TechMoto

– Mamo, ten samochód dziwnie na mnie patrzy – czas przyzwyczaić się do takich rozmów

TechMoto 29.08.2018 9 interakcji

– Mamo, ten samochód dziwnie na mnie patrzy – czas przyzwyczaić się do takich rozmów

Piotr Barycki
Piotr Barycki29.08.2018
9 interakcji Dołącz do dyskusji

Pamiętaj, nigdy nie patrz rozpędzonemu autu prosto w oczy.

Przynajmniej na razie. Według firmy Jaguar Land Rover być może w przyszłości wręcz powinniśmy to robić.

Wszystko jest lepsze, jeśli dokleić do tego wielkie oczy.

Ludzie boją się autonomicznych samochodów – niekoniecznie nawet wtedy, kiedy w nich siedzą. Boją się ich nawet bardziej, kiedy np. taki pozbawiony kierowcy pojazd ma ich przepuścić na przejściu dla pieszych. W końcu skąd wiadomo, że dostrzegł ich, stojących na poboczu, i domyślił się, że chcą przejść przez jezdnię?

Jaguar dostrzegł ten problem i uznał, że da się go w prosty sposób rozwiązać. A tym prostym rozwiązaniem są…

… wielkie, doczepione do autonomicznego pojazdu oczy.

Nie jest to przy tym cyfrowy odpowiednik jednego z najważniejszych ludzkich narządów – samochód za ich pośrednictwem nie widzi otaczającego go świata. Tę funkcję nadal pełnią kamery i radary, którymi obudowany jest sympatyczny – aczkolwiek wyglądający na zmęczony – pojazd JLR.

Funkcją oczu w tym przypadku nie jest więc zobaczenie, a bycie zobaczonym. Dokładniej: bycie zobaczonym, że się zobaczyło. Tak, Jaguar Land Rover testuje, czy samochody wyposażone w oczy, które kierują się w kierunku przechodnia, tym samym dając mu sygnał, że auto wie, że tam jest, podniosą poziom zaufania do motoryzacyjnej autonomii.

Oczywiście na jednym krótkim spojrzeniu się nie kończy. LED-owe, cyfrowe oczy śledzą pieszego w trakcie całej jego wędrówki po pasach, co przy odrobinie determinacji i silnej woli może nam zapewnić kilkanaście najbardziej niezręcznych sekund w życiu. Nie mówiąc już o tym, że na razie pomysł testowano – a przynajmniej tak to wygląda – na pojedynczych przechodniach. Czy przy większej liczbie osób, do tego schodzących się z różnych stron, widzielibyśmy rozbiegane oczy szaleńca?

Trudno też stwierdzić, dlaczego JRL uznał, że te oczy powinny wyglądać na zmęczone, znudzone, a może nawet zaspane. Całość wygląda pociesznie, ale nie budzi przesadnego zaufania. Gdyby jakiś ludzki kierowca miał taki wyraz twarzy puszczając mnie na przejściu, pewnie zdecydowałbym się szybko przekroczyć ulicę w jakimś innym miejscu. Najlepiej dość odległym.

Pytanie też, co przechodnie na to, że np. samochód marki X krzywo się na nich spojrzał, albo co kierowcy na to, że taki sam pojazd przewracał oczami, jadąc za nimi.

Inni też próbują. I będą próbować.

Przykład testów JLR jest głośny, bo jest najbardziej przerysowany, najbardziej komiksowy. Od razu uruchamia wyobraźnię, a ta podpowiada, że ulice przyszłości będą pełne gapiących się tu i tam samochodów, rodem z bajek.

Ale sam pomysł nawiązania komunikacji pomiędzy samochodem autonomicznym a pieszymi w żadnym wypadku nie jest nowy.

Rozmawiać z pieszymi próbuje m.in. studyjny model Smarta:

Informacje o jeździe w trybie autonomicznym przekazuje Toyota Concept-i:

Google i Uber patentują już całe systemy rozmowy z przechodniami:

BMW Vision Next 100 pokaże pieszym, kiedy mogą spokojnie przejść przez ulicę:

I tak dalej, i tak dalej. Całe zastępy studyjnych wizji samochodów przyszłości mają opanowana jakąś formę przekazania pieszym informacji, że wcale nie zamierzają go rozjechać.

Co jest z jednej strony uspokajające, a z drugiej strony odrobinę dziwne. W końcu jak w tym momencie – nie licząc rozpoczęcia hamowania – jesteśmy w stanie stwierdzić, że ludzki kierowca nas zauważył? Poza tym, skąd mamy mieć pewność, że napis „Możesz iść” oznacza, że tak jest faktycznie? W końcu może ta informacja w wyniku jakiegoś błędu wisi na zewnętrznym ekranie od kilkunastu minut. Albo inny błąd spowoduje, że auto poinformuje nas o fakcie stwierdzenia naszego istnienia, po czym i tak pojedzie jak chce.

Dwie rzeczy są natomiast pewne, jeśli oczy się przyjmą. Po pierwsze koniec z agresywnie stylizowanymi samochodami. Wszystko będzie uśmiechnięte i radosne. Po drugie dzieci, po tym, jak naoglądają się bajek z gadającymi samochodami z oczami, nie będą miały najmniejszych problemów z tym, żeby wsiąść do identycznie wyglądającego pojazdu autonomicznego.

Więc może nie jest to takie bez sensu?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać