Wiadomości

Nowa samochodowa marka wjeżdża do Polski. Oto co przyniesie ze sobą lew

Wiadomości 02.04.2024 47 interakcji

Nowa samochodowa marka wjeżdża do Polski. Oto co przyniesie ze sobą lew

Piotr Barycki
Piotr Barycki02.04.2024
47 interakcji Dołącz do dyskusji

Jak informuje SAMAR, do sprzedaży w Polsce trafią samochody raczej nieznanej do tej pory w tej części świata chińskiej marki Forthing. Oferta będzie o tyle ciekawa, że znajdziemy w niej auta, których próżno dziś szukać w ofercie innych producentów.

Importerem marki Forthing – w której logo znajdziemy lwa – ma zostać grupa PTH, która stoi m.in. za obecnością w Polsce innej chińskiej marki, czyli BAIC. Szczegółów, poza tym, że samochody mają trafić do sprzedaży w naszym kraju „jak najszybciej”, na razie brak, ale dostaliśmy już jedną podpowiedź odnośnie tego, czego możemy się spodziewać. Jak wynika z materiału SAMAR, możemy się spodziewać… nie, nie SUV-ów, więc trzeba przyznać, że zapowiada się całkiem dobrze.

Forthing wejdzie do Polski. Przywiezie ze sobą praktyczność.

Zgodnie z zapowiedziami, do polskiej oferty mają zawitać pojazdy typu MPV, przy czym w ofercie marki jest na razie cały jeden MPV, tj. 4 U-Tour:

Nie dość więc, że nie jest to SUV, to jeszcze nie jest elektryczny. Pod maską tego sporego minivana (4,85 m długości, 2,9 m rozstawu osi) pracuje 1,5-litrowa, czterocylindrowa jednostka benzynowa (rodzina 4AG Mitsubishi, produkcja Shenyang), oferująca ok. 197 KM i łączona wyłącznie z 7-stopniową, dwusprzęgłową przekładnią automatyczną. Czasu od zera do setki nie podano, ale wiadomo, że bak będzie miał pojemność 55 l, natomiast internet podaje też, że prędkość maksymalna ograniczona została elektronicznie do 180 km/h.

Wnętrze sporego minivana będzie oczywiście wypełnione miejscami do siedzenia – dokładniej 7 w konfiguracji 2+2+3:

Kwestia wyposażenia nie została jeszcze ujawniona, ale można już teraz zakładać, że 4 U-Tour będzie celował raczej w segment luksusowy, a przynajmniej w pewnym stopniu do niego aspirował. Można się więc spodziewać rozbudowanego oświetlenia ambientowego, potężnego dachu panoramicznego, zestawu sporych wyświetlaczy, skórzanej tapicerki, elektrycznie sterowanych foteli z wentylacją i podgrzewaniem, matrycowych reflektorów, elektrycznie sterowanej klapy bagażnika i długiej listy pozostałych dodatków. Które będą wymagać dopłaty do ewentualnej wersji wyposażenia – o tym przekonamy się pewnie za jakiś czas.

W ramach ciekawostki można wspomnieć o tym, ze auto jest już w pewnym sensie sprzedawane w Europie. We Włoszech możemy znaleźć model Cirelli 7 (wygląda jak wypadkowa nazw Pirelli i Cinelli). Cena startowa wynosi w tym kraju niecałe 36 000 euro, czyli ok. 155 000 zł. Dla porównania, najtańsza Skoda Kodiaq dostępna we Włoszech (czyli wersja Selection, więc nie taka najniższa) kosztuje tam 40 700 euro. Strona Cirelli dodatkowo potwierdza, że auto w Europie może mieć silnik 1.5, bak 55 l, a ładowność bagażnika wyniesie od 390 do 1960 l.

Oczywiście trudno przyjąć od razu, że minivan marki, o której nikt nigdy nie słyszał, zrobi w Europie furorę, szczególnie w krajach, w którym kierowcy jeżdżą markami, a nie samochodami, ale kto wie – może przy braku alternatywy uda się przebić.

Jednocześnie, jak informuje Auto Świat, polską gamę powinien też uzupełnić drugi model, czyli T5 EVO. Jako że będzie to kolejny z rzędu SUV, to tylko szybko informuję, że będzie on całkiem uczciwych rozmiarów (4,57 m długości, 2,72 m między osiami), a pod maską pojawi się ta sama jednostka, czyli 197-konne turbodoładowane 1.5, łączone z siedmiostopniowym, dwusprzęgłowym „automatem”. Jeśli jeszcze nie zasnęliście, to dorzucam zdjęcie tego, jak wygląda:

I tak, to auto też można już kupić we Włoszech pod nazwą Cirelli 5, gdzie zostało wycenione na niecałe 34 000 euro, czyli równowartość ok. 146 000 zł.

Więcej o chińskich samochodach:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać