, ale jest większa marża i brak rabatów. Wydłużony czas oczekiwania na pojazdy spowodowany jest rozchwianiem rynku półprzewodników. Samochody, które są dostępne od ręki potrafią znikać bardzo szybko. Klienci przepychają się w drzwiach salonu, gdy tylko usłyszą, że do kogoś zjechał jakiś popularny model. Konfiguracja wyposażenia przestaje być istotna, a końcówka roku na pewno spowoduje jeszcze większe ssanie na pojazdy.

Zaraz zrobi się, jak z Suzuki Jimny. Samochód budził wielkie zainteresowanie, ale trafił do naszego kraju w niewielkiej liczbie sztuk. W salonach tworzono listy społeczne dla zainteresowanych zakupem klientów. Rozpoczęły się też spekulacje, zakupione samochody trafiały od razu na sprzedaż w dużo wyższej cenie. Społeczna kolejka po nowego Passata jest już blisko.

Brakuje nowych samochodów, trzeba na nie długo czekać. Rynek nowych samochodów jest zaburzony. Rynek wtórny też nie przynosi wielkich nadziei, tam też są braki. Przyzwoite samochody, ludzie kupują nawet bez oglądania. Jeszcze będziemy z tęsknotą wspominać okazyjne 5 tys. zł za nowego Passata w przyzwoitej cenie.