Wiadomości

Honda ma nowego SUV-a. Spróbuj go zatankować w Polsce

Wiadomości 27.02.2024 53 interakcje

Honda ma nowego SUV-a. Spróbuj go zatankować w Polsce

Piotr Barycki
Piotr Barycki27.02.2024
53 interakcje Dołącz do dyskusji

Czy to samochód elektryczny? Tak. Czy to samochód na ogniwa paliwowe? Tak. Czy to hybryda? Tak. Czy to samochód z akumulatorem, który można ładować z gniazdka? Tak. Albo: tak, to Honda CR-V e:FCEV, bo tak będzie chyba krócej.

Nie ma w tym wstępie chyba zbyt wiele przesady, bo faktycznie nowa Honda CR-V e:FCEV jest jednocześnie wszystkimi tymi typami samochodów. Możliwe, że tym samym doszliśmy właśnie do granicy poziomu komplikacji auta osobowego, ale kto wie – może jeszcze wszystko przed nami.

Honda CR-V e:FCEV – co to?

SUV, a raczej – zdaniem Hondy – CUV. Kompaktowy według amerykańskich standardów (4,76 m) i całkiem spory według naszych. Mamy zresztą w Polsce opcję kupienia CR-V, ale oferowana jest tylko z nudnymi napędami, czyli albo jako hybryda (e:HRV, od 214 000 zł), albo jako hybryda plug-in (e:PHEV, porażające okolice 280 000 zł).

Skąd więc ta wzmianka o Amerykanach i nowym modelu, skoro w Polsce już CR-V jest i nawet nim jeździliśmy? Bo Stany Zjednoczone właśnie dostały wersję e:FCEV, gdzie postarano się upchać wszystko, co tylko możliwe.

W dużym uogólnieniu Honda CR-V e:FCEV jest hybrydą typu plug-in. Podłączamy do gniazdka, ładujemy akumulator o umiarkowanej pojemności (17,7 kWh) i możemy sobie przejechać 47 laboratoryjnych kilometrów w trybie w pełni elektrycznym. W większości hybryd plug in, kiedy wyczerpie się nam zapas energii w akumulatorze, przełączamy się jednak na klasyczne spalanie paliwa (i podładowywanie akumulatora) – ale nie tutaj.

W CR-V e:FCEV po rozładowaniu tego akumulatora samochód nadal pozostaje w pełni elektryczny – koła nadal napędzane są przed silnik elektryczny umieszczony przy przedniej osi. Energia do jego napędzania pochodzi jednak z ogniw paliwowych, co oznacza, że co jakiś czas musimy zatrzymać się na stacji i zatankować sprężony wodór (pojemność zbiorników – 4,3 kg, ciśnienie 10 000 PSI).

Do pełni szczęścia brakuje jeszcze, żeby na końcu – w razie niedoboru stacji z wodorem – można było przełączyć się na rezerwowy zbiornik z benzyną i żeby mały silniczek poratował nas jeszcze odrobiną energii ze spalania. Niestety aż tak daleko w tym przypadku się nie posunięto.

Konieczne były natomiast pewne zmiany w zawieszeniu i podniesienie sztywności nadwozia. Przy okazji poprawiono też aerodynamikę, stosując m.in. „pełną” osłonę podwozia i przedni spoiler.

Efektem, poza kosmicznym układem napędu, ma być możliwość przejechania na jednym tankowaniu i ładowaniu 270 mil, czyli – w jednostkach krajów cywilizowanych – około 434 km. Nie jest to może porażający wynik, ale tempo uzupełniania zapasów paliwa w przypadku wodoru jest i tak zdecydowanie szybsze niż w przypadku samochodów na prąd, więc taka hybryda może mieć sens. Szczególnie w sytuacji, kiedy klasycznych aut spalinowych nie będzie można już albo mieć, albo kupić.

Niesety póki co nie podano amerykańskich cen CR-V e:FCEV, ale przy cenach innych odmian można się spodziewać, że raczej o promocji nie ma mowy. Wprawdzie Honda chwali się, że nowe ogniwa paliwowe – tworzone we współpracy z GM – są o 2/3 tańsze w produkcji niż te poprzedniej generacji, ale czy przełoży się to na faktycznie atrakcyjną ofertę dla klientów, czy tylko zwiększenie zysku korporacji – wiem oraz się domyślam.

Ale i tak miło, że ktoś jeszcze walczy o wodór, mimo że póki co wszystko wskazuje na to, że to wtyczka, a nie pistolet, stanie się dominującym sposobem uzupełniania energii w przyszłości.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać