Historia

Nadal można kupić fabrycznie nowe samochody FSO. Najważniejsze, by mieć asygnację

Historia 03.09.2022 956 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 03.09.2022

Nadal można kupić fabrycznie nowe samochody FSO. Najważniejsze, by mieć asygnację

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski03.09.2022
956 interakcji Dołącz do dyskusji

Ktoś od ponad 20 lat utrzymuje archaiczną stronę, która przypomina nam, jak na przełomie wieków kupowało się samochody.

Dziś zakup samochodu wygląda tak, że salon ma coś na stanie albo nie ma, jeśli ma to możemy od razu zwrócić się o finansowanie (leasing, wynajem długoterminowy, czy co tam kto woli), a jeśli tego nie ma, to będziemy czekać na to w nieskończoność, aż nam się odechce.

Ponad 20 lat temu sytuacja była nieco inna

Mój kolega znalazł dziś nadal istniejącą stronę autosystem.com.pl, która stanowi wizytówkę firmy sprzedającej fabrycznie nowe samochody produkowane przez „FSO MOTOR”, czyli Daewoo Matiza, Lanosa, Leganzę i Poloneza Caro/Atu Plusa. Niesamowite, że komuś nadal chce się płacić za tę stronę, a w dodatku w 2018 r. jeszcze zaktualizował ją o informacje dotyczące RODO (!). Na stronie Autosystemu dowiadujemy się, jak można kupić sobie samochód marki Daewoo-FSO.

Jest to tak skomplikowane, że mój mózg przegrzał się od czytania działu FAQ

Dobrze, że nie musiałem kupować samochodu przez Autosystem. Na początek trzeba zapisać się do grupy asygnacyjnej, wpłacając na początek 3% wartości pojazdu. Następnie jako członkowie grupy płacimy comiesięczną ratę za uczestnictwo w systemie. Jest to niewielka kwota, wynosząca 0,2% wartości pojazdu. Maksymalny czas wpłacania rat to 100 miesięcy, czyli 8 lat i 4 miesiące. Teoretycznie, jeśli miało się pecha, można było przez 8 lat i 3 miesiące płacić ratę za samochód, którego się nie miało. Wszystko zależało bowiem od aktu asygnacyjnego, czyli momentu przydzielenia samochodów osobom znajdującym się w „grupach losowań”. Jeśli samochód został przyznany, to płaciło się jeszcze 4% jego wartości, czyli dodatkową opłatę asygnacyjną. Jeśli już teraz nic nie rozumiecie, to dobrze, bo dalej będzie jeszcze gorzej.

Po co płacić raty, skoro nie mam samochodu?

Bo do tego wystarczyło minimum formalności, a poza tym każdy liczył na szczęście i że akurat to on lub ona zostaną wylosowani jako pierwsi, więc dochodził element hazardu. Oczywiście Autosystem oferował metody zwiększenia swojej szansy na wygraną w losowaniu. Tu dopiero zaczyna się robić ciekawie. Po pierwsze, można było przedpłacić raty, a im więcej rat się przedpłaciło, tym więcej punktów zyskiwało się przy akcie asygnacyjnym. Ten, kto przedpłacił 15 rat, miał więcej punktów niż ten, kto przedpłacił ich 5, więc był wyżej na liście i szybciej otrzymywał samochód.

Jednak podczas aktu asygnacyjnego można było zgłosić ofertę licytacyjną i zobowiązać się do przedpłacenia jeszcze większej liczby rat, np. dodatkowych 10, żeby wskoczyć jeszcze wyżej na listę i odebrać samochód jeszcze szybciej. Innymi słowy, ten kto opłaciłby z góry całe auto, dostałby je zapewne już podczas następnego aktu asygnacyjnego (w każdy piątek), a ten kto co miesiąc płacił skromną ratkę, czekałby pewnie do 2008 r., kiedy dawno już wszystkie modele Daewoo były wycofane z oferty. Ciekawe co by mu wtedy zaoferowano.

Akt asygnacyjny zaczynał się jednak od zwykłego losowania

Losowano szczęśliwców, którzy odbiorą swoje samochody wcześniej, choć nie przedpłacali i nie licytowali się na liczbę nadpłaconych rat. Potem następował przydział według rat przedpłaconych i ofert licytacyjnych. I tak co tydzień można było mieć nadzieję, że może to akurat nas dotknie szczęście i z salonu wyjedziemy nowiutkim Lanosem sedanem, za którego płacimy już na przykład od półtora roku. Trochę trudno mi się oprzeć wrażeniu, że to piramida finansowa, tzn. że firma Autosystem funkcjonowała głównie wskutek tego, że sprzedawała na raty coś, czego nie miała. Ale takie były czasy i ludzie się na to godzili, bo inną opcją było po prostu przyjście do salonu z wiadrem gotówki. System ten nazywa się „argentyńskim” i na pewno starsi czytelnicy go pamiętają. W 2004 r. został on w Polsce zabroniony, więc ci, którzy płacili raty od 2000 do 2004 r. i nie mieli szczęścia w losowaniu, pewnie nie dostali nic poza zwrotem pożartych częściowo przez inflację pieniędzy. Nie do wiary jest więc, że strona dalej funkcjonuje, reklamując coś co jest zabronione.

A wszystko po to, żeby starego Malucha czy Fiata 125p zamienić na nowiutkiego Lanosa.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać