Wiadomości

Gdyby nie znaczek Geely, nigdy bym nie powiedział, że to auto z Chin. Bin Yue wygląda świetnie

Wiadomości 08.11.2018 43 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 08.11.2018

Gdyby nie znaczek Geely, nigdy bym nie powiedział, że to auto z Chin. Bin Yue wygląda świetnie

Adam Majcherek
Adam Majcherek08.11.2018
43 interakcje Dołącz do dyskusji

Czasy, gdy chińscy producenci specjalizowali się w budowie replik samochodów oferowanych przez europejskie, czy azjatyckie koncerny samochodowe, minęły bezpowrotnie. Dzisiaj to inni mogą zacząć kopiować ich.

Chińczycy od lat przywożą swoje produkty do Europy i chwalą się nimi na największych wystawach motoryzacyjnych typu IAA we Frankfurcie. Póki co nikt nie odważył się jeszcze na poważnie wejść na europejski rynek. No, może poza Qorosem. Ta marka otworzyła co prawda salon w Bratysławie, a dokładniej zajęła część salonu Mazdy i Mitsubishi – Auto Palace Panonska – ale jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Jak mówi przysłowie – jedna jaskółka wiosny nie czyni. 

Jednak poziom, jaki dziś reprezentują chińskie modele, stawia pod znakiem zapytania przyszłość niektórych producentów bardziej znanych w Europie.

Spójrzcie sami co kilka dni temu pokazało Geely. Od pierwszego listopada sprzedaje na lokalnym rynku małego crossovera – Bin Yue. Auto powstało na modularnej platformie, która posłuży do budowy kolejnych aut. Ma 4,3 metra długości i rozstaw osi 2,6 m. I wygląda świetnie!

Geely Bin Yue

Gdyby postawić je obok Seata Ateki, czy Kii Stonic – dalej wyglądałoby świetnie. Właściwie to patrząc na linię boczną, można znaleźć pewne podobieństwa do wspomnianego, hiszpańskiego bestsellera. 

Geely Bin Yue

Oryginalny front z wąskimi reflektorami, ładnie poprowadzona linia boczna z wyraźnymi przetłoczeniami, do tego ciekawie zaprojektowany tył z czymś a’la dyfuzor w dolnej części zderzaka i czterema chromowanymi końcówkami wydechów – gdyby to auto miało znaczek np. SsangYonga, założę się, że sprzedawałoby się lepiej niż Tivoli. 

Geely Bin Yue

Kabina robi jeszcze lepsze wrażenie niż stylizacja zewnętrzna

Geely Bin Yue

Patrząc na zdjęcie wnętrza myślę sobie, że wielu producentów powinno zazdrościć Chińczykom designerów. Kokpit wygląda bardzo schludnie, elegancko i nowocześnie. Zegary zastąpiono ekranem, drugi wkomponowano na szczycie środkowej części. 

Geely Bin Yue

Ma przekątną 10,25 cala, ale przy bardzo nietypowych proporcjach – 8:3. To sprytne rozwiązanie – jest szeroki, ale niski, dzięki czemu nie szpeci kokpitu i nie sprawia wrażenia doczepionego na siłę. 

Geely Bin Yue

Bardzo dobre wrażenie robi też tunel środkowy. Nie dość, że jest poprowadzony bardzo wysoko, co przywodzi na myśl wnętrza aut z segmentu premium, to wykończono go dobrze wyglądającym materiałem.

Geely Bin Yue

Nie brakuje też przykuwających uwagę detali, takich jak kratki wlotów powietrza. W komunikacie prasowym udostępnionym podczas premiery auta można przeczytać, że inspiracją dla ich kształtów były silniki myśliwców z serii Star Wars. 

Geely Bin Yue

Jasne, nowoczesne auta to nie tylko design.

Stety/niestety i w innych kwestiach Bin Yue nie ma się czego wstydzić. Do napędu auta przygotowano benzynowe silniki 1.0 i 1.5. Oczywiście z turbodoładowaniem. Geely chwali się, że większą jednostkę opracowało we współpracy z Volvo. Podobnie jak siedmiobiegową przekładnię dwusprzęgłową, która pracuje z tym silnikiem. I tu może tkwić sekret sukcesu tej marki – kupując w 2010 r. Volvo, Geely otworzyło sobie dostęp do nowoczesnych rozwiązań technicznych. 

Czterocylindrowa jednostka ma 174 KM mocy i 255 Nm momentu obrotowego. Pozwala na rozpędzenie auta do 100 km/h w niecałe 8 sekund i ma zużywać średnio 6,1 l/100 km. Jak na niewielkiego crossovera – wyniki bardziej niż zadawalające.

Równie obiecująco wyglądają kwestie związane z elektroniką i wszystkim co wiąże się z tzw. connectivity.

Geely chwali się inteligentnym tempomatem, który do prędkości 150 km/h będzie dbał o bezpieczną odległość od poprzedzającego auta, a nawet samodzielnie zmieni pasy ruchu na autostradzie. Oczywiście systemy awaryjnego hamowania będą unikały kolizji z innymi pojazdami, pieszymi czy rowerami. Asystent parkowania sam zaparkuje prostopadle i równolegle do drogi, a rejestrator obrazu zapisze na karcie obraz sprzed auta w jakości HD.

Geely Bin Yue

Jeśli to dla kogoś za mało, Geely wprowadza system komunikacji głosowej z samochodem, który zdaje się działać podobnie jak mercedesowskie „Hej, Mercedes”. Pozwala na kontrolowanie różnych funkcji za pomocą swobodnej mowy, a nie tylko ściśle określonych komend. Co więcej, kierowca może mieć dostęp do auta z poziomu smartfona – otworzy i zamknie drzwi, uruchomi klimatyzację itp. Geely zapewnia nielimitowany dostęp do sieci 4G, z którego można korzystać za pośrednictwem WiFi. Internet jest też wykorzystywany do aktualizacji systemu auta over-the-air – to rozwiązanie kojarzone dotąd głównie z Teslą.

Geely Bin Yue

Patrząc na to jak wygląda i co sobą oferuje Geely Bin Yue, nie mogę się doczekać, kiedy chińscy producenci na poważnie zaatakują Europę. Zastanawiam się tylko, czy tak samo jak design i technologię opanowali również jakość, poziom bezpieczeństwa i trwałość. Chwalą się, że silnik 1.5 zrobił już 12 milionów testowych kilometrów w Azji, Afryce, Europie i Ameryce Północnej. Jeśli resztę przygotowali równie porządnie, to w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować zainteresować europejskiego klienta.

Żonie bym kupił.

Geely Bin Yue

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać