26.11.2019

Słupki z wbudowanymi ekranami? Chińczycy już to mają

Mają nawet wystające z kokpitu, gadające, elektroniczne głowy.

Na początku listopada media pisały o 14-latce z Pensylwanii, która dostała nagrodę za zaprojektowanie rozwiązania, które wyświetlało na słupku A obraz zza niego – tak by powiększać pole widzenia kierowcy. To funkcjonalność, nad którym koncerny motoryzacyjne pracują już od dawna, ale dotąd – bez efektów pozwalających na komercjalizację.

No chyba, że Chińczycy

Podczas trwających w Guanghzou targów motoryzacyjnych firma Zhejiang Hozon Automobile Co. Ltd pokazała Hozona U – elektrycznego SUV-a, którego wprowadzi do salonów na początku przyszłego roku. 

Długi na 4,5 metra, szeroki na 1,86, z rozstawem osi 2,75 metra – ot kompaktowy SUV, jakich u nas wiele. Do 100 km/h rozpędza się w 4,9 sekundy i na jednym ładowaniu ma przejeżdżać ok 500 km – jak każdy szanujący się elektryk.

Ciekawsze jest to co ma w środku.

Pierwsze zaskoczenie – przezroczyste słupki A.

Chińczycy zamontowali w każdym z nich ekrany wielkości dwóch smartfonów, na których wyświetlany jest obraz z kamery zamontowanej w obudowie lusterka. To rozwiązanie, do którego trzeba będzie się przyzwyczaić – wyświetla ten sam obraz niezależnie od tego gdzie znajduje się głowa kierowcy, więc nie ma co oczekiwać, że będzie się on zgrywał dokładnie z tym co widać na zewnątrz. No chyba, że na zdjęciu producenta. Albo inaczej – będzie się zgrywał, o ile głowa kierowcy znajdzie się w precyzyjnie określonym miejscu. W przeciwnym wypadku będzie występować pewne przesunięcie, ale tak czy inaczej – nie ma ryzyka, że za słupkiem schowa się np. stojący kilka metrów od auta człowiek.

Ekranów oczywiście jest więcej. 

Za zegarami zamontowano 25-calowy ekran rozciągający się aż do środka kokpitu. U nas póki co producenci montują dwa obok siebie – robi to Mercedes w systemie MBUX, Volkswagen pokazał coś podobnego w najnowszym Golfie. Do tego dołożył jeszcze jeden – ośmiocalowy, w dolnej części konsoli centralnej, choć nie bardzo wiem do czego, bo np. do obsługi klimatyzacji wciąż pozostawiono fizyczne pokrętła.

Kolejną ciekawostką jest system rozpoznawania odruchów życiowych, który monitoruje samopoczucie kierowcy, sprawdza, czy aby się nie zmęczył by w razie czego zasugerować przerwę, albo wezwać pomoc. Wyposażono go również w funkcję rozpoznawania twarzy, więc będzie potrafił dobrać poszczególne parametry auta do zapamiętanego w systemie użytkownika. Włączy radio, dobierze kolor podświetlenia ambientowego, a być może nawet ustawi fotel i kierownicę. I oczywiście pozwoli na uruchomienie pojazdu.

Od tego miejsca robi się trochę strasznie.

A to dlatego, że w podróży pasażerom towarzyszy Xiao You – cyfrowy asystent, który działa trochę na podobieństwo sztucznej inteligencji mercedesowskiego MBUX, czy Asystenta Google. Różnica jest jednak taka, że tutaj asystentowi nadano formę – wygląda jak mały robocik z głową wystającą z deski centralnej. Ma oczy, robi miny i jest czymś więcej niż głosem cyfrowego asystenta.

Hozon nazywa to rozwiązaniem emotional-tech, czyli połączeniem technologii z uczuciami i twierdzi, że samochód przestaje być tylko samochodem, a staje się partnerem w podróży. 

I jakby tego było jeszcze mało, Chińczycy dołożyli na koniec oświetlenie w grillu, które zapala się i gaśnie, dzięki czemu samochód wygląda, jakby oddychał. Dobra, słyszeliśmy już o samochodach, które komunikują się z otoczeniem za pomocą oczu, ale żeby oddechem? To już krok od Christine. Albo Wampira z Feratu, z przebojową rolą Škody 110 Super Sport!