Ciekawostki

Chciałem porzucić samochód i przesiąść się na autobus. Przeżyłem najdłuższe pięć minut w życiu

Ciekawostki 07.02.2024 156 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.02.2024

Chciałem porzucić samochód i przesiąść się na autobus. Przeżyłem najdłuższe pięć minut w życiu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.02.2024
156 interakcji Dołącz do dyskusji

Znacie to uczucie, kiedy wszystko robicie dobrze, a i tak możecie zostać ukarani? Jeśli nie znacie, to możecie spróbować się przejechać komunikacją miejską w Warszawie z biletem kupowanym przez smartfon.

Znowu chciałem poczuć się jak miejski aktywista i pojechałem załatwiać sprawy do centrum stolicy autobusem, zamiast samochodem. Nie lubię jeździć samochodem do centrum, bo ogólnie nie lubię jeździć do centrum. Nie cierpię patrzeć, jak Śródmieście – czyli moja rodzima dzielnica – zmieniło się w ciągu ostatnich 20 lat. Tym razem jednak musiałem i z początku wszystko szło świetnie.

Autobus przyjechał, kupiłem bilet w aplikacji i skasowałem go przez zeskanowanie kodu QR przyklejonego w pojeździe

Ta zmiana jest stosunkowo świeża, wcześniej wystarczało kupić bilet w apce. Jednak ludzie byli sprytni, nie kupowali biletów, ale gdy widzieli zbliżającą się kontrolę – wyciągali telefon i trzema dotknięciami załatwiali sobie ważny, świeżutki bilet. Miasto Warszawa postanowiło zwalczyć ten problem, wprowadzając konieczność zeskanowania kodu QR. Bilet jednorazowy uprawnił mnie do jazdy przez 75 minut. Pojechałem, załatwiłem i chciałem wrócić do domu. Jednak bilet zdążył już wygasnąć.

W aplikacji pojawiła się informacja: przedłuż bilet

Wsiadłem do autobusu, kliknąłem „przedłuż” i bilet faktycznie się „kupił”, to znaczy pieniądze zeszły z mojego konta. Pozostało tylko zeskanować kod QR. Proste? Nie, przecież gdyby to działało normalnie, to byłoby za łatwo i nieśmiesznie.

Po przejściu na ekran skanowania powitała mnie informacja: ekran zablokowany na 5 minut zgodnie z wymogami przewoźnika. Nie mogłem skasować biletu, a na nowy nie miałem już środków na koncie – zresztą nawet gdybym go kupił, też nie mógłbym go skasować. Mogłem tylko kupić bilet w autobusowym biletomacie, tylko po co, skoro miałem już ważny bilet w aplikacji? Pozostało mi poczekać pięć minut. Było to najdłuższe pięć minut mojego dorosłego życia, podczas którego nerwowo drżałem, czy na którymś z bardzo gęsto rozstawionych w tej okolicy przystanków nie wsiądą kontrolerzy. Nie miałbym się im jak wytłumaczyć, że jadę z nieskasowanym biletem. Zapewne opowieść o tym, że zablokował się ekran „z powodu wymogów przewoźnika”, nie przekonałaby ich.

Poszukałem w internecie i już wiem dlaczego tak się stało

Jeśli ktoś kupi bilet, ale opóźnia skasowanie go, to aplikacja blokuje tę możliwość na 5 minut, uznając, że nabywca biletu próbuje jechać na gapę i tylko czeka, aż wsiądą kontrolerzy, żeby skasować bilet. Jeśli kupiłem jeden bilet, a potem wybrałem opcję „przedłuż ważność biletu”, to apka uznała, że czasem zakupu biletu nie jest moment przedłużenia, tylko zakupu pierwotnego, a to oznaczało, że opóźniłem skasowanie o 75 minut (!) i trzeba mnie ukarać jeszcze pięcioma minutami kary. Brzmi jak absurd? Tak, a w czym problem?

Podobną sytuację miałem kiedyś na kolei

Wsiadłem do kolejki podmiejskiej ostatnimi drzwiami i poszedłem na przód, żeby znaleźć konduktora. Nie było go, dzwoniłem, czekałem, nikt nie przychodził. W końcu wsiadł i podszedłem do niego, żeby kupić bilet, a on dał mi karę za brak biletu, ponieważ – jak się okazało – ten pociąg miał dwie oddzielone jednostki, między którymi nie dawało się przejść. Wsiadając ich nie widziałem, więc w dobrej wierze poszedłem na początek składu, który był jedynie jego połową. Mandatu nie podpisałem i nie został nigdy wyegzekwowany.

W obu przypadkach należało po prostu pojechać samochodem.

Zdjęcia autobusu: Quaddy

Czytaj również:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać